Goniąc Tomaszewskiego
Grupa Alithea Mime Theatre to obecnie największy i najbardziej znany zespół pantomimy w Stanach Zjednoczonych. Powstała w 1997 roku pod przewodnictwem Nicka Johnsona i Sabriny Vasquez. Johnson, jak sam o sobie mówi, jest synem dwóch ojców: Stefana Niedziałkowskiego i Marcela Marceau - za swoją matkę uważa zaś taniec. Grupa tancerzy-aktorów, jacy tworzą Alitheę, wywodzi się głównie z tańca, przy czym uczą się oni aktorstwa. Efekty pracy tych doskonałych technicznie mimów mogliśmy podziwiać na przedstawieniu "Alithea", stanowiącym zbiór kilkunastu zbiorowych w większości etiud.
Co łączy ten teatr z teatrem pantomimy Tomaszewskiego? Przede wszystkim osoba Niedziałkowskiego, mistrza Johnsona, lecz również - liczebność grupy. Czternastu aktorów wystąpiło w etiudach: "Electric nights" ("Elektryczne noce"), "Body of music" ("Ciało muzyki"), "Lifesong" ("Pieśń życia"), "Strangers in the night" ("Nocni nieznajomi"), "Bon (raku) love" ("Miłość bunraku"), "Insideout", "Asylum" ("Zakład dla obłąkanych"), "Cain & Abel", "Angels rising" ("Narodziny aniołów"). Perfekcja fizyczna pomaga mimom pokazać to wszystko, co sobie wyobrażą i zaplanują. Przejmująca, a zarazem imponująca jest więc m.in. walka Kaina z Ablem (w której używają wielkiego, dwumetrowego kija), czy odegranie wybuchu wulkanu. Do lżejszych, błyskotliwych pomysłów należy kapitalna scena z łóżkiem. Zostało ono pokazane w perspektywie od góry, a zatem mimowie grający śpiące postaci (mężczyzna i dwie kobiety) de facto stali na scenie, tworząc iluzję, że leżą: śpią, przewracają się z boku na bok itd. W połączeniu z ich perypetiami - zaspanych, marzących i śniących koszmary członków klasycznego małżeńskiego trójkąta, dało to komiczny efekt. Do lepszych momentów należały też z pewnością inicjujące spektakl przygody nóg ścigających korpusy (wszystko zagrane w iluzji, dzięki odpowiednim strojom i światłu) czy scena zakładu dla obłąkanych, w którym każdy miał jakiś swój niewinny, uparty ruch ciała, od którego nie umiał i nie zamierzał się uwolnić.
Patrząc na ten spektakl, można zastanawiać się, czy oprócz kunsztownej techniki, udanych gagów i wybitnie amerykańskiego budowania napięcia zespół ma coś do zaproponowania. W zależności od gustu, scena pełnego determinacji wyścigu, któremu towarzyszy podkład "Conquest of paradise" (Vangelis), może się bardziej lub mniej podobać. Zważywszy jednak na to, że podobna sensacyjność i dramatyzm codziennie gości na ekranach telewizorów czy kin zalanych przez hollywoodzkie produkcje... śmiem wątpić w trafność produkcji ze Stanów Zjednoczonych. Wspomniana scena, jak wiele innych, wzbudza uśmiech pobłażliwości raczej niż radości. A co najmniej: pobłażliwości towarzyszącej szczeremu wzruszeniu. Nie sposób bowiem uniknąć skojarzenia z kiczem, przesadą i natrętnym maksymalizmem. W tym przedstawieniu brakuje niuansów, skomplikowanego myślenia, intelektualnej czy uczuciowej gry. Są za to proste schematy i choć oglądają się dobrze, to wątpię, czy wewnętrznie rozwijają widza. Teatr Johnsona, pełen udatnych żartów i fenomenalnych fizycznych umiejętności wykonawców, pozbawiony jest złożoności i wieloznaczności. A wydaje się, że tego szuka dziś człowiek. O ile szuka zwierciadła samego siebie, a nie jedynie zachwytu i śmiechu.
Sądzę więc, że Alithea, jakkolwiek wychwalana za wspomniane atuty, pozostaje daleko w tyle za teatrem Tomaszewskiego. Niedościgniona finezja, głębia, że o potężnych kulturowych inspiracjach wrocławskiego twórcy nie wspomnę (weźmy choćby "Fausta" Goethego, sumeryjski epos o Gilgameszu itd.), tutaj zastąpiona jest stosunkowo prostymi i sympatycznymi scenami. Jak się okazuje, nie wystarczy szeroko otworzyć oczy, by widz zrobił to samo... I chociaż ambicją Johnsona z pewnością nie jest dorównać polskiemu Mistrzowi, to byłabym daleka od sugerowania, że te dwa teatry mają ze sobą coś wspólnego - prócz dużej grupy aktorów.
Takie wieczory jak ten mogą bowiem poprawić humor, a również i wzruszyć. Zasługujemy chyba jednak na coś więcej.
Amelia Kiełbawska
Teatralia Wrocław
12 września 2009
Alithea Mime Theatre
"Alithea"
scenariusz, reżyseria i wykonanie: C.J. Nicholas Johnson, Sabrina Vasquez i Alithea Mime Theatre: David Kellam, Angela Johnsen, Cody Proctor, Courtney Mertes, Ryan Squires, Jordan Ryan, Lindsey Beebe, Maurice Sims, Katy Kaufman, Zack Powell, Chris Montiel, Bethany Fiscus
światło, dźwięk: Dan Williams i Denise Williams
muzyka: Gary Boggess
kostiumy: Renea Goforth
9. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu w Teatrze na Woli w Warszawie 21-30.08.2009 r.