"Homo Polonicus" kontra "Homunculus scurvisinis"
Poniedziałkowy wieczór ponownie stanął pod znakiem pytań o Polskę i polskość. Tym razem dzięki Teatrowi Prób i ich "Czarnej skrzynce". Jak się okazało, także mówienie o naszych kompleksach, wadach i zaletach może mieć różne oblicza. Zwłaszcza jak się polskość czyta przez drapieżny tekst Ignacego Karpowicza.
Na początek - tradycyjnie - odrobina historii. Bohater naszych rozważań narodził się w 1981 roku przy I Liceum Ogólnokształcącym w Wągrowcu. Mowa tu rzecz jasna o Teatrze Prób. Jego założycielem i kierownikiem artystycznym został Jan Kasper. Z prostych, szkolnych przedstawień teatr wkrótce wyewoluował aż do stadium rozwoju artystycznego zastanego w poniedziałek w "Od Nowie". Czyli do spektaklu złożonego, umiejętnie łączącego język groteski i kabaretu z problematyką traktowaną na serio, dotyczącą zagadnień natury społeczno-egzystencjalnej.
Spektakl, z jakim Teatr Prób zawitał do Torunia, nie stanowi - jak by się można było z początku spodziewać - adaptacji debiutanckiej powieści "Niehalo" Ignacego Karpowicza. Twórcy wyciągnęli z jego tekstu jedynie parę epizodów i złożyli portret pamięciowy głównego bohatera o imieniu Maciek, dokonując jednocześnie charakterystyki otaczającego go środowiska.
Tytułowa, tajemnicza "Czarna skrzynka" odwołuje się do tego, co niezbadane - do czarnych zakątków ludzkiej psychiki. A konkretnie do bolesnych i mrocznych stron polskiej psyche - dokładnie penetrując po karpowiczowsku owego "Homunculus skurwisinis". Twórcy spektaklu próbują odnaleźć odpowiedź na pytanie, co ją deformuje i ogranicza. Co stanowi przyczynę, dla której wciąż funkcjonujemy, tak w historycznych mitach, jak i codziennych schematach. I co ważne, czy istnieje jeszcze szansa na metamorfozę.
Śmiem twierdzić, że cień nadziei jeszcze pozostaje. A to za sprawą spektakli takich jak "Czarna skrzynka", i wykonaniom takim jak właśnie to Teatru Prób. Powód? Realizacja ekipy z Wągrowca umiejętnie skłania do refleksji. To przykład teatru, o którym nie da się łatwo zapomnieć. Zupełnie inne uczucia towarzyszyły mi po opuszczeniu widowni zaraz po spektaklu "Homo Polonicus". Tamtej realizacji zabrakło spójności i tego niezwerbalizowanego "czegoś". Tu przeciwnie. "Czarna skrzynka" została dopracowana pod każdym względem. Operowanie światłem, umiejętnie prowadzony ruch sceniczny oraz ascetyczna scenografia stanowiły doskonałe wzajemne dopełnienie. Do tego elementy kabaretu i groteski, kapitalnie dobrane kwestie, i aktorstwo na najwyższym poziomie. Czegóż chcieć więcej?
Finał - oklaskom nie było końca. I słusznie - każdy, kto tylko przyczynił się do powstania tego spektaklu, zasługuje na brawa. Na koniec jeszcze opinia jednego z widzów, który porównując "Czarną skrzynkę" do "Homo Polonicus" wesoło stwierdził: "No, to nie było prowizoryczne..." Choć ja osobiście dla Teatru Provisorium i jego spektaklu nie byłabym aż tak bezlitosna.
Emilia Rębas
Teatralia Toruń
20 marca 2009
Teatr Prób w Wągrowcu
"Czarna skrzynka"
wg Ignacego Karpowicza
scenariusz i reżyseria: Jan Kasper
muzyka: różni kompozytorzy i wykonawcy;
Pieśń do emerytów i rencistów, sł. Ignacy Karpowicz, muz. Piotr Drążkiewicz, Piotr Kaniewski
premiera: 14 grudnia 2008r.
XVII Alternatywne Spotkania Teatralne KLAMRA, Toruń 2009r.