Kormorany + Kohelet = spektakl doskonały
Podczas 30. Przeglądu Piosenki Aktorskiej grupa Kormorany dała bardzo udany koncert. Ich muzyka jest jak labirynt: wchodzisz niepewnie, szukasz właściwej drogi, aż uzmysławiasz sobie, że wpadłeś w zachwyt i nie ma już odwrotu.
Koncert nosił taki sam tytuł, jak wydana ostatnio płyta grupy: "La Musica Teatrale". Składał się z czterech muzycznych bloków, będących jednocześnie tytułami spektakli, do których zespół stworzył muzykę: "Historyja o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim", "Wesołe kumoszki z Windsoru", "Król Lear", "Historia Jakuba".
"Jak w kwietniu dziewięćdziesiątego trzeciego roku, tak i teraz zaczynamy dźwiękiem szkolnego dzwonka, który kolega Paweł znalazł pewnego dnia na złomie" - powiedział jeden z muzyków po przywitaniu publiczności. Oprócz rzeczonego dzwonka można było dostrzec mnóstwo innych, czasami trudnych do zidentyfikowania instrumentów. Scena we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, gdzie koncert miał miejsce, pełna była gitar, saksofonów, fletów i bębenków, a wśród nich stało lub siedziało sześciu mężczyzn.
Koncert zaczął się niewinnie - od regularnych rytmów i leniwych uderzeń perkusji. Z wolnej, psychodelicznej aury przechodził stopniowo w brzmienia cięższe, szybsze, aż w jednej chwili nieoczekiwanie otrzeźwił na wpół ukołysaną publiczność ostrym, metalowym wręcz wejściem. Wraz ze zmianą klimatu zmieniały się też sceniczne barwy. Grupę i pierwsze rzędy widowni spowijały gęste kłęby dymu, scena na przemian stawała się czerwona, niebieska, zielona i szara.
W tej muzyce było wszystko: i rytmy spokojne, i wzbierające, i dynamiczne, i wdzierające się w bębenki jak natrętny krzykacz, i łagodzące wszystko echa jazzu. Dało się słyszeć nawet tango, które swoją regularnością wprawiło mnie w zachwyt.
Muzyka teatralna Kormoranów ma wspaniałą zdolność pobudzania wyobraźni. Co więcej, na koncercie grupa nie zatroszczyła się tylko o oprawę muzyczną, ale dodatkowo o cieszącą oko wizualizację. Za plecami zespołu ukazywało się bowiem wielkie okno, a za nim obraz wiosennego nieba z przemykającymi po nim chmurami, ptaka i rozkwitających kwiatów.
Pół godziny przed końcem grupa usunęła się w cień i nastąpiła najlepsza moim zdaniem część wieczoru. Przy wolnym akompaniamencie muzycznym na scenę wyszedł Eryk Lubos, aktor teatralny i filmowy.
Lubos wystąpił z kreacją osiłka, który chropowatym, gardłowym głosem wyrecytował treść Księgi Eklezjastesa. Kto na koncercie nie był, może sobie jedynie wyobrazić, jak gość o aparycji ulicznego chuligana z charakterystyczną, zawadiacką emfazą (można by rzec: dresiarskim fochem) recytuje Biblię. Zderzenie granej postaci i archaicznego języka, wzroku typa spod ciemnej gwiazdy i słów "marność nad marnościami i wszystko marność" zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Tak bardzo zachwyciło kunsztem wykonania oraz talentem (półgodzinna recytacja specyficznej biblijnej mowy to nie lada wyzwanie), że długo jeszcze będę pamiętać wzrastające uczucie napięcia i mrowienie w kręgosłupie na brzmienie zdań: "Widziałem wszelkie sprawy, jakie się dzieją pod słońcem. A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem."
Marta Wąsik
Teatralia Wrocław
31 marca 2009
Kormorany
"La Musica Teatrale"
zespół: Paweł Czepułkowski, Jacek Tuńczyk Fedorowicz, Piotr Blusmen Jankowski, Krzysztof Konik Konieczny, Artur Gaja Krawczyk, Michał Litwa Litwiniec
oraz gościnnie Eryk Lubos
scenografia: Mateusz Stępniak
konsultacja psychotroniczna: Piotr Cieplak
30. Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, 20-29 marca 2009 r.