Efekt nadefektowności
W najnowszej inscenizacji "Beatrix Cenci" w Teatrze im. J. Słowackiego próbuje się grać na czułych strunach, spektakl ma wzruszać i zachwycać. Przede wszystkim zachwycać. Zamaszyste gesty aktorów, uderzająca niewinność białych sukni i brutalny gwałt poruszają wyobraźnię już w trakcie pierwszych scen. Niestety szybko okazuje się, że dramatyzm zastąpiono widowiskowością, a "słowacki show" to kolejna historia kryminalna z włoskim krajobrazem w tle.
Po spektaklu pozostaje ciężkość nadmiaru, dokucza nieznośna lekkość sensów. Aż ciśnie się na usta i pod palce na klawiaturze - co za dużo, to... Forma wprawdzie treści nie przerosła, gdyż trudno jej w tym wypadku dorównać, ale treść się gdzieś w tej formie zagubiła. Właściwie nawet przestała być istotna, stała się jedynie przydatnym scenariuszem. Reżyser włożył natomiast dużo wysiłku w to, aby biel była na scenie bielsza niż biel, a gwałt przerażał nie tyle samym faktem jego dokonania i wynikającymi z tego konsekwencjami, co gwałtowną brutalnością.
W "Beatrix Cenci" wszystko jest monumentalne. Wielkie namiętności, duże słowa i ogromna scena, na której aktorzy wydają się mali i zagubieni. Zamiast zbliżać się do siebie, podbiegają, nie zwracają się do siebie, a wypowiadają słowa w swoim kierunku - jakby mówili nie "przez" a "do" mikroportów. Scena nie tylko została przedłużona w głąb widowni, ale umieszczono nad nią dodatkowo ruchomą sceniczną platformę. Trzeba przyznać, że gdy po raz pierwszy szeleszcząco zbliża się ku widowni, wywołuje to nawet dość ciekawy efekt. Efekt - właśnie! Powtórzony wielokrotnie zaczyna drażnić kubki smakowe, szelest zmienia się w warkot i skutecznie zakłóca melodię przedstawienia. Tak zwane chwyty inscenizacyjne zaczynają przeszkadzać spektaklowi, zamiast wzbogacać widowisko, wydłużają je, zamiast potęgować napięcie, rozbijają nastrój, nie uatrakcyjniają, a dekoncentrują. Efektem nadmiaru jest niesmak.
Trudno powiedzieć, co w dramacie Juliusza Słowackiego znalazł dla siebie reżyser, jaki w tym tekście odnalazł problem ważny dla siebie i dla widzów. Jeśli został on poruszony, to niestety nie udało mi się go dostrzec, gdyż przytłoczyła mnie aura widowiskowości i efektowności. Przedstawienie rozpoczyna wysokie C, jeśli mierzyć napięcie przy pomocy pięciolinii. Z braku wyższych dźwięków dalej może już tylko spadać. Same efekty nie są bowiem w stanie unieść całego spektaklu, a już szczególnie trudno podźwignąć im słowo Słowackiego.
Nie potrafię sobie przypomnieć dokładnego przebiegu tego przedstawienia, trudno mi jest odtworzyć proces. Nie jest to bynajmniej skutek jakiegoś defektu pamięci, czy nieznajomości dramatu. Kłębią mi się w zamian w głowie poszczególne sceny, lecz nie dałabym sobie tej głowy uciąć, że potrafię je ułożyć w prawidłowej kolejności. Ktoś maluje obraz, a na scenie żółć miesza się z czerwienią, w farbie odbija się tupot nóżek przebiegających dziewczynek, a trzy Furie uśmiechają się ze złowieszczą łagodnością, żegnając w ten sposób znikającą wraz z nimi w kulisach niewinność. Wspaniała byłaby gra kolorami, a dramatyzm oparty na kontrastach mógłby stanowić mocny punkt oparcia, gdyby nie uparte dzielenie na białe i czarne, gdyby nie strach przed szarością, szeptem i ciszą, gdyby nie zapomniany w tym spektaklu człowiek.
Na pytanie: "Jak dziś sprzedać Słowackiego?" reżyser odpowiada swoją inscenizacją, że w ładnych obrazkach. Z poszczególnych scen i obrazów dałoby się zmontować całkiem zachęcający i chwytliwy trailer filmowy. Nie byłby to zarzut, gdyby nie fakt, że niewiele ponad możliwość ułożenia ciekawych wizualnie zestawień, wynika z całego spektaklu.
Kamila Bubrowiecka
Teatralia Kraków
3 września 2009
Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie
Juliusz Słowacki
"Beatrix Cenci"
adaptacja i reżyseria: Maciej Sobociński
scenografia: Maciej Sobociński
kostiumy: Magdalena Sobocińska
muzyka: Bolesław Rawski
ruch sceniczny: Kamila Jankowska
ruch sceniczny: Witold Jurewicz
asystent reżysera: Sławomir Rokita
inspicjent : Agata Schweiger
realizacja wizji: Andrzej Nakowski
grafika: Wojciech Kapela
narracja: Janusz Szydłowski
projekt i wykonanie lalek: Bea Ihnatowicz
obsada:
Furia 1/Ojciec Cenci: Witold Jurewicz
Furia 2/Orsini: Sławomir Rokita
Furia 3: Krzysztof Piątkowski
Matka Cenci: Anna Tomaszewska
Beatrix Cenci: Dominika Bednarczyk
Fabrycy Cenci: Marcin Sianko
Giano Giani: Radosław Krzyżowski
Negri: Marcin Kuźmiński
Wielki Inkwizytor: Grzegorz Mielczarek
Padre Anzelmo: Tomasz Wysocki
Azo Cenzi: Paweł Repetowski
Dolorida: Natalia Szczepanek
Dolorida: Julia Szulc
Chór: Natalia Szymańska
Chór: Julia Kapera
Chór: Amanda Horzyk
Chór: Olga Plinta
Chór: Zuzanna Pankowska
Chór: Alicja Stańczyk
premiera: 25 kwietnia 2009 r.