Funeralność wyłącznie dla widzów dorosłych

Mrok. Cisza. Dwa puste krzesła. Starczy chodzik przykryty czarną chustą. Stolik z zapalonymi świecami. Atmosfera ponurej niepewności. Na podłodze manekin przedstawiający nagą kobietę...

Rażące światła, skierowane w stronę publiczności, uniemożliwiają przyjrzenie się scenie, nagle jednak gasną, i oto widzimy, leżącą bez ruchu, podobną do manekina, kobietę w czarnej chuście na głowie i czarnych rajstopach zwiniętych wokół kostek. Coś drgnęło... Z początku trudno rozsądzić, czy to tylko gra światłocienia w zagięciach nagiego ciała czy rzeczywisty ruch, ale po chwili pojawiają się też inne oznaki "przebudzenia" - przede wszystkim narastający jęk...

"Kołysanka"

Kobieta zaczyna się podnosić, w sposób spowolniony, ociężały, jakby każdy, najdrobniejszy ruch sprawiał jej niewysłowiony trud i ból. Mijają wieki, zanim udaje jej się podciągnąć i usiąść na krześle, jednak wciąż nie widzimy jej twarzy. Drżącą, słabą ręką sięga za siebie, po czarną sukienkę. Słyszymy narastającą melodię, graną na osamotnionym fortepianie, w tle ciche kawiarniane odgłosy rozmów, stukających naczyń i sztućców. Kobieta zaczyna nucić razem z instrumentem i rękami wykonuje paralityczny "taniec" z sukienką. Potem krępuje sobie nadgarstki jej ramiączkami, a na końcu zakłada przez głowę, mocując się z nią, jak z napastnikiem. Cała sala wstrzymuje oddech w chwili, gdy kobieta sięga po brzeg, przykrywającej tył jej głowy, chusty...

Słuchać świst wciąganego przez widzów powietrza, kiedy spod materiału wyłania się przerażająca maska, przedstawiająca pociągłą, wykrzywioną bólem twarz, przypominającą antyczną, grecką maskę tragiczną. Stwór, który już nie wydaje się żywą kobietą, ale kukłą, podnosi się z miejsca, prezentując nienaturalnie wygięte w tył, drżące ramiona i rusza posuwistym krokiem (wciąż tyłem) w stronę publiczności. Martwe oczy "przyglądają się" twarzom widzów. W końcu Maria Gliwa odwraca się i ściąga maskę...

To jednak nie koniec przerażającej "Kołysanki". Kołysanki, która prowadzi nie do snu, ale do śmierci. Dalsza cześć spektaklu kontynuuje idee laboratorium starości. Ten kameralny projekt sceniczny, stanowi kolejny, obok "Klepsydry", solowy "projekt funeralny" teatru, będący rozwinięciem jednej z etiud aktorskich, przygotowanych przez Teatr A PART jako część międzynarodowego projektu "Labirynt Wenus". Tematem tego, niemal niemego monodramu, są trzy okrutne "przyjaciółki" - niedołężność, samotność i starość. Stające w ich obliczu kobiece ciało przestaje być świątynią piękna, obiektem pożądania - jest już tylko obumierającą powłoką zmęczonej duszy, cmentarzem dla wspomnień o dawnej świetności.

W "Kołysance" odnajdujemy ślady fascynacji awangardą spod znaku teatru Tadeusza Kantora (nawiązanie do "realizmu najniższej rangi" i "architektoniki wzruszenia") oraz dramaturgii Samuela Becketta. Spektakl prowokuje do refleksji nad przemijaniem i udręką samotnej starości - problemem dość ogranym, ale jednak wiecznie aktualnym, a w tym przypadku bardzo ciekawie przedstawionym. Godne polecenia.

Ewa M. Walewska
Teatralia Katowice
27 marca 2009

Teatr A PART
"Kołysanka"
reżyseria: Marcin Herich
scenariusz: Marcin Herich we współpracy z Marią Katarzyną Gliwą
muzyka: fragmenty utworów zespołu Tosca i pieśni "Querer" Cirque du Soleil oraz melodia Walca Francois
projekt i wykonanie maski: Maria Katarzyna Gliwa
ruch sceniczny: Marcin Herich we współpracy z Marią Katarzyną Gliwą
obsada: Maria Katarzyna Gliwa
Pokaz przedpremierowy gościnnie w katowickim Teatrze Korez, 20 marca 2009 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP