Atak lalek - ANIMO po raz drugi

Drugiego dnia 4. Międzynarodowego 8. Festiwalu ANIMO zaprezentowały się trzy teatry. Teatr Zaczarowany świat przeniósł widzów do ogrodów cesarza, Wierszalin opowiedział o pierwszym udomowionym psie i jego związkach z Panem Jezusem, zaś Unia Teatr Niemożliwy zafundowała zawieszenie czasu na stole rodem z krematorium.

Słowik, czyli klasyczny Andersen
Ten spektakl darował widzom udziwnienia i uwspółcześnienia klasycznego tekstu, jaki bez wątpienia stanowi baśń Andersena, na której go oparto. Fabuła zachowała swój dokładny kształt: oto cesarz Chin dowiaduje się z książki o swoim kraju, że w jego ogrodzie śpiewa słowik, a śpiew ten wzbudza zachwyt i stanowi ozdobę pałacu. Oczywiście, cesarz nie słyszał go ani razu, poleca zatem sprowadzić ptaka, umieszcza go w złotej klatce i rozkoszuje jego śpiewem. Tutaj pole do popisu znajduje marszałek: żądny nagród, podsuwa cesarzowi lepszego, złotego słowika wykonanego u zegarmistrza, który śpiewa o wiele piękniej od oryginału. Mechanizm jednak kiedyś się psuje, co cesarz przypłaca zdrowiem, marszałek zaś znajduje okazję do awansu. Plany niecnego urzędnika krzyżuje prawdziwy słowik, który powraca w odpowiednim momencie, uzdrawiając cesarza swoim śpiewem. Tyle, jeśli chodzi o Andersena.

Słowik TEATR ZACZAROWANY ŚWIAT

"Słowik"

Zaczarowany świat trzyma się dzielnie tej formuły. Trzech aktorów prezentuje historię cesarza i jego dworu, operując lalkami, trzema drewnianymi ramami, kilkoma płachtami oraz pomniejszymi rekwizytami. Wśród dzieci spektakl funkcjonuje dobrze, młoda widownia interesuje się żywo fabułą, odpowiada, wychodzącym do niej niekiedy, aktorom żywiołowymi reakcjami. "Słowik" zawiera też smaczki związane konkretnie z teatrem chińskim, jak na przykład sceny poszukiwań słowika w nocy, odegrane w konwencji teatru cieni. Jest jednak kilka rzeczy, które można by zrobić lepiej.

Słowik TEATR ZACZAROWANY ŚWIAT

"Słowik"

Razi przede wszystkim muzyka. Sztuczna, komputerowa, na początku pomaga przenieść się w klimat Chin i czyni narrację bardziej płynną, potem staje się męczącym ucho podkładem, w którym powraca wciąż jeden temat muzyczny. Aktorzy mają niekiedy problemy ze zgraniem się, z rozplanowaniem ruchu w małej przestrzeni, co sprawia, że animacja lalek momentami pozostawia wiele do życzenia. Nietrafiona wydaje się scenografia i dobór rekwizytów w niektórych momentach - czasem lepiej pokazać za mało niż za wiele. Za przykład może posłużyć scena przynoszenia podarków od innych władców, gdzie ozdobna waza ani przez chwilę nie pozostawia złudzeń, że jest tylko przybraną w błyszczące skrawki papieru plastikową doniczką. Taka dosłowność razi i nie porusza wyobraźni do działania, deprymując ją na starcie.

Mała pasja czyli pominięty bohater
Od dwóch tysięcy lat motyw pasji pojawia się na najróżniejsze możliwe sposoby. Mateusz Tymura i Paulina Karczewska do pasji zaś dodają jeszcze jednego bohatera - zainspirowani "Chłopami" Reymonta, opowiadają historię psa Pana Jezusa, co został przy nim, gdy już opuścili go wszyscy.

Mała Pasja, czyli opowieść o psie Pana Jezusa TEATR WIERSZALIN

"Mała Pasja, czyli opowieść..."

Historia jest prosta, ale ma w sobie coś urzekającego. Na scenie mamy włóczęgę (Mateusz Tymura), sądząc po gwarze z kresów wschodnich, który opowiada, jak to Jezus chodził po świecie. I to nie po jakiejś Judei, ale po swojej ziemi, do Mstowa chciał dojść. Po drodze napotkał psa - pies, jak to psy wtedy, wrogi ludziom, Pan Jezus jednak go obłaskawił. I od tej pory zaczyna się przyjaźń psa z rodzajem ludzkim, przypieczętowana na krzyżu, gdzie pies został jako jedyny i lizał konającego Jezusa po nogach, dokonując prawie że biblijnego gestu obmycia.

Mała Pasja, czyli opowieść o psie Pana Jezusa TEATR WIERSZALIN

"Mała Pasja, czyli opowieść..."

