Wszyscy mamy szajbę?
Festiwal Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość przedstawiona" w Zabrzu. Wybieram się na "Szajbę" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reżyserii Jana Klaty. Dotarcie do Sceny w Demexie okazuje się być dla mnie nie lada wyzwaniem.
Najpierw półtoragodzinna przejażdżka komunikacją miejską, potem dłuższy spacer do miejsca przeznaczenia. Po 40 minutach wreszcie na horyzoncie widzę budynek Kopalni Sztuki. Pojawia się także radość na twarzy -dotarłam. Portier nie pozwala się długo nacieszyć tą chwilą - "Spektakl zacznie się godzinę później". Do tego w międzyczasie pojawia się wątpliwość, czy aby na pewno uda się wejść na przedstawienie. Przecież mamy siedzieć we wnętrzu szklarni. Co prawda dużych rozmiarów, ale i ona ma swoje fizyczne ograniczenia. A wśród stojących na mrozie widzów chodzą słuchy, że chętnych jest więcej niż miejsc.
Nareszcie zbliża się godzina szósta, tłoczymy się przed wejściem na halę/salę/szklarnię. Po kilku minutach okazuje się, że szczęśliwie wszystkich widzów udało się upchać. Część dziennikarzy zasiadła na rozdawanych przy wejściu poduchach. Niecodzienny widok! Najczęściej takowe miejsca zajmują studenci. Niespodziankom nie było końca. Siedzimy, siedzimy... i czekamy. Dlaczego czekamy kolejny kwadrans? - a to dlatego, żeby całkowicie ściemniało na dworze. Nietypowe wnętrze w Demexie ma w stropie okienka, a spektakl musi zacząć się w zupełnej ciemności.
Rozpoczęcie spektaklu - w końcu musiał nastąpić ten magiczny moment. Jeszcze tylko głos z głośnika informuje, abyśmy wyłączyli telefony i... nie brykali zbytnio pod folią. Zaczyna się teatralna jazda bez trzymanki.
Mister Ble, dożywotni premier Polski, pragnie odkłamywać przeszłość. Pobiera lekcje przebaczania u Hansa, doświadczonego w tej kwestii Niemca. Przecież to Niemcy mieli tak wiele do wybaczenia Polakom. To, że Polacy porywali niemieckie dzieci na macę. To, że, będąc właścicielami karczm, upijali i tym samym pozbawiali gotówki niemieckich chłopów. Sami nie pijąc ani kropelki, spryciarze! Do tego okazuje się, że Polacy w czasie wojny ukrywali około miliona dobrych Niemców.
Tymczasem w kraju rozpętuje się piekło. Islamopodobni terroryści opanowują Kujawy, żądają ich odłączenia od Polski. Planują stworzenie Wielkich Kujaw. Żona Mistera, Wiktoria, znudzona i życiowo niespełniona, ucieka na poszukiwanie przywódcy separatystów - mężczyzny o przydomku 99 Groszy.
Nie sposób ujarzmić tej opowieści i jej tak po prostu streścić. Nie chcę nawet próbować opisywać wszystkich zawiłości, które wciąż narastały w ciągu całego spektaklu. Dość, że prawie wszystkie postaci giną, jednak to nie przeszkadza im w finale przedstawienia odtańczyć przed Polską, upersonifikowaną w postaci leciwej staruszki, swoistego danse macabre.
Sikorska-Miszczuk i Klata malują teatralny świat "Szajby" grubymi krechami. Chociaż nie! To raczej mazanie odblaskowymi flamastrami. Krzywe zwierciadło, świat na opak, polityczna fikcja, drwina oraz kpina z wartości i symboli narodowych, przerysowanie, groteska, nuta Gombrowicza i Witkacego, humor w stylu Monthy Pytona, klisze językowe i zabawa nimi. Te wszystkie hasła i określenia oddają charakter "Szajby". Mnie najbardziej wciągnęły zabawy z językiem. To język zużyty, przemielony przez konsumpcjonizm, wielokrotnie przekalkowany. Bohaterowie posługują się frazesami, męczą widza powtarzalnością utartych zdań, nie stronią od dosadnych i wulgarnych określeń mówionych, ot tak, po prostu.
Spektakl bawi nas pomieszaniem porządków. Wrzucono do worka historię, język, kulturę popularną, zamieszano zamaszyście i wyszło coś więcej niż kpina z rzeczywistości, ale wydawało mi się, że coś mniej niż jej diagnoza. Potem przypomniała mi się wypowiedź Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w jednym z wywiadów. Stwierdziła tam, że zanim spisze historię rojącą się w głowie, zawsze szuka jej potwierdzenia w rzeczywistości. Dlatego warto się zastanowić, czy aby nasza rzeczywistość miejscami nie przypomina przedstawionej w "Szajbie" "rozpierduchy".
Maria Marchewicz
Teatralia Śląsk
22 października 2009
Teatr Polski we Wrocławiu
Małgorzata Sikorska-Miszczuk
"Szajba"
reżyseria, opracowanie muzyczne: Jan Klata
scenografia: Mirek Kaczmarek
kostiumy: Mirek Kaczmarek, Małgorzata Matera
reżyseria światła: Justyna Łagowska
ruch sceniczny: Maćko Prusak
asystent reżysera: Marcin Czarnik
obsada:
Wiktoria - Kinga Preis
Mister Ble - Wojciech Ziemiański
99 Groszy - Marcin Czarnik
Zachar - Michał Majnicz
Teofil Guma - Mirosław Haniszewski
Profesor Bralczyk - Edwin Petrykat
Hans - Marian Czerski
John - Rafał Kronenberg
Dziwka - Anna Ilczuk
Charcie - Bartosz Porczyk
Polska - Czesława Dąbrowska
premiera: 8 maja 2009 r.
IX Festiwal Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość przedstawiona" w Teatrze Nowym w Zabrzu, 17 - 25 października 2009 r.