Plaga

"Starość nie jest medialna, więc się ją ukrywa i spycha do podziemi. Ewentualnie obrabia w Photoshopie, tak aby nie wyglądała staro i nie straszyła nam dzieci. Starość staje się wrzodem na zdrowej tkance wiecznie młodego, pięknego społeczeństwa. Dlatego razem ze śmiercią wywozimy ją prędko za miasto i przestaje istnieć. A my zasiadamy w spokoju ducha przed telewizorami, dzieci gier komputerowych, w których mogą się pojawić tylko młodzi i piękni albo starzy i obleśni. Uczestnicy świata, w którym ideałem kobiety jest anorektyczna dwudziestolatka albo silikonowa bogini. Świata naprędce modyfikowanego jak żywność GMO, szybkiego i rozpuszczalnego niczym kawa z automatu, świata cudownych kremów przeciwzmarszczkowych, pomadek z trufli i kawioru oraz nieustających telewizyjnych konkursów piękności."

Cytat z A. Przegalińskiego jest tu na miejscu. Dotyka problemu starości, poruszanego w "Szarańczy". Stajemy w konfrontacji z dziełem wybitnej serbskiej dramatopisarki Biljany Srbljanović. Na polskiej scenie wyreżyserowano wcześniej "Sytuacje rodzinne", najsłynniejszy dramat artystki. Jednak w naszym kraju nie docenia się jej należycie. "Szarańczę" opublikowano w 2005 roku, a prapremiera polska miała miejsce 25 października 2008 roku. Wyreżyserował ją Paweł Szkotak. We wszystkich swoich dramatach autorka odnosi się do sytuacji po działaniach wojennych na Bałkanach. Skupia się na społeczeństwie i jednostce. Na tym, co się z nią dzieje po traumatycznych przeżyciach. Na dewaluacji wartości. Choć w tym dramacie nie w pełni opiera się na powojennej sytuacji. Dotyka problemów uniwersalnych. Problemów nieuniknionej śmierci, niepożądanej starości i nieznośnej samotności.

Szarańcza TEATR POLSKI Poznań

"Szarańcza"
fot. M. Zakrzewski

Paweł Szkotak przedstawia nam kilka historii na ten sam temat. Kilka grup społecznych z różnymi problemami, ale z jednakową egoistyczną percepcją. W przekroju fabuły pojawia się wątek rządzy majątku, konflikt tragiczny racji bytu niedołężnego ojca, wątek nieporozumienia między matką a córką, i wreszcie motyw "miłosny". Rodzina, w której władcza Dada kieruje mężem pantoflarzem, rozkapryszona i niemalże odrealniona 10-latka kpi z ojca oraz teść, który skąpi pieniędzy dla syna. Fredi, brat Dady, który bez jakiejkolwiek pomocy siostry, opiekuje się starym, chorym ojcem i ma już tego serdecznie dość. Żana porzucona przez męża, która na siłę chce udowodnić matce, że wcale nie jest samotna. Młoda Nadeżda i stary pan Simić, który śmiał złamać konwencję i spojrzeć na nią jak na kobietę. Pojawia się tu ślepota społeczna i egoistyczna percepcja. Patrzenie przez pryzmat własnych korzyści. Zatracanie się w niepełnosprawności emocjonalnej. Dada kieruje się własnymi potrzebami. Ma konkretny cel: zdobyć pieniądze od teścia na dostatni byt. Narzędziem w jej rękach ma być uległy mąż. W tym wszystkim jednak ma współczucie dla chorego ojca, choć nie pomaga bratu w opiece. Ten z kolei ma dość poświęcania się, w jego umyśle rodzi się okrutny pomysł pozbycia się ojca. Matka, która odwiedza córkę Żanę, nie jest witana z entuzjazmem. Wprost przeciwnie: z zarzutami i niechęcia jak wróg. Sama długo nie pozostaje dłużna. Wyrzuca córce samotność, bo przecież mąż ją porzucił. Simić zapragnął młodej kobiety. Ta niby raz czuje obrzydzenie, raz zadowolenie, że jest adorowana przez 80-latka.

Zwraca uwagę narracja aktorów, którzy w pewnych momentach robią "pauzę" i informują widzów, co się z nimi stanie. Ot, didaskalia dla widowni. Nadeżda grana przez Annę Walkowiak to postać najbardziej naturalna i najbardziej spontaniczna. Szczera aż do bólu. Szczególnie, gdy wykrzykuje matce Żany, że jest stara i niedługo umrze. Zwraca uwagę Alegra, w którą wcieliła się Katarzyna Bieniek. Nadekspresyjną manierą, pretensjonalnym zachowaniem i przereklamowaną słodkością. Wszyscy aktorzy świetnie się odnajdują we wspólnej grze. Współgrają w pełni. Są jak elementy jednej układanki. Nikt nie odstaje. Wątek, który jawi się nam na tle innych, to obraz rodzeństwa, dla którego ojciec stał się kulą u nogi. Problemem. Ojciec, który dał im życie, miłość, wychowanie. Kiedy zachorował, stał się niepotrzebnym balastem ich egzystencji.

Opracowanie muzyczne Bartosza Borowskiego stoi pod znakiem zapytania. Szczególnie jak się miała do spektaklu "Walkiria" Wagnera? Skąd pomysł akurat na taki podkład muzyczny? Scena to stalowe rusztowania. Dwa poziomy. Małe mieszkanka, jakby dla singli. Od stali aż wiało chłodem. Minimalizm rekwizytów z pewnością był zamierzony. Tu liczyła się treść.

Szarańcza TEATR POLSKI Poznań

"Szarańcza"
fot. M. Zakrzewski

Z jaką plagą mamy do czynienia? Plagą egoizmu. Człowiek zatraca się w swoich chorych celach, bardziej liczą się pieniądz i władza, na pierwszym miejscu "ja". Zapomina o wartości rodziny. Wrażliwość dewaluuje. Nastawia się na "mieć". Kiedyś Shakespeare pytał: "być albo nie być". Dziś za Frommem pytamy: "mieć czy być". Plagą samotności. Z braku umiejętności porozumiewania się z drugim człowiekiem. Stajemy się niewrażliwi na innych. Nie potrafimy się wyrazić. Czując się atakowani, sami atakujemy. Tworzymy pancerz obronny.

Plagą przemijania. Czasem trudno pogodzić się z tym, co odeszło, chcemy wrócić do przeszłości, zatrzymać chwilę, a przyszłość już upomina się o swoje.

Plagą sztywnych zasad. Uwikłani w społeczne konwencje, przyjmujemy je jako święte. Człowiek zbyt się przyzwyczaja do wszystkiego, zbyt...

Plagą obojętności. Zatraca się umiejętność kochania. Nawet najbliższych. Ojca, męża, matki.

"Tylko raz moje dzieci były ze mnie strasznie dumne - mówi Jović - Raz jeden. W Sutomore, nad morzem. Przeżyliśmy wtedy prawdziwy atak szarańczy. Cała plaża z nas się śmiała, otwarcie, prosto w twarz. A ja tę szarańczę wdeptywałem w ziemię, przygważdżałem nogami, tłukłem rekami, laską. Obroniłem moje dzieci". Scena końcowa, widownia zastyga w martwej ciszy. Obyśmy my byli pokoleniem, które będzie w stanie zdeptać szarańczę.

Patrycja Kowalczyk
Teatralia Poznań
9 marca 2009

Teatr Polski w Poznaniu
Biljana Srbljanović
"Szarańcza"
("Skakavci")
przekład: Dorota Jovanka Ćirlić
reżyseria: Paweł Szkotak
scenografia i kostiumy: Izabela Kolka
reżyseria świateł: Ewa Garniec
opracowanie muzyczne: Bartosz Borowski
choreografia: Jacek Badurek
projekcje filmowe: Szymon Felkel
obsada:
Anna Walkowiak /Nadeżda/
Kazimiera Nogajówna /Babcia Nadeżdy/
Piotr Kaźmierczak /Milan/
Magdalena Płaneta /Dada/
Piotr Szrajber /Fredi/
Katarzyna Bieniek /Alegra/
Barbara Krasińska /Żana, Ćma/
Andrzej Szubski /Maks/
Zbigniew Waleryś /Ignjatović/
Wojciech Kalwat /Jović/
Edward Warzecha /Simić/
Małgorzata Peczyńska /Pani Petrović/
Łukasz Chrzuszcz /Urzędnik, Bywalec klubu/
Jakub Papuga /Urzędnik, Bywalec klubu/
Paweł Siwiak /Urzędnik, Bywalec klubu/
premiera: 25 października 2008 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP