Cultural Oddity (Klątwa, odcinki z czasów beznadziei)
Monika Strzępka i Paweł Demirski – popularny duet teatralny – zagościli na scenie Teatru IMKA w Warszawie ze spektaklem powstałym w kooperacji z Teatrem Łaźnia Nowa w Krakowie. W Klątwie za rampą sceniczną zamknęli formę serialu telewizyjnego typu political ficion.
Pierwszy odcinek składającego się z czterech epizodów serialu teatralnego wprowadzał w zupełnie inny świat przestawiony niż ten, który widzimy za oknem. Tak jak na każdy pilot serialowy przystało, zaproponowano nam protagonistów, akcja została zawiązana, publiczność wprowadzono w kontekst. Była też typowa dla serialu czołówka. Dostrzegłam w niej ślady popularnego serialu House of Cards z Kevinem Spaceyem w roli głównej. Tak jak w serialu, wątki przeplatają się między sobą, dążąc do kulminacyjnego momentu. Poetyce serialowości pomagała scenografia, która została zrobiona na planie figur geometrycznych, składających się główne z prostokątów. Dzięki temu każdy wątek miał możliwość zagarnięcia sobie własnego kąta w przestrzeni.
Jak serial, to i fabuła. Ta forma telewizyjna jest o tyle atrakcyjna, że daje szanse na wprowadzanie różnych zmiennych niezależnych. To podsycanie ognia z jednej strony przyczynia się do hamowania pozytywnego rozwiązania, czymkolwiek miałoby ono być, z drugiej zaś odsłania kolejne elementy wyjaśnienia mechanizmów kierujących światem przedstawionym. W Klątwie główny wątek dotyczył końca świata i chaosu spowodowanego nagłą śmiercią wszystkich członków Sejmu RP. Wyraźnie widać komentarz do katastrofy w Smoleńsku. Wydarzenie to pociąga za sobą inne wątki: rozliczenie się z religijnością, zagubienie jednostki, burzenie starego porządku. Religijność zajmuje ogromną część serialowej fabuły. Zemsta Boga – tak można odczytać główny mianownik tego wątku. Francuski termin la Revanche de Dieu stał się obiektem skupienia politologa Samuela Huntingtona, który w swoich poglądach wskazywał na to, że we współczesnym świecie następuje kuriozalny powrót do religijności jako odpowiedzi na szybkie i mechaniczne zmiany rzeczywistości.
W Klątwie sam tytuł narzuca sposób tłumaczenia świata – niewyjaśniona przyczyna zgonu całego rządu postrzegana jest właśnie jako skutek klątwy rzuconej przez Boga. Heretyków pali się na stosie, jak za czasów inkwizycji, przyszłość wróży się z tarota, powracają zabobony, gusła i magia. Wszystko to, co człowiekowi bliższe w momentach, gdy próbuje wytłumaczyć coś, czego racjonalnie pojąć się nie da.
Świat Demirskiego i Strzępki, w myśl toczenia się koła historii, powraca do punktu wyjścia – do totalnego chaosu. Kolejnym krokiem do wyjaśnienia spektaklu jest wątek zagubienia jednostki. To właśnie w niejednoznaczności, jaka spotyka człowieka, poszukuje ujścia w religii. Wpływa to na relacje międzyludzkie, na krytyczny (a raczej bezkrytyczny) ogląd rzeczywistości. U Demirskiego cywilizacja poszła za daleko – zachłysnęła się swoim indywidualizmem, wypuszczając z rąk wartości, tracąc kręgosłup moralny. W momencie sądu ostatecznego człowiek nie potrafi już samodzielnie myśleć – dlatego Demirski krytykuje religię, gotowe schematy rozumowania. Następuje totalne, lecz niekompletne, przewartościowanie życia jednostki. Zbyt ułomnej, by przeprowadzić ten proces do końca. Zbyt emocjonalnej i zaślepionej, by być zdolną do wiary w przemianę.
Artystyczne zabójstwo Sejmu RP także jest wyrazem zburzenia istniejącego porządku. Powstaje szansa na zbudowanie – w miejscu tego śmietniska – czegoś nowego. Może lepszego? Nie sądzę, ale przekonamy się, co przyniosą następne odcinki.
Strzępka rewelacyjnie operuje środkami artystycznymi na scenie. Teoretycznie surowa scenografia nasycona jest jednocześnie znaczeniami i estetycznym ładunkiem. Posługuje się kontrastem, dystansem i antycznym komentarzem chóralnym. Kontrast tkwi na dwóch płaszczyznach – z jednej strony w przestrzeni: na scenie woda, widzów oddzielają od niej wały ułożone z worków wypełnionych piaskiem. Zanurzone są w niej stojaki z dużymi telewizorami, które co rusz się psują. Połączenie wody i prądu wzmaga napięcie. Wiemy bowiem, czym poskutkuje iskra albo każde zachwianie stojaka. Z drugiej strony kontrast tkwi w samych postaciach. Duet teatralny ekonomizuje bohaterów sztuki, to znaczy wprowadza dwóch bohaterów do jednego ciała. Oszczędność ciał postaci powoduje zabawne, ale tragiczne dla nich skutki. W jednym ciele zmagają się ze sobą dusze adwersarzy. To niemalże wyśmianie idei Platona, według którego ludzie byli niegdyś hermafrodytami, a po rozdzieleniu zaczęli poszukiwać swojej drugiej połówki.
Tutaj w systemie przydzielania połówek coś zaszwankowało. W jednym ciele zaistniały dwie przeciwstawne siły. Strzępka posługuje się także dystansem, który wyraża się choćby w mówieniu postaci przez inne ciało albo mówienie nie bezpośrednio, ale do kamery, przez telewizję. Także pieśni chóru rzucają inną perspektywę na wydarzenia, np. Space Oddity Davida Bowiego, którego bohaterem jest Major Tom, wykorzystany jest, by podkreślić wartość hiperboliczną spektaklu. Dzięki temu każdy bohater staje się średniowiecznym everymanem, a zarysowane na scenie wydarzenia – przypowieścią.
Choć spektakl kipiał od artystycznych mechanizmów, był ucztą dla oka, obfitował w znaczenia i krytyczne komentarze, usłyszałam z widowni wiele sprzecznych opinii. Padały głosy, że treść niekiedy jest za mocna a forma zbyt hałaśliwa i przegadana. Istotnie, bohaterowie Demirskiego często wpadają w kompulsywny słowotok. Jakby chcieli uratować swój byt słowami, jakby one miały jeszcze jakiekolwiek znaczenie. Cóż, to dopiero pierwszy epizod. Dzieło jest jeszcze w budowie, więc pozostaje czekać na kolejne odsłony. Tym samym mam się na baczności, spoglądając na konsekwencję fabularną serialu teatralnego.
Aleksandra Pyrkosz, Teatralia Warszawa
Magazyn Teatralny „Teatralia” numer 94/2014
Teatr IMKA w Warszawie
Klątwa, odcinki z czasów beznadziei – odcinek I
reżyseria: Monika Strzępka
dramaturgia: Paweł Demirski
scenografia i kostiumy: Michał Korchowiec
wideo i zdjęcia: Tomek Michalczewski
muzyka: Jan Suświłło
asystent reżysera: Łukasz Jaskuła
producent: Teatr IMKA i Teatr Łaźnia Nowa
obsada: Radomir Rosondek, Klara Bielawka, Krzysztof Dracz, Dobromir Dymecki, Anna Kłos-Kleszczewska, Alona Szostak, Paweł Tomaszewski
premiera: 14 marca 2014
fot. archiwum teatru
Ja tam nie słyszałam negatywnych komentarzy – wprost przeciwnie – widownia była zachwycona. Ja jestem zdanie, że jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził.