Wojna polsko-polska
W sennym, ukołysanym melancholijną mgłą i mżawką Zabrzu znalazłam się w gronie przechodniów żwawo zmierzających w stronę Placu Teatralnego. Cel wieczoru: Festiwal Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość przedstawiona". Miejsce: Teatr Nowy. Satysfakcja osiągnięta? A jakże. Przecież zaproszono nas na jedną z najwyśmienitszych uczt teatralnych odbywającą się na Śląsku już po raz dziewiąty. Na przystawkę podano znakomitą sztukę Doroty Masłowskiej, którą publiczność nagrodziła wielominutowymi oklaskami na stojąco.
Warszawski Teatr Rozmaitości spektaklem "Między nami dobrze jest" sporo już w kuluarach artystycznych namieszał, wzbudzając w kraju i zagranicą niejednokrotnie ambiwalentną temperaturę odbioru. Od całkowitej akceptacji i afirmacji, po niezrozumienie i kąśliwą krytykę. Cóż, pewnym prawidłem staje się już przekonanie, że bez skrajności nie byłoby chyba samej Masłowskiej. A tych, w wyreżyserowanym przez Grzegorza Jarzynę przedstawieniu, nie brakuje.
Z kontrastowym zderzeniem obcujemy na samym jej początku, kiedy na scenie pojawia się Osowiała staruszka na wózku inwalidzkim (Danuta Szaflarska) oraz Mała metalowa dziewczynka (Aleksandra Popławska), przedstawicielka pokolenia wojennego, permanentnie zakotwiczona we wspomnieniach z czasów okupacji i jej, wciąż cierpiące na postkomunistyczną czkawkę, popkulturowe alter ego. Obie ze splecionymi warkoczami, w końcowej scenie ubrane w identyczne sukienki, są właściwie jedną i tą samą osobą - persona Poloniae, intergeneracyjnym konterfektem symbolizującym naszą tożsamość narodową i jej współczesną kondycję.
Reprezentantką pokolenia średniego jest matka Metalowej dziewczynki - Halina. Zamiast figurować, jak można by się spodziewać, jako wyraziste medium między formacją najmłodszych i najstarszych Polaków, jest tutaj rozmytym widmem, swoją szarością i nijakością przywołującym echa ponurego czasu, jaki wyznaczał trajektorię młodości kobiety. Pozostałe postacie to już dzieci spłodzone przez koniunkturę drapieżnego kapitalizmu i hiperkonsumpcjonizm, bezwzględni karierowicze, którzy moralność dawno zatracili w alkoholu i narkotykach. Masłowska, czyniąc bohaterami tego świata aktora, reżysera, młodą bizneswoman, świetnie pokazuje stan ich emocjonalnej pustki, artystyczną i kulturalną "ziemię jałową", na której nic nie wzrasta, prócz płytkiej uczuciowości.
W owej strategii typizacji warstwy charakterologicznej drzemie gest gombrowiczowski. Infantylizację postaci, rozczłonkowanie ciała, naigrywanie się z niego rodem z jakieś makabreski, szarganie narodowych symboli (flaga, w której zawinięto resztki ryby, dochodzące z oddali dźwięki motywu czwartego preludium Chopina) też możemy do nich zaliczyć. Autorka "Wojny polsko-ruskiej" odzwierciedla świat, który się, by użyć tu słów Michała Witkowskiego, "semiotycznie rozmywa". Kreacja, oparta na schemacie, wywołana jest chęcią ogarnięcia zjawisk zachodzących w rzeczywistości, bowiem "gdy [ta - A.K.] dziwaczeje, rodzi się potrzeba zbudowania świata typowego"1.
