Utopia (?)

Ja wybrałabym Szwecję z prostego powodu - podoba mi się ten kraj i podoba mi się ich język. Czaruś wybrał Portugalię, a Myszka razem z nim...

Pewnego dnia w zwyczajnej knajpie, w zwyczajnej małej miejscowości, można by rzec zwyczajnej prowincji, pojawił się Czaruś. Przybył z Warszawy, co stanowiło dla bywalców knajpy ciekawostkę. Był przejazdem i tylko kilka dni, bo zmierzał do Portugalii. Chciał tam zacząć nowy rozdział swego życia, zamierzał pisać. Dla ślicznej blondyneczki Myszki, córki właściciela knajpy, życie toczyło się bez większych namiętności, mała miejscowość, codzienne nalewanie piwa, tudzież innych trunków stałym klientom i 25. lat na karku, a we wsi, to najwyższy czas na zamążpójście. Podrywał ją Burak, ale Myszka nie zamierzała za niego wychodzić...

Portugalia TEATR POLSKI Poznań

"Portugalia"
fot. M. Zakrzewski

W tym miejscu to na razie koniec streszczania spektaklu, bo nie to jest moim głównym zamierzeniem. Sztuka sama w sobie jest niesamowita, nie czekałam na jej zakończenie, lecz napawałam się każdą chwilą, każdą zabawną sceną (a tych było wiele), śmiesznymi kwestiami, żartobliwym tonem całości i ukazaniem wszystkiego tak naturalnie. W spektaklu nie było udawania, był natomiast chwilami wulgarny język, ale to nie odstraszało, wręcz przeciwnie, wspaniale wkomponowywało się w fabułę. Nie było udawania, bo wszystko było bardzo szczere. Pijak Szatan codziennie przesiadujący w barze, codziennie z kieliszkiem w ręku, codziennie pijany. To jedna z dwóch postaci, która podobała mi się najbardziej, z jego ust padło niewiele słów, ale bez niego przedstawienie nie byłoby takie samo - był autentyczny, niesamowicie odegrał swoją rolę, kłonię się w jego kierunku za zapewnienie niezapomnianych wrażeń. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. Szatan prawie przez cały spektakl był pijany, to raczej nieproste, aby zagrać trzęsącego się z nadmiaru alkoholu we krwi pijaka. Łukasz Chrzuszcz był szalenie przekonujący.

Druga postać, która mnie zaintrygowała, to ksiądz Michała Kalety. Cóż za temperament, cóż za błyskotliwe dialogi z jego udziałem, cóż za pasja, elokwencja, zaangażowanie i ten głęboko brzmiący bas. Miał mądre kwestie, czasem nawiązujące do Pisma Świętego, co wzmacniało ich charakter. Przychodził do baru napić się, pogadać z gospodarzem i innymi bywalcami. Przedstawienie ukazało prowincjonalnego księdza jako człowieka, który zarabiał na chrzcinach i pogrzebach, z czego te drugie były gorsze, bo ich nie można było przełożyć, jak mówił.

"Portugalia" to nie bajka. Myszka i Czaruś wdali się w romans; wspólne spotkania, trochę magii i chemii, ale okazało się, że Pan Czaruś jest żonaty. Do prowincji za mężem, a raczej po niego, przyjechała żona, w tej roli piękna Magdalena Płaneta. Dla Myszki czar prysł, a razem z nim marzenia o Portugalii, do której chciała pojechać z Czarusiem, odeszły plany, wizja odmiany, nowego życia, a przede wszystkim wyrwania się z domu. Dla Czarusia czar też prysł, chciał zrealizować tkwiące w sobie marzenia, wyjechać i patrzeć w morze, o którym tak pięknie opowiadał Myszce, ale zapomniał, że żona ma nad nim władzę i kiedy się pojawiła znów stał się posłusznym jej chłopcem.

8 stycznia Teatr Polski pękał w szwach i z pewnością jeszcze nie raz będzie pękał na tym widowisku, którego nie trzeba reklamować, ponieważ jest reklamą samą w sobie. Wszyscy w napięciu i skupieniu śledzili kolejne sceny, było szalenie wciągające, nuda nie miała prawa się wkraść. Ta komedia przekonuje swoją prawdziwością i problemami, których dotyka. Ukazuje w sposób nieco stereotypowy mieszkańców prowincji i dużego miasta, codzienne "rozrywki" małomiejskiego półświatka, życie, które płynie, ot tak, bez większych namiętności, marzenia o lepszym życiu w nieznanym kraju, bo przecież tam mogą mieć lepiej, niż my tutaj... Ale czasem "cudze chwalicie, swego nie znacie", jak to się mówi. W rezultacie do żadnego wyjazdu nie doszło, pozostały marzenia i jakaś gorycz, smutek dla Myszki, bo właściwie została zwiedziona i oszukana.

Czasem Portugalia może być tylko utopią, którą się ma w umyśle, w sercu, i do końca życia tylko tam może (powinna?) pozostać. Być może ona właśnie jest reprezentantką naszych wszystkich marzeń...

Patrycja Kowalczyk
Teatralia Poznań
8 stycznia 2009

Teatr Polski w Poznaniu
Zoltan Egressy
"Portugalia"
przekład: Camilla Mondral i Akos Engelmayer
reżyseria: Iwona Kempa
scenografia: Tomasz Polasik
obsada:
Katarzyna Bujakiewicz /Myszka/
Magdalena Płaneta /Żona/
Katarzyna Węglicka /Kobieta/
Łukasz Pawłowski /Bittner/
Michał Kaleta /Ksiądz/
Piotr Kaźmierczak /Burak/
Adam Łoniewski /Pincet/
Łukasz Chrzuszcz /Szatan/
Wojciech Kalwat /Gospodarz/
Jakub Papuga /Czaruś/
premiera: 16 maja 2004 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP