Różowe lata osiemdziesiąte?
"Przeciąg" Pawła Mossakowskiego to siedem utworów: trzy dramaty i cztery słuchowiska radiowe. Mimo, że zostały wydane przez Agencję Edytorską "Ezop" dopiero w 2006 roku, to powstawały w latach 1980-1986. Późno więc, ale jednak, dotarł do nas ten trochę nostalgiczny i trochę tragiczny dokument tamtych czasów.
Pawła Mossakowskiego kojarzymy teraz głównie z jego pasją kinową. Od prawie dwudziestu lat jest krytykiem filmowym w "Gazecie Wyborczej". Odniósł też spory sukces jako scenarzysta, producent czy współproducent (m.in. "Chłopaki nie płaczą", "Głośniej od bomb", "Statyści" i całkiem świeży obraz: "To nie tak jak myślisz, kotku"). Tym samym swoją twórczość dramatopisarską pozostawił trochę za mgłą. Teraz musimy się przez nią przedzierać, ale spokojnie - damy radę.
"Przeciąg", adekwatnie do swojej nazwy, niespodziewanie wpada do naszej przestrzeni i przelatuje przez nią w tempie wiatru. Wrzuca nas do zapomnianej już trochę rzeczywistości lat osiemdziesiątych. Bezprecedensowe sytuacje, absurdalne rozmowy, niezrozumiałe zatrzymania - to wszystko spaja siedem tekstów zawartych w tomie. Mossakowski skupia się na jednym bohaterze, zaś inne osoby występujące mają być tylko lustrem, w którym odbijają się cechy i czyny głównej postaci. Oczywiście są odstępstwa od tej reguły. W słuchowisku "Jak tu cicho" dwóch chłopaków, zatopionych w marzeniach, spędza wieczór nad brzegiem jeziora i wspomina swoje wcześniejsze podróże. Ich rozmowa rozdzierana jest przez głuchą ciszę i spokój. Ale ten nieprzyjemny głos na końcu psuje wszystko. Wypowiedź przebudzonego Pana Mizka ściąga ich gwałtownie na ziemię. Patrzą w miskę wody stojącą na stole i żałują. Żałują, że ktoś zmusił ich do powrotu z krainy wolności. Jak pan mógł, Panie Mizak?
Mossakowski wyciąga ze świata lat 80-tych wszystkie absurdy. Nie sprowadza ich jednak do lekkostrawnej groteski. Unoszący się nad historiami lekki patetyczny nastrój nie jest bynajmniej przytłaczajmy. Sprawia wręcz wrażenie naturalnego. Bohaterowie prześladowani przez system, zniewoleni przez drugiego człowieka, marzą o swobodzie. Ale nie ma to być ta wolność, na którą zerkają zza więziennych krat. To ma być wolność w pełnym tego słowa znaczeniu. Ma umożliwiać podejmowania własnych decyzji i pozwalać na swobodę w wyrażaniu sądów, nawet tych niewygodnych.
Autor stoi po stronie swoich bohaterów. Próbuje ich rozgrzeszać i umotywować nie zawsze godne postępowanie. Pokazuje tym samym, że nie można jednoznacznie oceniać decyzji podejmowanych w latach osiemdziesiątych. Nie było różowo. Owszem, ludzie starali się osładzać sobie życie, bawiąc się i śmiejąc z własnej sytuacji, ale to nie jest przedmiotem zainteresowania Mossakowskiego. On skupia się na bólu, na tęsknocie, na nienawiści, jaką ludzie się obdarzają. Przygnębiający to obraz. I jeszcze całkiem świeży, chociaż przez wielu wymazywany z pamięci.
Język, którym posługuje się dramaturg, jest stylizowany na naturalną mowę. Didaskalia są raczej szczegółowe (zwłaszcza, co zrozumiałe, w przypadku słuchowisk). Ale nie można oprzeć się wrażeniu, że w rzeczywistości brzmiałoby to nieco inaczej. Uchwycić język mówiony w słowie pisanym - ot, odwieczny tragizm, którego chyba nigdy nie będziemy w stanie przezwyciężyć. Co nie zmienia faktu, że teksty bardzo wciągają. Mają w sobie coś z powieści kryminalnej, którą czytamy i jednocześnie przewidujemy zakończenie. Tylko tematyka już mało interesująca. Teatry nie zdecydują się raczej na inscenizację tych dramatów. Wolą teraz teksty bardziej współczesne i dotyczące aktualnych problemów. Dlatego tym bardziej cieszy wydanie ich w formie książkowej.
Tymczasem 29 lutego 2009 roku na antenie polskiego radia mogliśmy usłyszeć "Johnnego Enigmę" w reżyserii Waldemara Modestowicza. Słuchowisko autorstwa, oczywiście, Pawła Mossakowskiego, a w obsadzie między innymi: Adam Ferency, Joanna Trzepiecińska, Maria Seweryn. Czyli jednak autor nie zrezygnował do końca z teatru, a przynajmniej teatr nie zrezygnował z niego.
Beata Kalinowska
Teatralia Łódź
6 marca 2009
Paweł Mossakowski
"Przeciąg"
Agencja Edytorska "Ezop"
Warszawa 2006