Dziękuję, ja wysiadam!
Chyba każdy spotkał się kiedyś z porównaniem życia do podróży. I nie ma czemu tu się dziwić - metafora nieśmiertelna, bo tak pojemna i czuła na zachodzące w świecie zmiany. Dla bohaterów opowiadania Wiktora Pielewina podróż zaczyna się na długo przed tym, nim czytelnik otworzy książkę. Właściwie nie wiadomo, kiedy się tak naprawdę rozpoczęła i skąd jedzie pociąg, który po wielu (ilu?) latach staje się domem. Te nurtujące pytania, stukot kół pociągu i duszne powietrze zatęchłych przedziałów próbował oddać w swoim przedstawieniu Igor Gorzkowski.
Nie miałam dotąd okazji udać się w wielotygodniową wyprawę po bezdrożach rosyjskich w rytm kół kolei transsyberyjskiej, ale wyobrażam sobie, że właśnie tak, jak to przedstawił reżyser, mogłoby toczyć się życie w mikrokosmosie przedziału pociągowego. Może byłyby wyprawy z sypialnego do restauracyjnego, od czasu do czasu wódeczka albo koniaczek na rozgrzanie, spacery do najdalszych części pociągu, może ekscytujące, zasłyszane na korytarzach, historie o człowieku śniegu albo tajemniczych kradzieżach łyżeczek i metalowych koszyczków na szklanki.
Jeśli teraz komuś wydaje się, że spektakl Gorzkowskiego można oznaczyć etykietką "scenki rodzajowe z podróży pociągiem", to, niestety, jest w błędzie. Spod warstwy codzienności wycieka bezkresna samotność bohaterów i nieuleczalny strach przed niespodziewaną śmiercią, wśród przypadkowych pasażerów. Różne są sposoby na tę samotność, można tak jak Grigorij, kierownik spółki kolejowej "Błękitny Wagon" parać się podejrzanymi interesami i interesikami, a jako życiowe credo, z iście amerykańskim uśmiechem, lekko wymawiać: "business is business" . Można próbować wkupić się w łaski elit w osobie wspomnianego Grigorija, jak sprytnie czyni to Piotr Sergiejewicz. Można wreszcie iść za przykładem Anki, młodej i naiwnej kelnerki z wagonu restauracyjnego, która drogę do prawdziwego szczęścia upatruje w małżeństwie z bogatym, inteligentnym, pracowitym... Grigorijem! W galerii postaci odnajdziemy jeszcze Hana - człowieka, o którym nikt nic nie wie, ale on sam wie i jest nawet święcie przekonany, że poza pociągiem istnieje życie. Jakkolwiek dziwacznie by to nie zabrzmiało, dla pasażerów poza rozpędzoną "Żółtą strzałą" jest tylko nicość, próżnia. Przyjacielem i sprzymierzeńcem Hana jest Andriej. Pół-dziecko, pół-mistyk, wyznający zasadę: "trzeźwość i poczucie humoru" . Trzeźwość, zdałoby się dosyć abstrakcyjne hasło jak na rosyjskie realia, jest jedyną gwarancją świadomej egzystencji. Co nie znaczy wcale mniej skomplikowanej, łatwiejszej. Kiedy wszystko takie ostre i wyraźne, mogą zapiec oczy. Szczególnie, że bohater z uporem maniaka wypatruje stacji, na której mógłby wysiąść z nigdy niezatrzymującego się pociągu.
Przemawia do mnie scenografia Jana Kozikowskiego - szkielet wagonu z nieodłącznymi kozetkami. Z daleka trochę jak klatka dla zwierząt w zoo, tylko zamiast lwów, tygrysów i żyraf, jeden, jedyny zaledwie gatunek - homo sapiens. Omamia także światło, oniryczno-duszny klimat, postaci nakreślone z wyczuwalną sympatią autora, choć miałam wrażenie, że nie zawsze wygrane w pełni. Chwilami aktorzy wydają się być niezdecydowani, którą strunę szarpnąć, jakiego uczucia w sobie poszukać. Wtedy robią się tacy papierowi i nieznośnie odstający od skrupulatnie budowanego dotąd świata. Ale w rytm pociągowego "tam tam tam", które w Rosji podobno brzmi najrzewniej, po chwili z powrotem nabierają powietrza w płuca. Papier znów staje się ciałem. Czy tak już do końca spektaklu?
W finale Andriejowi udaje się osiągnąć cel - wysiąść. Ostrożnie, najpierw prawa, później lewa stopa bada grunt, tak jakby stąpał co najmniej po powierzchni księżyca, nie zaś po rodzinnej ziemi. Pociąg znieruchomiał, a pozostali pasażerowie rozpłynęli się chyba wraz z dymem z lokomotywy. Intensywne światło skierowane na twarz Andrieja. Na próżno szukać w niej upragnionego szczęścia i spełnienia. Przestrzeń poza pociągiem z wyśnionej arkadii staje się nowym, może trochę większym, ale wciąż pustym wagonem. Nikt nie czeka, nikt nie wita. A pociąg "Żółta strzała" zmienił nazwę na "Ziemski glob". I też się nie zatrzymuje. Tam tam tam.
Agnieszka Dziedzic
Teatralia Kraków
14 sierpnia 2009
Studio Teatralne Koło w Warszawie
Wiktor Pielewin
"Żółta Strzała"
reżyseria: Igor Gorzkowski
tłumaczenie: Ewa Rojewska-Olejarczuk
scenariusz: Igor Gorzkowski
scenografia: Jan Kozikowski
produkcja: Joanna Nawrocka
współprodukcja: Scena Prapremier InVitro w Lublinie
obsada: Agata Buzek, Łukasz Lewandowski, Paweł Koślik, Wiktor Korzeniewski, Sławomir Grzymkowski
prapremiera: 30 listopada 2008 r., Scena Prapremier InVitro w Lublinie.
Letni Festiwal Małych Form w Teatrze Bagatela w Krakowie.