Włóczędze w jego wędrówce towarzyszy wóz. Pełen najróżniejszych drobiazgów, pordzewiałych pił tarczowych, starych pokrywek, zegarów, konewek, misek, na scenie przesuwa się powoli jak tajemnicza machina. Wydaje się ogromny i trudny do ogarnięcia przez ilość szczegółów i drobiazgów wokół niego, zupełnie, jakby był małym światem wewnątrz świata ludzi. To na jego kanwie opowiadana jest historia, poniekąd takim małym światem się staje - kolejne drzwiczki, szuflady, pokrywki odchylają się, ukazując miniaturowe sceny lalkowe, gdzie rozgrywają się kolejne etiudy z przejść Jezusa na ziemi. I choć scena, zbudowana na przykład na pokrywce od garnka czy szafce, jest malutka, tak jak malutka jest lalka Jezusa wykonana z korkociągu, robi jednak wrażenie, mimo rozmiarów wozu, przy którym teoretycznie powinna ginąć. Scena zaś, gdzie wycięty z papieru piesek biegnie na tle przesuwających się, rosochatych i uschłych drzew wywołuje wrażenie strachu rodem z dobrego horroru. Momentami wóz sprawia wrażenie istoty żywej - znienacka ze starej konewki zaczyna wyciekać woda, spływająca potem po skomplikowanym systemie zardzewiałych rur i krawędzi. Niekiedy ożywa na chwilę stary zegar z kukułką, w ostatniej zaś scenie odsłania swoje podwoje ostatecznie, ukazując krzyż Jezusa z wiernym psem warującym pod nim. Przy każdej z kolejnych małych scen na wozie umieszczona jest świeczka, którą włóczęga zapala i gasi, symbolizując początek i koniec akcji w tym miejscu.

"Mała pasja" to jedna, wielka płynąca gawęda. Mateusz Tymura czaruje słowem i głosem, scenograficzną machinę obsługuje Paulina Karczewska. Postać Tymury jest prosta - to dobrotliwy, wrażliwy człowiek, który podążał przez świat nieśpiesznie, swoim własnym tempem i teraz przystaje na chwilę, aby pokazać widzom skrawek swego świata. Muzyka pojawia się rzadko, ogranicza się do kilku dźwięków - najważniejsza jest i tak opowieść, magia słowa ogarniającego wyobraźnię i tajemniczy wóz, skrywający w sobie więcej światów, niż to mogłoby się na początku zdawać.

75 minut, czyli wizyta w krematorium historii i życia
Głównego bohatera znajdujemy w chwili dla niego ostatecznej - na krematoryjnym stole. Przez większość życia stał on nad stołem jako pracownik tego zacnego przybytku - teraz role odwróciły się, Karol (Maciej Dużyński) zmienia miejsce znad stołu na sam stół, a jego ciało ma 75 minut, zanim zamieni się w proch. Zaczyna się zatem wielka retrospekcja jego życia.

75 minut UNIA TEATR NIEMOŻLIWY

"75 minut"

Nie, nie było to życie łatwe. A raczej nie byłoby szczególnie trudne, gdyby nie jeden element, gdyby nie domieszka niemieckiej krwi w żyłach Karola. To ona mąci w jego życiu, sprawia, że nie może się umieścić na kontinuum aryjska siła - niearyjska słabość, to ona wreszcie umieszcza w piecu dwoje jego dzieci, tłumacząc to ich dobrem. Tkwi w Karolu jak skaza, sprawiając, że ostatnie 75 minut to wyjątkowo gorzki czas wspomnień człowieka rozdartego przez historię. Człowieka, na którego małym świecie idealnie odbiły się wydarzenia zachodzące w świecie, o którym czyta się w książkach i gazetach, jednego z tych, którym ideologia systemu zniszczyła życie. Człowieka, który w swoim życiu nie potrafił się odnaleźć. Jego dramat to nie niemiecka krew, tylko charakter, rys psychologiczny, który sprawia, że nie wie, w którą stronę ma iść, to wieczna niepewność i błądzenie od idei do idei.

75 minut UNIA TEATR NIEMOŻLIWY

"75 minut"

I tak jak życie Karola nie było łatwe, tak i nie jest łatwy ten spektakl. Na samym początku odpycha już scenografia - metalowe łóżko prosektoryjne, dwie surowe lampy przywodzą ponure skojarzenia. Sceny z życia Karola odgrywane są za pomocą lalek, nie są to jednak marionetki, pacynki czy kukiełki. To wyrysowane na wiekach małych trumienek wizerunki postaci, którymi operują aktorzy. Pracując z prostokątnym pudełkiem, trudno osiągnąć wyżyny animacji, małe trumny jednak robią większe wrażenie w tym miejscu niż najdoskonalej animowana lalka. Nie brak też mocnych, niewygodnych scen, jak chociażby scena śmierci dzieci Karola. "75 minut" nie szokuje jednak na pokaz, na wyrost, dla samego szoku. Jest oszczędne, wyważone, mówi to, co powinno zostać powiedziane i nic więcej. A to i tak jest dużo.

Sylwia Grygorowicz
Teatralia Białystok
16 października 2009

Teatr Zaczarowany Świat
"Słowik"
na motywach baśni J.Ch. Andersena
adaptacja: Emilia Betlejewska
reżyseria: Emilia Betlejewska
scenografia: Emilia Betlejewska, Tomasz Sauszczyk
montaż dźwięku: Łukasz Banicki
obsada: Emilia Betlejewska, Damian Droszcz, Adrian Działdowski, Tomasz Sauszczyk

Teatr Wierszalin
"Mała Pasja, czyli opowieść o psie Pana Jezusa"
na motywach powieści W. Reymonta "Chłopi"
adaptacja: Paulina Karczewska, Mateusz Tymura
reżyseria: Paulina Karczewska, Mateusz Tymura
obsada: Paulina Karczewska, Mateusz Tymura

Unia Teatr Niemożliwy
"75 minut"
reżyseria: Maciej Dużyński
scenografia: Anna Chadaj
opracowanie muzyczne: Marek Żurawski
obsada: Iwona Mirosław-Dolecka, Maciej Dużyński

4. Międzynarodowy 8. Festiwal ANIMO, 13 - 18 października 2009 r. Kwidzyn.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP