My tu żartujemy, a kraj ginie!

Jeżeli pospolita bufonada patetyzmu literatury sienkiewiczowskiej komuś się przejadła, obrzydła, albo nigdy właściwie specjalnie jej nie cenił, to wiele traci. Bo i w twórczości Sienkiewicza znajdzie się nieco zabawy, śmiechu, farsy. Trzeba tylko dobrze poszukać, czytać między wierszami, potraktować z dystansu, odpowiednio przerobić i pokazać. Zawoalowany potencjał "Trylogii" odkrył reżyser Jan Klata w krakowskim Starym Teatrze.

Tytuł zobowiązuje, przywodzi na myśl powagę, z jaką powszechnie kojarzą się utwory Sienkiewicza. W końcu przecież chodzi o Ojczyznę, o bronienie jej własną piersią! Reżyser robi nam jednak intelektualnego psikusa. Wywraca kota ogonem, co przejawia się na wielu płaszczyznach spektaklu. Z prawdziwej "Trylogii" Sienkiewicza zostaje tytuł, imiona postaci z dołączonym tekstem, a raczej swobodną kombinacją kwestii (co jednak nie umniejsza linearności i spójności wypowiadanych tekstów), ale znika powaga. Czym się to przejawia?

Głównym symptomem zmiany są bohaterowie. Świadczy o tym nie tylko ich wygląd, ale także charakter i zachowanie. Chociażby Kmicic (Krzysztof Globisz), to nie ten sam przystojny, nieco diabelski, podniecający, wręcz zniewalający mężczyzna. To raczej jego odbicie w krzywym zwierciadle. Przedstawiony jest jako rozbuchany czterdziestolatek, ze słusznym brzuszkiem i sarmackim rumieńcem. Jest flejtuchem, zabijaką, hulaką, ale wciąż kocha Oleńkę. Oleńka (Barbara Wysocka) z kolei potrafi dopilnować swego, jest rezolutna i czasem ona przejmuje pałeczkę w ich "związku". Skrzetuski nie ma nic w sobie z tego prawdziwie szarmanckiego młodzieńca. Pozostała szorstka powierzchowność, męska powściągliwość; generalnie Skrzetuski jest sztywniakiem. Urokliwą postacią jest tutaj Michał Wołodyjowski - mały ciałem, wielki duchem. Wszędzie go pełno, wszędzie wzbudza sympatię, zwłaszcza widzów. Bohun, niestety, prócz czarnej czupryny nie ma w sobie nic z Aleksandra Domogarova. Nie ma już zwierzęcego wzroku, którym czarował niejedną kobietę. W miejsce nieokiełznanej porywczości zawitało niemęskie wahanie. Daje się omamić przez Helenę, jest jej posłuszny prawie jak pies.

"Trylogia"

Jak widzimy, wszyscy bohaterowie zostali przedstawieni w postaci swoich karykatur. Uwydatnia to ich zachowanie. Wykonują nadmiernie ekspresywne ruchy, w nadrealnych czynach oddają to, co wyrażają także werbalnie. Zachowują się niekiedy jak ludzie ze szpitala psychiatrycznego, którym się roi, że są sienkiewiczowskimi bohaterami, walczącymi o wolność narodu.

Pasuje do tej konwencji scenografia. Każdej postaci przydzielone jest osobne łóżko - szpitalne albo starodawne z przedszkola, na którym dzieciaki miały leżakowanie. To także pasuje. Bohaterowie bowiem "bawią się" swoimi postaciami, lepią je jak z plasteliny, malują jaskrawymi barwami, uwydatniając ich charakterystyczne cechy. Łóżka nie tylko służą jako miejsce do spania czy przeczekania do czasu nadejścia swojej roli. Odpowiednio ułożone stanowią okopy Zbaraża (notabene scena ta jest wybitnie śmieszna!), sanki Oleńki i Kmicica albo wreszcie zamieniają się w gotowe do cwału konie. Z wcześniejszego opisu łatwo można wywnioskować, iż wszyscy bohaterowie znajdują się cały czas na scenie. Swoją nieobecność sygnalizują bezwładnym leżeniem na łóżku i czekaniem na swoją rolę.

Elementem scenografii, którego nie można pominąć, jest Matka Boska Częstochowska. Mieściła się między kolumnami w tle, była częścią prezbiterium, stylizowanego na kaplicę w klasztorze na Jasnej Górze. Po lewej stronie widać było nawet ambonę, a po bokach zaszklone tablice ze szkaplerzami. Atmosfera jak najbardziej religijna, ale "Trylogii" bynajmniej nie można nazwać misterium. Matka Boska czasami ożywała i wypowiadała prorocze wizje. Widok poważnej, unieruchomionej złotem Matki Boskiej z ruchomą twarzą, robi wrażenie raczej karykatury, groteski, niż powagi sytuacji, z jaką borykały się postaci.

Sztuka, można stwierdzić bez wątpienia, warta jest obejrzenia. Jeśli ktoś przygotował się na wierną teatralizację powieści, srodze się zdziwi. Klimat spektaklu - lekki i zabawny. Sztuka jest bardzo dynamiczna, miejscami głośna, ale to nie przeszkadza. Trzeba przyznać, że zrobienie z sześciu tomów czterogodzinnego spektaklu jest niesamowitym osiągnięciem.

Aleksandra Pyrkosz
Teatralia Kraków
18 marca 2009

Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie
Henryk Sienkiewicz
"Trylogia"
adaptacja - Jan Klata, Sebastian Majewski
reżyseria - Jan Klata
asystent reżysera - Błażej Peszek
scenografia - Justyna Łagowska
opracowanie muzyczne - Jan Klata
choreografia - Maćko Prusak
kostiumy - Mirek Kaczmarek
światło - Justyna Łagowska
konsultacje językowe - Marek Szymanowicz
obsada: Anna Dymna, Małgorzata Gałkowska, Ewa Kolasińska, Barbara Wysocka, Bolesław Brzozowski , Juliusz Chrząstowski, Krzysztof Globisz, Jerzy Grałek, Tadeusz Huk, Zbigniew W. Kaleta, Andrzej Kozak, Błażej Peszek, Jerzy Święch, Mikołaj Grabowski, Jan Peszek, członkowie Chóru Organum
premiera: 21 lutego 2009 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP