Królowa toksycznych relacji
Jak człowiek może pokazać potęgę uzależnienia na sobie samym? Jak człowiek oddziałuje na człowieka? Czy druga osoba może być dla nas uzależnieniem? Czy może nas uzależnić od siebie? Takie pytania nasuwają się po obejrzeniu spektaklu "Królowa piękności z Leenane".
Spektakl jest mocnym widowiskiem. Pokazuje obraz człowieka uzależnionego. Nie jest on jednak uzależniony od jakiś substancji jak to zwykle bywa. Tu mamy do czynienia z uzależnieniem matki od córki oraz uzależnianiem córki przez matkę. Chorowita na ciele i umyśle matka mieszka ze swoją 40-letnią córką. Jest to jedna z jej trzech córek, jednak tylko Maureen nie wyszła za mąż i wciąż mieszka z matką. Nie chce tego, ale nie potrafi się od matki wyprowadzić. Matka opanowała do perfekcji sztukę manipulowania Maureen. Nie pozwala jej na jakiekolwiek przejawy życia prywatnego, jest obecna w każdej jego części i kieruje nim. Nie pozwala, by jakiś mężczyzna wdarł się do życia córki. Jeśli taki śmiałek, jak np. Pato się pojawia, Mag pali jego listy i nie przekazuje wiadomości córce. Maureen wścieka się na matkę, ale i tak podaje jej owsiankę, bulion czy herbatę. Robi to wszystko choć uważa się za niewolnicę matki. Nie potrafi się wyrwać spod jej toksycznych skrzydeł.
Mag, choć jest schorowana, to naprawdę nie tak bardzo, jak to pokazuje. Dałaby sobie radę, gdyby mieszkała sama, ale uzależniła się od wysługiwania się ludźmi. Tak naprawdę jest jej obojętne, czy bulion podaje jej córka, Pato, czy jego brat Ray, i tak za każdym razem pływają w nim grudy. Mag ma z pewnością problemy psychiczne, sprawia jej radość znęcanie psychiczne nad córką. Jest uzależniona od jej obecności, choć sprawia wrażenie, że wcale nie lubi z nią mieszkać. Osoba, która byłaby zmuszona mieszkać z Mag, musiałaby mieć nerwy ze stali. Niestety Maureen takich nie ma. Świadczy o tym jej miesięczny pobyt w szpitalu psychiatrycznym oraz ciągłe życzenie śmierci matce. Pobyt w szpitalu był podobno chwilowym załamaniem, ale jak się później okazuje załamanie wcale jej nie przeszło. Maureen żyje w świecie iluzji. Myśli, że Pato czeka na nią w Stanach Zjednoczonych i chce się z nią ożenić.
Aby wyjechać i wyrwać się z zatęchłego Leenane, Maureen postanawia zabić matkę. Kiedy śledztwo nic nie wykazuje, można matkę wreszcie pochować. Maureen po pogrzebie z radością pędzi, by się spakować i wyjechać do Pato. Wtedy przychodzi do niej Ray i mówi, że Pato jest zaręczony. Dopiero wtedy widz dowiaduje się, że cała scena romantycznego pożegnania z Pato na peronie, miała miejsce tylko w wyobraźni Maureen. Jak to się mówi, niedaleko pada jabłko od jabłoni, dlatego też Maureen ubiera się w stary, śmierdzący dres matki i zasiada w jej bujanym fotelu, zachowując się zupełnie jak ona. Teraz dopiero dostrzegamy obraz choroby psychicznej Maureen, która pomimo zamordowania własnej matki nie ma poczucia winy. Żyje dalej, jednak jej życie się zmienia - zamienia się we własną matkę.
Reżyser sam powiedział, że po spektaklu chciałby zobaczyć na twarzy widowni: "pewne stężenie twarzy, które wyraża głębokie poruszenie" oraz, by była cisza po spektaklu, bez żadnych braw. Część jego słów się sprawdziła, pomimo paru scen, które wywołały na twarzach widzów i śmiech, i uśmiech. Po zakończeniu przedstawienia panowała konsternacja, było to poczucie smutku, żalu i strachu przed takim życiem. Bo siedząc na widowni małej sceny, ma się wrażenie, że wszystko dzieje się naprawdę, że to wcale nie jest spektakl i że aktorzy tego nie grają, tylko są naprawdę swymi postaciami. Dlatego na koniec były brawa. Bo należały się aktorom.
Michalina Wójciak
Teatralia Śląsk
24 września 2009
Teatr Polski w Bielsku-Białej
Martin McDonagh
"Królowa piękności z Leenane"
("The Beauty Quenn of Leenane")
przekład: Klaudyna Rozhin
reżyseria: Grzegorz Chrapkiewicz
scenografia: Jan Kozikowski
muzyka: Krzysztof Maciejowski
asystent reżysera: Sławomir Miska
inspicjent/sufler: Halina Mieszczak/Renata Sladeczek
obsada:
Mag - Grażyna Bułka
Maureen - Anna Guzik
Pato - Grzegorz Sikora
Ray - Sławomir Miska
czas trwania spektaklu: 120 min.
premiera: 12 września 2009 r.