Teatr dramatyczny według Kozła

Teatr Pieśń Kozła przyzwyczaił nas do spektakli etnograficznych, śpiewnych, tanecznych, odnoszących się do motywów i symboli z zapomnianych, pomijanych kultur. Ogromnym zaskoczeniem było więc zobaczenie w ich surowych, kościelnych murach teatru dramatycznego w bardzo ścisłym znaczeniu tego słowa. Nie mogę powiedzieć, że był to spektakl zły, wręcz przeciwnie - na tle wszystkiego, co można zobaczyć we wrocławskich teatrach - był bardzo dobry. Ale "Macbethowi" do pięt nie dorósł.

Historia "Pożądania w cieniu wiązów" rozgrywa się na ziemskich posiadłościach pewnego starszego, zamożnego człowieka. Jego oczkiem w głowie jest rozległa farma, otoczona tytułowymi wiązami. Już sam pomysł, aby ten sielski obrazek przenosić w ciemne, wilgotne katakumby, wzbudził dysonans poznawczy. Twórcy podkreślili ten efekt, niemal zupełnie rezygnując ze scenografii. Zamiast niej na projektorze wyświetlały się didaskalia z opisami wnętrz. Jedynym elementem scenografii było wiadro wyściełane białym ręcznikiem. Do tego jeszcze finezyjna gra światłami i nastrój mamy gotowy.

"Pożądanie w cieniu wiązów"

Ów nastrój towarzyszy opowieści o trójce osób splecionych ze sobą w nietypowy trójkąt miłosny. Jest więc właściciel farmy, jego młoda żona i jego syn z poprzedniego małżeństwa. Każda z tych osób kocha przede wszystkim farmę i jest gotowa zrobić wszystko, aby zostać jej pełnoprawnym właścicielem, aby utrzymać ją przy sobie jak najdłużej. Rozplata się wokół farmy sieć intryg, która prowadzi do wybuchu płomiennego uczucia pomiędzy dwojgiem młodych ludzi, a następnie do straszliwej zbrodni, która powinna zabić ich miłość, a jednak tego nie czyni. Pozytywnym efektem tej serii niefortunnych zdarzeń jest fakt, że dwie osoby pozbyły się jarzma samotności, choćby na krótko, choćby tylko w drodze na szafot. To jedyne światełko w tunelu. Główna konstatacja brzmi raczej pesymistycznie - podła intryga prowadzi tylko do kolejnej podłej intrygi, zbrodnia pociąga za sobą zbrodnię.

Wielkie uznanie należy się trójce aktorów za niezwykle emocjonalne, autentyczne rozegranie treści tej w gruncie rzeczy miałkiej, banalnej sztuki. Wielkie oklaski dla twórców za maksymalne wykorzystanie nikłej scenografii. W tym spektaklu liczyło się wszystko - ubrania aktorów, litery z projektora odbijające się na ich ciałach i wreszcie cienie - najbardziej liryczne, przedłużające się momenty przedstawienia, w których oglądaliśmy tajemnicze splatanie się ze sobą sylwetek bohaterów w odbitych na ścianie cieniach.

Zastanawiam się tylko, co sprawiło, że Teatr Pieśń Kozła postanowił pracować akurat nad tym dramatem. Nie zarzucam mu odejścia od tego, co jest jego etykietką - od teatru etnograficznego. Jeśli chciał udowodnić, że świetnie odnajduje się również w klasycznej dramaturgii - ja czuję się przekonana. Intryguje mnie tylko, dlaczego wzięli na warsztat słaby tekst dramatyczny. Dużo lepiej sprawdzało się szukanie intryg, namiętności i emocji u Szekspira.

Jolanta Nabiałek
Teatralia Wrocław
11 marca 2009

Teatr Pieśń Kozła we Wrocławiu
Eugene O'Neill
"Pożądanie w cieniu wiązów"
tłumaczenie: Kazimierz Piotrowski
reżyseria: Grzegorz Bral
muzyka: Arvo Pärt
światła: Rafał Habel, Bogdan Koca
obsada: Anna Kerth, Dawid Żakowski, Bogdan Koca
premiera: 3 marca 2009 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP