"Wielki malarz rodzi się raz na sto lat"
Wielki malarz rodzi się raz na sto lat - mawiał Pablo Picasso, dla którego Goya był źródłem inspiracji. Francisco José Goya y Lucientes dał początek reformom w sztuce malarskiej. Nadał jej nowy wyraz (aktualny do dziś) oraz nową funkcję. Tą funkcją jest walka artysty o społeczną sprawiedliwość. Dzięki odwadze i talentowi wykreował nowe oblicze sztuki. Z jego twórczości czerpali malarze następnego stulecia.
Żył w czasach Inkwizycji, której stanowczo się sprzeciwiał. Jego obrazy były odpowiedzią i zarazem komentarzami do ówczesnej sytuacji społecznej. "Gdy rozum śpi, budzą się demony" to jedna z najbardziej znanych rycin artysty, a także tytuł sztuki w reżyserii Marka Fiedora. Reżyser zrekonstruował ostatni rozdział życia malarza. Człowieka targanego emocjami, niemogącego pogodzić się ze starością, żyjącego z głuchotą. Liberała przeciwnego Inkwizycji, zmagającego się z własnymi demonami. Przechodzimy przez studium walki jednostki.
Akcja rozgrywa się w domu, w którym Goya mieszka wraz z gosposią Leokadią. Parę łączy coś więcej niż zwyczajna relacja pan-służąca. Chemia wisi w powietrzu. Kipi od uczuć, napięć, miłości i gniewu. Mimo kłótni, ci dwoje uzupełniają się. Są, nawet nie jak ogień i woda, to raczej dwa płomienie, które wzajemnie się rozniecają. Nie mogliby bez siebie istnieć. Jedno jest dla drugiego. Poza tym łączy ich 10-letnia dziewczynka... Przez dom przewijają się dobroduszny lekarz Arrieta, nieszczery duchowny Duaso i wyrachowana synowa - Gumersinda.
Goya jest pod ostrzałem. Inkwizycja ma go na celu. Ten jednak dumnie broni swoich racji i nie zamierza nikogo przepraszać za swoją sprawiedliwość. 30 lat głuchoty wyostrzyło w nim inne zmysły, choć słuch z czasem zaczął płatać mu figle. Co to za głosy w jego głowie? Czego chcą? Upiory Goi to Inkwizycja, którą stanowczo uznawał za bezrozumną, gdyż jej ofiarami stawali się artyści i naukowcy. Był jednak wobec niej bezsilny - podobnie jak jego porte-parole na obrazie. Bezsilny był tak samo wobec starości, która stała się jego siostrą. Wobec przemijania, które towarzyszyło mu każdego dnia, każdej nocy i wreszcie wobec głuchoty. Choroba odebrała mu jeden zmysł, ale pobudziła pozostałe.
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak by to było nie słyszeć? Widzieć owszem, czuć również. Dotykać, smakować, jak najbardziej, ale nic nie słyszeć. Tylko własne myśli. Widzieć ruch warg, obserwować mimikę. Mówić, ale nie słyszeć. Wyobrażanie nie da konstruktywnych odczuć. Ciężko wczuć się w stan duszy osoby, która nie odbiera dźwięków. Leokadia i lekarz porozumiewali się z Goyą językiem migowym, który stanowi w spektaklu ważny element. Duchowny i synowa używali kartek - nie byli tak blisko artysty. Chwilami przenosiliśmy się z Goyą do jego świata i widzieliśmy, ale nie było nam dane słyszeć. Ruchy, gesty, poruszanie warg - zupełnie inny świat. Inna rzeczywistość. Inna wymiar percepcji.
Spektakl zasiliło grono wspaniałych aktorów. Jacek Polaczek wyśmienicie wcielił się w rolę starca. Grał przekonująco, burzliwie, z widocznie wyrobionym kunsztem dojrzałego artysty. Jego postać była prawdziwa. Kroku nie ustępowała mu Zina Kerste. Na długo pozostaje w pamięci jej liryczno - ekstrawertyczna Leo. Michała Kalety z jego głęboko brzmiącym basem można by słuchać nieustannie.
Nie można powiedzieć o muzyce tego, że nastrajała pozytywnie. Owszem, pasowała bardzo do stanu duszy Goi. Stanu niepokoju, strachu i lęku. Tym samym wprowadzała nastrój grozy. Muzyce towarzyszył efekt czerwonej poświaty, wyłaniającej się z mroku. Wszystko to, gdy Goyę nachodziły "demony"... Scenografia Moniki Jaworowskiej zawierała w sobie i elementy przełomu XVIII/XIX wieku i zgrabnie wtapiała się we współczesne realia np. Żołnierz ubrany był w uniform khaki.
Scena finalna pozostawia pewna dozę niepewności. Nic nie wyjaśnia. Dom z pracownią malarza zostają zdemolowane. Leokadia zgwałcona, Goya odarty z prawa jednostki do autonomii. Koniec. To tak, jakby zdanie zostało niedokończone. Gdzie kropka nad i? Być może musimy sami ją postawić, już a posteriori.
Patrycja Kowalczyk
Teatralia Poznań
13 marca 2009
Teatr Polski w Poznaniu
Antonio Buero Vallejo
"Gdy rozum śpi, budzą się demony"
przekład: Kazimiera Fekecz
reżyseria: Marek Fiedor
scenografia: Monika Jaworowska
muzyka: Tomasz Hynek
reżyseria świateł: Wojciech Puś
obsada:
Jacek Polaczek /Goya/
Zina Kerste /Leokadia/
Michał Kaleta /Arrieta/
Magdalena Płaneta /Gumersinda/
Piotr Kaźmierczak /Duaso/
Łukasz Chrzuszcz /Sierżant/
Łukasz Pawłowski /Ochotnik/
premiera: 5 kwietnia 2008 r.