Biblia ilustrowana – esej o kostiumach w spektaklu „Jezus”

Korzystanie z oferty second handów, tworzenie prac z materiałów recyklingowanych staje się deklaracją kostiumografki i manifestem chęci ograniczenia negatywnego wpływu przemysłu odzieżowego na środowisko naturalne i występującej w jego ramach nadprodukcji ubrań – pisze Seba Tokarczyk o praktyce kostiumograficznej Hanki Podrazy oraz kostiumach w spektaklu „Jezus”.

Ilustratorka: Aleksandra Filipek

W Nowym Teatrze w Warszawie Hanka Podraza stworzyła kostiumy do spektaklu Jezus w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego. Zdecydowałem się napisać ten esej, bo mam poczucie, że w recenzjach nie poświęca się wystarczająco dużo miejsca analizie dramaturgii kostiumów, a tak ukierunkowana interpretacja mogłaby nieco odświeżyć kategorie, przy użyciu których myśli się o wizualności w teatrze. Dla zrozumienia perspektywy, z jakiej piszę, istotna może być moja współpraca – a na gruncie prywatnym przyjaźń – z kostiumografką. Esej powstał jako swojego rodzaju suplement do rozmowy z Hanką, którą przeprowadziłem z Julką Dudzińską, i stanowi uzupełnienie perspektywy prezentowanej przez współtwórczynię spektaklu o moje refleksje.

Osoba dramatu – ubranie

Jak wyglądałby Jezus, gdyby nie był ubrany tak, jak został ubrany? To właściwie pierwszy podjęty przeze mnie trop. Superbanalny, ale doprowadził mnie do uświadomienia sobie, jak ogromną dramaturgiczną rolę odgrywają kostiumy w tym spektaklu. Wiele razy podczas przedstawienia zamykałem oczy i jedynie słuchałem. Wyobrażałem sobie, że nie ma tam tych wszystkich kostiumów, a wtedy odnosiłem wrażenie, że nie dociera do mnie zbyt wiele. Spektakl wydawał się zamknięty w ramie trudnego miejscami tekstu. Worek próżniowy zasysał się i zostawałem jedynie z nazwiskami Katarzyny Kozyry, Pawła Althamera i z Krową. Z hasłami, które wcale nie musiały być dla mnie znajome. Na tym polu spektakl staje się potencjalnie hermetyczny. Odnosi się do życiorysów postaci ze świata sztuk wizualnych – głównie Katarzyny Kozyry – i performatywnych, oraz ich artystycznych działań, a tym samym wytwarza grupę odbiorców i odbiorczyń, dla których wrzucane do narracji spektaklu „linki” mogą być niejasne. Kiedy otwierałem oczy, rzeczywistość rysowała się sama, układając się trochę jak podczas lekcji plastyki, na której przestaje się słuchać, a zaczyna rysować. Zadanie ułatwia nam Hanka Podraza – autorka kostiumów. Maluje dla nas świat prosto ze swojej głowy. Świat infantylny, gdzie króluje umiłowanie brzydoty, która wzrusza. Ubrania, jakie mają na sobie aktorzy i aktorki, rozbijają hermetyczność spektaklu wytwarzaną przez tekst.
Performerzy i performerki stają się postaciami najpierw poprzez swoje stroje, a dopiero później przez słowa czy sceniczne działania. Ubrania dodają im komizmu, którego – paradoksalnie – potrzebują by to, co mówią, zostało zrozumiane na serio. Pozornie śmieszne kostiumy wzmacniają sensy spektaklu, budują dystans do tekstu i pozwalają nam zrozumieć to, co jest najważniejszym przekazem Jezusa – że świat potrzebuje miłości. Potrzebowałem chwili, by dotarło do mnie, że jest to niestety świat alternatywny, gdzie ludzie kochają się wzajemnie i do tego są tak pięknie ubrani. Niespiesznie podawane słowa pozwalają rozkoszować się obrazem, który na podstawie jeszcze przeze mnie nierozpoznanej fizycznej czy psychologicznej zasady stymuluje myślenie o tekście Jezusa. To obrazy mówiące jak w Jezus w Biblii – językiem miłosierdzia. To obrazy, które otulają i dają nadzieję, że świat będzie piękny.

Na tym polu ciuchy w Jezusie mają rangę równą scenografii Przemka Branasa i wywołują wrażenie jedności z nią. Scenografia, zbudowana niby na szybko, wygląda trochę jak ze szkolnego apelu. Jedną część obrazu zamyka kulisa uszyta ze starych jeansów, a drugą – jeansowe łzy (krople?). Jeżdżące na kółkach po sali prób Nowego Teatru – bo tam grany jest spektakl – niby-obrazy/pokoje przenoszą nas do miejsc, gdzie rozgrywa się walka bohaterów i bohaterek o doświadczenie miłości. Później te same plansze stają się bramą do innego świata. Równie naiwna, jak kostiumy Podrazy scenografia błyszczy w świetle (reżyseria świateł to również dzieło Branasa) ledowych lamp, które wytyczają pole gry i zmieniają przestrzeń, na co dzień użytkową, w rajską krainę – fantazmatyczne jutro. W moim przekonaniu to jezusowo-wizualny tandem Podraza-Branas prowadzi ten spektakl.

Ustawiona w ten sposób relacja scenografa i kostiumografki prowokuje do stawiania pytań o to, czy z autonomicznym charakterem ich wizji artystycznych w obrębie spektaklu wiąże się równouprawnienie poszczególnych twórców w procesie pracy nad nim. Sulima i Piaskowski nie określają swoich metod działania jako kolektywne. Przekształcenie hierarchii estetycznych w spektaklu odbywa się, mam wrażenie, poza nimi. Kostiumy są ważne i idąc za tym, co napisałem wcześniej, same mówią. Mają tak ogromną siłę, że stają na równi z tekstem czy reżyserią. Duet odpowiedzialny za wizualny wymiar Jezusa konstytuuje swoją pozycję na scenicznej planszy poprzez swoje dzieła – negocjuje warunki dla samych siebie, funkcjonując na scenie na równych zasadach z reżyserem i dramaturgiem. Rozbicie hierarchiczności nie zachodzi zatem na polu założeń i deklaracji, ale w materialności scenicznego świata. Proces równościowy materializuje się na scenie. Kostium i scenografia przestają być tylko drugorzędnymi elementami postrzeganej przez widzów rzeczywistości.

Szczególna misja

Praca Hanki Podrazy przy Jezusie i wielu innych spektaklach ma charakter szczególnej misji. Kostiumografka deklaruje, że tworzy swoje projekty w przeważającej większości ze zdobyczy z używanej odzieży, nie przyczyniając się tym samym do niepożądanej nadprodukcji teatralnych kostiumów.
Przemysł tekstylny jest drugim po paliwowym najbardziej szkodliwym dla środowiska. I choć z gospodarczej perspektywy jego dynamiczny rozwój przynosi ogromne zyski – tylko w Polsce rynek odzieżowy szacuje się na ok. 36 mld zł, a wg prognoz do 2022 roku jego wartość ma wynosić już 43,2 mld zł1 – to dla środowiska naturalnego ma katastrofalne skutki. Badania przeprowadzone przez Ellen MacArthur Foundation2, wskazują, że co sekundę na wysypiska śmieci wjeżdża ciężarówka pełna tekstyliów. Pierwsze obrazy, jakie pojawiają się w naszej głowie, kiedy myślimy o niszczeniu środowiska, to z pewnością nie koszulki z H&M-u. To błąd. Plantacje bawełny pochłaniają 25% pestycydów używanych przy hodowli roślin, a do wyprodukowania jednego bawełnianego tiszertu potrzeba 2700 litrów wody, zaś emisja CO2 do atmosfery odbywa się na każdym etapie, w produkcji, a także w procesie używania i rozkładu3. Zatem korzystanie kostiumografki z oferty second handów, tworzenie prac z materiałów recyklingowanych staje się jej deklaracją i manifestem chęci ograniczenia negatywnego wpływu przemysłu odzieżowego na środowisko naturalne i występującej w jego ramach nadprodukcji ubrań.

Moda przestała być zabawą, stała się realnym zagrożeniem dla planety. Grzebanie w boksach z tonami ubrań to wskazówka, jak można pracować z nią w sposób etyczny.

W czasach, gdy rekordy popularności zaczyna bić slow food, presja szybkiej produkcji przeniosła się na modę. Fast fashion to zjawisko, które ogarnęło nie tylko sieciówki na czele z Inditexem, grupą H&M czy polskim LPP (wymieniam celowo, jako listę hańby), ale również domy mody z grupy produktów luksusowych. Burberry we wrześniu 2016 postanowiło nazywać swoje kolekcje nie – jak dotychczas – jesień/zima czy wiosna/lato, lecz sygnować je miesiącami wydania, tworząc ubrania „bez sezonu”, w celu zwiększenia sprzedaży słynnych płaszczy z kraciastą podszewką. Szybka moda to problem cywilizacyjny, związany z ciągłym rozwojem gospodarek kapitalistycznych. Następuje odwrót od produkcji ubrań wysokiej jakości w stronę ich szybkiego wytwarzania i napędzania konsumenckiej pogoni za trendem. Jesteśmy w momencie, w którym gleba przez niezrównoważone plantacje bawełny została skażona na setki lat, w Bangladeszu walą się fabryki włókiennicze, zaś domy mody wypuszczają ubrania sześć razy do roku, a Zara dwa razy w tygodniu. Moda przestała być zabawą, stała się realnym zagrożeniem dla planety. Grzebanie w boksach z tonami ubrań to wskazówka, jak można pracować z nią w sposób etyczny.

Miłość do ubrań łączy się dziś z koniecznością konfrontacji z ich absolutnie destrukcyjnym charakterem. To toksyczna relacja także na poziomie biologicznym. Chemikalia, barwniki, środki piorące przenoszą się do wnętrza naszych organizmów przez włókna i tkaniny. Mimo że wydają się zewnętrzne wobec naszych ciał, wpływają na nie na najbardziej elementarnym, organicznym poziomie. Odzież i bielizna otulają nas, są z nami w stałej bliskości, całują jak Judasz, nieszczerze, maskując wrogie zamiary. Prace wielu kostiumografów i kostiumografek pokazują, że wciąż daleka droga do zrównoważonego tworzenia kostiumów w teatrze. Odwołując się do jeszcze ciepłego przykładu: nie jestem w stanie zrozumieć użycia przez Annę Fijałkowską w Burzy AST 4 folii bąbelkowej do tworzenia kostiumów. Ubieranie studentów i studentek bez potrzeby w plastik w spektaklu, który ma zmuszać do myślenia o przyszłości w czasie po tragedii ekologicznej to skandal. W spektaklu Jarzyny wykorzystanie materiałów plastikowych mogłoby się obronić jedynie wobec absolutnej konieczności, i to tylko takich, które pochodzą z recyklingu lub odzysku . Grany jest on w czasie wzrostu świadomości na temat kryzysu ekologicznego, a przyczynia się do jego pogłębienia, jakby nic się nie działo. Wskazuje to na wyjątkowy brak wrażliwości twórców i twórczyń.

Pamiętam jak kilka lat temu panie garderobiane z Teatru w Tarnowie podczas jednej z przymiarek zachwycały się ubraniami z Zary – chciałbym, żeby pozachwycały się ciuchami z lumpeksu, tak jak robi to Hanka i żeby teatr, jako przestrzeń potencjalnego generowania zmian, popatrzył na siebie w lustrze i zweryfikował, czy progresywnie brzmiące deklaracje pokrywają się z działaniem chociażby na poziomie produkcji.

 Obrazy mówiące

Konfekcja w Jezusie to rodzaj Biblii pauperum. Pismem Świętym staje się praca reżysera i dramaturga, którzy bardzo precyzyjnie konstruują całość swojego dzieła. Nakładają na siebie warstwy znaczeniowe, hasła i historie, które na scenie pełnią funkcję przypowieści. Robią to nie wprost. Każą Jezusa rozumieć wielopłaszczyznowo. Do swojej opowieści wplatają artworldowych mainstreamerów, ale również Metaforę czy Nowotwór. Im oddają głos, którym mówią o miłości. Kostiumy stanowią esencję Jezusowej„biblii”, swoistą biblię ilustrowaną. Z jednej strony są jej wersją przystępną, z drugiej zbiorem pięknych, autonomicznie przemawiających obrazów.

W samym spektaklu Jezus odgrywa rolę clickbait-u. Okazuje się, że w przedstawieniu kryje się o wiele więcej niż sama postać Chrystusa, którego imię zresztą nie pada na scenie. Jest przeciwnie niż w filmikach na YouTube. Tutaj pod hasłem „Jezus” kryje się coś najpiękniejszego – miłość. Widzimy, że można pokochać każdego – nawet swojego raka. Spektakl powstał nie tylko w czasie kryzysu ekologicznego, lecz przede wszystkim w momencie kryzysu miłosierdzia – wartości, do której sprowadzają się nauki Jezusa. O tym pięknym słowie i jego znaczeniu zapominają dziś, w czasie wszechobecnego hejtu, wszyscy, również jego wyznawcy.

Miłosierdzie to dobroć i współczucie okazywane komuś5.

Ten spektakl powstał, bo świat dzisiaj potrzebuje miłości, a teatr takich kostiumów, jakie tworzy Hanka Podraza.

Fotografie wykorzystane w artykule pochodzą z konta Hanki Podrazy na Instagramie (https://www.instagram.com/hankapodraza/ ).

Przypisy
  1. Raport KPMG, Rynek mody w Polsce, listopad 2018, https://assets.kpmg/content/dam/kpmg/pl/pdf/2018/11/pl-Raport-KPMG-pt-Rynek-mody-w-polsce.pdf, dostęp: 16.11.2019.
  2. Ellen MacArthur Foundation, A NEW TEXTILES ECONOMY: Redesigning fashion’s future, http://www.ellenmacarthurfoundation.org/publications, dostęp: 16.11.2019.
  3. Tamże.
  4. William Shakespeare, Burza, reż. Grzegorz Jarzyna, AST Kraków, premiera: 23.10.2019
  5. „Miłosierdzie”, Słownik Języka Polskiego, Wydawnictwo PWN.
Podobne

Wszystkie barwy „Teatru”

Nie ma mowy o tym, żebyśmy kosztem indywidualnych przekonań wyznaczali sztywną linię pisma, choć oczywiście pewne opinie wyrażane są na naszych łamach częściej, a inne rzadziej. Pluralizm widać także w naszych corocznych werdyktach dotyczących nagród „Teatru”. Naszymi laureatkami w ostatnich latach była i Anna Seniuk i Justyna Wasilewska, a laureatami – Jerzy Stuhr i Andrzej Kłak. Choć oczywiście dla wyznawców post-teatru zawsze będziemy zbyt zachowawczy… – z Jackiem Kopcińskim rozmawia Katarzyna Niedurny w ramach cyklu wywiadów z redaktorami naczelnymi czasopism teatralnych.

19 01 2020

Całowanki zamiast zdrowasiek

Autor „Odlotu” tka swój udramatyzowany poemat z często nieoczywistych skojarzeń i strzępkowych cytatów, budując tym samym groteskową alegorię zglobalizowanej pamięci (pop)kulturowej, niejako przepuszczonej przez filtr katastroficzno-katolickiej wyobraźni. – o „Odlocie” Zenona Fajfera pisze Alicja Müller.

12 10 2019

Teatr na kredyt

Twórcy i twórczynie przeprowadzają krytyczną analizę rzeczywistości kapitalistycznej, w której relacje międzyludzkie, zarówno na płaszczyźnie społeczno-ekonomicznej, jak i moralnej, kształtują się w oparciu o pojęcie „długu” oraz modelowych figur wierzyciela/ wierzycielki i dłużnika/ dłużniczki. – Adriana Mickiewicz recenzuje „Dług” w reżyserii Jana Klaty.

12 10 2019

Liczba pojedyncza czy liczba mnoga?

Pozornie wydaje się, że tytułowa bohaterka filmu, Halla, mogłaby stać się jedną z aktywistek opisywanych przez Solnit. Wskazuje na to jej zaangażowanie w ochronę środowiska, wiara w swoje racje i chęć uzyskania wpływu na politykę energetyczną kraju, którego jest obywatelką – Zuzanna Berendt pisze o „Nadziei w mroku” Rebeki Solnit oraz o filmie „Kobieta idzie na wojnę” w reż. Benedikta Erlingssona

12 10 2019

Konstelacje

Formy niemieszczące się w określonej przez prawo strukturze są dowodem na to, że konieczność wyboru pomiędzy instytucją publiczną a kolektywem wciąż działa niekorzystnie na polaryzację pracy na rzecz rozwoju artystycznego i badawczego – pisze Anna Olszak o „Kolektywach teatralnych, artystycznych i badawczych”.

12 10 2019

Pismo w dobie przemian

Nie robiłem żadnej rewolucji. Dopiero po dobrych paru latach, już w dwudziestym pierwszym wieku, zmieniłem wewnętrzny układ pisma, czyli jego szkielet, strukturę. Zapłaciłem za to boleśnie, bo jeden z najbardziej poważanych przeze mnie ludzi w branży, mój niegdysiejszy promotor, Jerzy Timoszewicz, na parę lat zerwał ze mną wszelkie stosunki, krzycząc przedtem: „Dlaczego zabrał mi pan mój Dialog?!”. Tymczasem podstawa pozostała niezmieniona – z Jackiem Sieradzkim rozmawia Katarzyna Niedurny w wywiadzie otwierającym jej autorski cykl „Naczelni”.

12 10 2019

RAVE TILL THE GRAVE

Reżyserka tworzy silną paralelę między klasowym odbiorem choreomanii a tańcami wytworzonymi przez mniejszości rasowe i seksualne, będącymi ich własnym językiem buntu. Ostatecznie jednak przedstawiciele klas uprzywilejowanych zawłaszczyli te formy ekspresji i poddali je procesowi normatywizacji – Justyna Machaj pisze o „Truciźnie” w reżyserii Marty Ziółek

19 04 2020

W ruchu / w bezruchu

Kolory zalewają scenę, przestrzeń wypełnia gęsty dym. Piekielny skrzekot przeplata się z eterycznym dźwiękiem dzwoneczków i uderzeniami gongów, natchnione frazy pieśni Ne me quitte pas przeradzają się w słowa Psalmu 51 Miserere mei, Deus; spomiędzy kakofonii przebijają się wykrzykiwane manifesty rapera Bartusia 419. Twórcy Boskiej Komedii uruchamiają rozpędzoną machinę chaosu, tworzą wielowymiarowe sceniczne horror vacui. Stąd nie ma ucieczki – Agata Tomasiewicz pisze o „Boskiej Komedii” w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego.

25 03 2020

Było ich siedem. Osiem!

Skandal! Czy już poszła plotka o tym, że Diabły to nowa Klątwa i że dla własnego komfortu lepiej nie zabierać na spektakl zbyt dużej torebki, a w niej niepotrzebnych rzeczy, bo wejściu na salę towarzyszy kontrola bezpieczeństwa, która zawsze delikatnie opóźnia rozpoczęcie przedstawienia? – Agata M. Skrzypek pisze o „Diabłach” w reżyserii Agnieszki Błońskiej.

17 03 2020

Istotne sprawy studentów

Poddawanie się przymusowi tworzenia ostrych i wyrazistych opowieści o zbiorowych praktykach oporu, będących w istocie nieostrą negocjacją wielu interesów i potrzeb, stanowi odsłonę neoliberalnego przymusu produktywności w wytwarzaniu uproszczonych, nastawionych na efekt narracji o tym, że coś się jednak „udało”

14 02 2020

Stało się. Studium (nie)posłuszeństwa

Każda instrukcja, jak każdy performans, zawiera w sobie mikrowładzę, wciela jakąś teorię, wykładnię działania – instrukcja Bukowskiego nie jest od tego wolna. Ale może ważniejsze jest to, że służy do uwidocznienia pojawiających się i działających politycznych ciał.

14 02 2020

Mam ciało!

Na wszelkie kryzysy – nie tylko te tożsamościowe, ale i fizyczne – Dziemidok daje jedną receptę: trzeba tańczyć. Taniec zaczyna przy akompaniamencie ciszy, potem kontynuuje do muzyki, która jakby rozbrzmiewa w całości w jego głowie, a do widowni docierają tylko kakofoniczne stukoty. Niestaranna melodia przekształci się w końcowej tanecznej części wykładu performatywnego w swingowy In dieser Stadt Hildegard Knef. Wewnętrzny przymus tańczenia, który staje się wręcz miłością, wydaje się być jednocześnie życiowym spełnieniem i eskapizmem – dwiema nieodłącznymi stronami pasji. Jedyną miarą sensu tego działania jest pewność siebie – Agata M. Skrzypek pisze o festiwalu Ciało/Umysł.

13 02 2020

Grotowski i cała reszta

Próba umieszczenia „odwrotu od Grotowskiego” w ciągu nieświadomych walk o artystyczną niezależność podważa dużą część krytycznej recepcji działalności reżysera „Akropolis” koncentrującej się na problemie relacji władzy. Sygnał takiej dyskursywnej kapitulacji przed majestatem wielkiego twórcy odwraca uwagę od praktyk nauczyciela i kieruje ją na „traumę” uczniów. Z takiej perspektywy krytyka „męskiego geniusza” wytraca swoją sprawczość i wartość – Mateusz Kaliński pisze o „Ja, bóg” w reżyserii Tomasza Rodowicza i Joanny Chmieleckiej.

07 02 2020

Poszukiwania w ciele

Konstytuowanie się nowej, hybrydycznej, cielesnej tożsamości w spektaklu wyklucza istnienie binarnego systemu świata opartego na opozycjach: naturalne – sztuczne czy człowiek – maszyna –
Natalia Brajner pisze o „Końcu śmierci” w reżyserii Tomasza Bazana.

22 01 2020

Sztuka jest jak Ibuprom

Wyświetlane na ekranie ponad sceną nazwy miast otwierają kolejne rozdziały spektaklu, które, z pozoru zupełnie ze sobą niezwiązane, łączą się w spójny obraz przedstawiający niemoc, obcość, wyizolowanie i bezsilność wobec rzeczywistości. Każda z dziesięciu lokalizacji to inny krajobraz i inna perspektywa. Zaczynamy w Madrycie – Julianna Błaszczyk pisze o „Możliwościach znikających przed krajobrazem” w reżyserii Tanyi Beyeler i Pabla Gisberta.

23 12 2019

Alien

W momencie zwierzenia się bohaterki o chwili, w której poczuła, że choruje na nowotwór, na scenę wchodzi Piotr Polak w czerwonym, piankowym stroju raka. Twórcy i twórczynie konsekwentnie wykorzystują kampową estetykę, by przedstawiać coraz bardziej emocjonalne tematy. Kontrast między formą a treścią ma uderzać odbiorcę, co ma umożliwić mu pogłębioną analizę prezentowanych problemów – Julia Wróblewska pisze o „Jezusie” w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego.

16 12 2019

Aneks – recenzja wystawy „Zmiana ustawienia”

Rzecz jasna, podkreślany przez Buchwald oryginalny status zaprezentowanego w Zachęcie spojrzenia w przeszłość należy postrzegać przede wszystkim jako chwyt marketingowy, mający wyjść naprzeciw wszystkim tym, których zniechęca wizja niemałych sal warszawskiej galerii, po brzegi wypełnionych wyblakłymi projektami scenograficznymi i butwiejącymi konstrukcjami. Za niewinnym z pozoru gestem, kryje się jednak niebezpieczna, choć już całkiem dobrze rozpoznana, pułapka – pisze Maciej Guzy o wystawie „Zmiana ustawienia. Polska scenografia teatralna i społeczna XX i XXI wieku”.

09 12 2019

Słuchanie kryzysów

Goebbels, Lauwers i Marthaler – ojcowie (!) założyciele współczesnego europejskiego teatru, mający znaczący wpływ także na polskie środowisko teatralne po 1989 roku – prezentują swoje obserwacje na temat rzeczywistości w formie dość stotalizowanej struktury scenicznej, przygniatającej widzki i widzów niemal każdym swoim elementem – Maciej Guzy pisze o trzech spektaklch prezentowanych podczas tegorocznej edycji Ruhrtriennale w Bochum

31 10 2019

Rozejrzyj się

Podjęcie przez twórczynie i twórców teatralnych i performatywnych refleksji na temat krajobrazu nie powinno być zaskakujące – w końcu krajobraz nie jest naturalnym fenomenem, a filtrem, przez jaki patrzymy na rzeczywistość, konstruowanym zresztą przez sztuki wizualne od stuleci. – Kacper Ziemba pisze o spektaklach prezentowanych w ramach cyklu komuny//warszawa „Krajobraz. Minifest”.

21 10 2019

Destrukcja obsługi

Teatr o ekologicznym zacięciu musi wskazywać rzeczywistych winnych katastrofy klimatycznej. A do tego niezbędna jest ostra, polityczna sztuka, która pomogłaby wyzwolić polski mejnstrim z hegemonii neoliberalnego dyskursu.

12 10 2019

Maszynki do świerkania

Głos – jego skala, barwa i inne techniczne parametry – dyktuje śpiewakom nie tylko dobór ról, lecz także zmusza ich do podporządkowania codziennej egzystencji zachowaniu wokalnej kondycji – Katarzyna Dobrowolska pisze o sytuacji śpiewaków operowych

12 10 2019

Jak przestałem się martwić i pokochałem globalne ocieplenie

Jak pogodzić „faktyczność” globalnego ocieplenia z polityczną sprawczością człowieka, który miałby mu zaradzić? Sprzeczności tej niestety nie da się rozstrzygnąć, dopóki nie uznamy, że wiedza naukowa ma status probabilistyczny, a nie prawdziwościowy. Służy ona bowiem przewidywaniu przyszłości na podstawie dostrzeżonych prawidłowości, a nie samemu opisowi stanów rzeczy. – pisze Konrad Wojnowski w eseju poświęconym kryzysowi racjonalnego dyskursu w obliczu katastrofy klimatycznej.

12 10 2019

Zaniechać zemsty?

Dlaczego wybór padł konkretnie na Mosul? To miasto o wielowiekowej historii, biblijna Niniwa, do której zmierzał prorok Jonasz, by ostrzec jej mieszkańców przed gniewem bożym i skłonić ich do pokuty. Na szczęście Rau nie rozwija tego wątku w spektaklu, unikając skazania skomplikowanej rzeczywistości dzisiejszego Mosulu na naiwne chrześcijańsko-kolonialne moralizatorstwo – pisze Bartłomiej Janiczak o „Orestesie w Mosulu” w reżyserii Milo Raua.

12 10 2019

Ani praca, ani sztuka, ani prawda

Rubin i Janiczak wchodzą w dialog z nieprawdziwością propagandowego filmu, proponując zachwianie prawdziwością odczuć towarzyszących jego odczytywaniu. Co czujemy, gdy patrzymy na ludzi, którzy niedługo wyjadą do Auschwitz? Co to z nami robi? Jak możemy wyjść poza dialektykę przerażenia i litości? – Maciej Guzy recenzuje spektakl Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina „Kurt Gerron. Führer daje miasto Żydom”.

12 10 2019

W lustrze dalekiej kultury

Punktem odniesienia dla spektaklu Makohona jest teatr Takarazuka założony w 1914 roku w mieście o tej samej nazwie. Nowatorskość tego przedsięwzięcia polegała na tym, że na scenie występowały tylko kobiety, chociaż na początku ubiegłego wieku w japońskich teatrach grali głównie mężczyźni – Radek Pindor recenzuje „TAKARAZUKA camp” w reżyserii Eryka Makohona.

08 08 2019

Statyści we własnym życiu

Twórczynie i twórcy nie próbują zmieniać rzeczywistości, są bowiem świadomi swojej pozycji; dają temu wyraz, ofiarowując bohaterkom i bohaterom dużo wolności, w której ci mogą pozostać w stanie albo aktywności, albo kontemplacji. – Kacper Ziemba recenzuje „Kino moralnego niepokoju” w reżyserii Michała Borczucha.

05 07 2019

Ojcowie (z) Kościoła

Premiera spektaklu – zbiegająca się w czasie z filmem „Tylko nie mów nikomu” braci Sekielskich – pozwala zwolennikom teorii spiskowych snuć domysły, że to kolejny przykład działalności antykościelnego układu – pisze Jan Karow o „Dzieciach Księży” w reżyserii Darii Kopiec.

05 07 2019

Grupa wsparcia – wywiad z Piotrem Mateuszem Wachem

Schemat jest wszędzie podobny. Wystawa, która kosztuje kilka milionów złotych czy dolarów, jest wielkim produktem, a osoby, które są w nią najmocniej zaangażowane, zostają wykorzystane – z Piotrem Mateuszem Wachem – artystą, tancerzem, performerem – rozmawia Julia Kowalska

05 07 2019

Odpowiedzialni za wyobraźnię

„Bezkarnie” jest kolejnym głosem krytycznym wobec ojców założycieli i ojców dyrektorów, których alienujące i totalizujące myślenie o teatrze podtrzymuje mity dotyczące społecznego statusu artysty.

04 07 2019

Dopiero śpiew daje swobodę?

Śpiew ma na stałe zarezerwowane miejsce na scenach teatrów dramatycznych, od eksperymentalnego teatru akademickiego w zachodnim stylu, po lokalne studia młodzieżowe czy emigracyjne amatorskie trupy – Katarzyna Dobrowolska pisze o roli pieśni w teatrze ukraińskim

04 07 2019

Nic tak nie działa jak czerwona sukienka

Wyjątkowe oddziaływanie retrospektywy „The Artist Is Present” opiera się na sile produkowanych przez Abramović obrazów, które wybijają się na niezależność i budują ikoniczny wizerunek artystki – Weronika Wawryk pisze o strategiach kreowania wizerunku przez Marinę Abramović

04 07 2019

Poważna sprawa

Wszystko wskazuje na to, że Marinie Abramović na etyce postępowania nie bardzo zależy, a pozycja, na jakiej często jest stawiana, to konstrukt, z którym nie identyfikuje się ona nawet w minimalnym stopniu. Tym, na czym wyraźnie jej zależy, jest poważne traktowanie własnej twórczości – Zuzanna Berendt recenzuje wystawę Mariny Abramović „Do czysta”

04 07 2019
SITEMAP