Masłowska jest pisarką rozpoznawaną dzięki wypracowanemu przez siebie językowi. Postacie przez nią zarysowane właściwie nie istnieją samodzielnie w empirii, ich egzystencji nie wyznacza modus procedendi, czyny, lecz właśnie słowa, sposób wypowiadania się i formułowania myśli. Poprzez wprowadzone w sferę dialogu (a właściwie monologicznego chaosu nomadów, którym nie dane jest się porozumieć) kalki słowne, klisze, cytaty, tak charakterystyczne dla poetyki literackiego pokolenia "Tekstyliów", autorka udowadnia, że Polacy nie mówią już językiem Mickiewicza i Słowackiego. Odrzuciwszy werbalny paradygmat romantyczny - na rzecz leksyki medialnej, wtórnej, podyktowanej - nie dostrzegają, iż posługują się językiem perswazyjnym, który staje się jednocześnie narzędziem ich zniewolenia, konsumpcyjnej manipulacji. Zarejestrowanie przemian współczesnej polszczyzny, polszczyzny z tanich poradników, gazetek promocyjnych, reklam i billboardów, wskazanie, jak głęboko proces tej asymilacji zaszedł, wiąże się z samoświadomością autorki i jej zorientowaniem w otaczającym świecie. Sukces ten dzieli ona z innymi pisarzami uchwytującymi metamorficzność języka, jak: Sławomir Shuty, Michał Witkowski, Mirosław Nahacz czy Wojciech Kuczok.
W ikonicznie zaprezentowanych bohaterów doskonale wcielili się aktorzy Teatru Rozmaitości lub współpracujący z tym teatrem. Na uwagę zwraca szczególnie rola Adama Woronowicza, który nie pierwszy raz daje popis swych umiejętności dramaturgicznych. W sztuce niezwykle absorbującą jest ponadto muzyka, a także kameleonowa scenografia, przeobrażająca się wraz ze zmianą tonacji nastroju, jaki panuje na scenie. Wykorzystane efekty wizualne, komputerowe animacje i gra świateł figurują jako dodatkowe interpretanty rzeczywistości przedstawionej.
Zaprezentowanemu na scenie obrazowi polskiej antypolskości nie można nic zarzucić - gra aktorska, scenografia, reżyseria urzekają swym dopracowaniem, świeżością, nietuzinkowością. Uczucie niedosytu poznawczego i główny brak tkwi w samym tekście dramatycznym, w jego "widokówkowości". Masłowska niezwykle błyskotliwie, z gombrowiczowskim uśmieszkiem ironii karykaturyzując, rejestruje obrazy współczesności, owo "polskie bagienko" (w którym, uogólniając, zdarza nam się pławić), ale tylko na tym poprzestaje. Podczas gdy autor "Trans-Atlantyku" idzie dalej i poza egzemplifikacją ucieka się do komentarza, w "Między nami dobrze jest" boleśnie go brakuje. Intuicja dyktuje jednak przeświadczenie, że w przypadku potencjału twórczego, jaki posiada pisarka, sytuacja ta ma szanse szybko ulec zmianie. Jeśli to kwestia dojrzałości literackiej, to śmiało rzec można, że i na tym etapie ów dramat i jego sceniczna realizacja stały się prawdziwym sukcesem.
Anna Kołodziejska
Teatralia Śląsk
19 października 2009
1 M. Witkowski, Recycling. Notatki na marginesie twórczości własnej i innych "roczników siedemdziesiątych", [w:] Tekstylia o "rocznikach siedemdziesiątych", red. P. Marecki, I. Stokfiszewski, M. Witkowski, Kraków 2002, s. 630.
TR Warszawa
Dorota Masłowska
"Między nami dobrze jest"
reżyseria: Grzegorz Jarzyna
scenografia: Magdalena Maciejewska
kostiumy: Magdalena Musiał
opracowanie muzyczne: Piotr Domiński, Grzegorz Jarzyna
reżyseria światła: Jacqueline Sobiszewski
wideo: Cókierek, Pani K.
obsada:
Mała metalowa dziewczynka - Aleksandra Popławska
Osowiała staruszka na wózku inwalidzkim - Danuta Szaflarska
Halina - Magdalena Kuta
Bożena - Maria Maj
Mężczyzna - Adam Woronowicz
Aktor - Rafał Maćkowiak
Prezenterka - Agnieszka Podsiadlik
Edyta - Roma Gąsiorowska
Monika - Katarzyna Warnke
premiera: 26 marca 2009 r.
IX Festiwal Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość przedstawiona", Teatr Nowym w Zabrzu, 17 - 25 października 2009 r.