AGNIESZKA DZIEDZIC
Historia jej miłości
To było dawno. Może nie aż tak dawno, dawno temu jak w bajkach, ale dokładnie 9 stycznia 1987 roku (powołuję się tutaj na jej akt urodzenia). Nie za lasami, nie za górami, ale przy styku trzech granic, w południowo - zachodniej części Polski, w małym mieście przygranicznym, w Zgorzelcu, urodziła się dziewczynka hojnie obdarowana przez rodziców dwoma imionami - Agnieszka Karolina Dziedzic.
Od dziecka miała problemy z orientacją w terenie, dzięki czemu niejedną drogą już przeszła i w niejednych butach podeszwy starła. Najpierw chodziła (a chodziła sumiennie!) do Technikum Hotelarskiego w Jeleniej Górze, gdzie zgłębiała tajniki hotelarstwa i turystyki.
W między czasie niespokojne wiatry zapędziły ją w inne rejony i od tej pory zaczęła się jej przygoda z historią sztuki, pierwszą miłością jej życia. Z czasem pojawiły się i inne sympatie - poezja i w końcu On - Teatr. Co ją najbardziej w nim pociąga, to to, że tylko w nim możliwa jest synteza wszelkiej sztuki. Intryguje ją także jego balansowanie między sferą konwencji a realizmem.
Nie było już dla niej wyjścia, w grę wchodziły wyłącznie studia na kierunku wiedza o teatrze na UJ-cie. Studiuje tam od 2007 roku, czyli już rok i nadal nie ma szans, by przerwać ten trans. Co gorsze, z dnia na dzień coraz bardziej się wciąga.
Sama już dziś nie pamięta jak wpadła w sidła FMK działającego przy Dzienniku Teatralnym. Początkowo kryła swe prawdziwe ja, niby chłodna, niby opanowana i oszczędna w słowach, ale w końcu pozory prysły niczym mydlana bańka, kiedy rozhasała się na 8 edycji Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@aport w Gdyni. Po R@porcie było już tylko gorzej i gorzej - niecierpliwe recenzje pisały się same.
Prędzej czy później to musiało nastąpić, rozstała się z FMK... Jak każde rozstanie i to nie było łatwe, bo poznała grono wspaniałych ludzi, z którymi świetnie się jej współpracowało, ale pojawiły się Teatralia... Zamrugała tylko zadziwionymi oczętami i ochoczo podała rękę do współpracy (ściślej mówiąc to dwie ręce, bo przecież jedną ciężko by się pisało na klawiaturze).
Odkąd w jej życiu pojawiły się Teatralia świata poza nimi nie widzi. Eh, miłość... Co robi teraz? Dziwne miny pisząc o sobie dla Teatraliów. Możemy być jednak spokojni, bo już nikt nie pozwoli jej więcej pisać o sobie, teraz wyżywać się będzie pisząc o teatrze, za co wszystkich wrażliwych z góry przeprasza.