Czy ostatnia sztuka? (Ostatnia Sztuka)
Bogusław Schaeffer powrócił na scenę w dobrym stylu. Liczne gazety prześcigają się w przypominaniu imponującego dorobku tego zapomnianego artysty, czyniąc liczne uwagi na temat najnowszego spektaklu. Większość z notek skupia się na klamrowym ujęciu Ostatniej sztuki, nadając jej status podsumowania życia autora. Mimo wielu ciekawych rozwiązań konstrukcyjnych sztuka – przez swoją tematykę – zdaje się jednak stara jak sam teatr.
Widownia składa się w przeważającej części ze starszych osób (pewnie wiernych sympatyków Schaeffera). Spektakl postanowiono wystawić w sali kopułowej, która mieści się na najwyższym piętrze, tak więc, na miły początek, trzeba się wdrapać na poziom czwarty. Przestrzeń sceniczną i jej zaplecze cechuje duży minimalizm. Stolik, saksofon na podstawce, pulpit i kilka rozrzuconych gazet to tylko część z używanych później rekwizytów. Akcja rozgrywa się horyzontalnie podczas dialogów między samymi aktorami, a wertykalnie, gdy podchodzą oni do widowni. Największym elementem scenografii są dwie czarne blejtramy ustawione z boków, z czego w tej umieszczonej po lewej stronie kryje się wejście do mieszkania, a za prawą (niewidoczną) znajduje się toaleta. Drzwi wejściowe, otwierane na początku każdej kolejnej sceny, zwiastują nieproszonego gościa, natomiast dźwięk wody spuszczanej w łazience wprowadza ciekawy akcent muzyczny.
Występują tylko dwaj aktorzy. Sztuka została napisana specjalnie dla nich i trzeba przyznać, że wykonują ją po mistrzowsku. Dwaj mężczyźni, znający się na swoim fachu, prezentują nie tylko wyuczone role, lecz także wchodzą w liczne interakcje z widownią, operując gamą chwytów rodem z talk show. Ich grze towarzyszy duży autokrytycyzm. Jeden z nich wciela się w pisarza, drugi – w aktora, a równocześnie obaj są bliscy samemu Schaefferowi, nie kryjąc krytycznej refleksji nad rzeczywistym stanem współczesnej sztuki teatralnej. Poza silnym uwypukleniem wątku relacji dwóch bohaterów, w tle przewijają się też migawki z polskiej rzeczywistości. Czytanie Sienkiewicza, mieszkania komunalne, bezrobotni artyści. Nie można jednak powiedzieć, że te zagadnienia należą do aktualnych. Spektakl Ostatnia sztuka nie może stać się zatem znaczącym głosem w publicznej debacie. Poruszane tematy wydają się raczej wyrwane sprzed kilku lat. Przestarzałe.
W całej sztuce uporczywie powraca jeden wątek, a mianowicie relacje aktor – autor – widz. Kontakt między tymi trzema postaciami rozważany jest w rozmaitych konfiguracjach. Bogdan Słomiński i Grzegorz Matysik nie stronią od wciągania w grę wybranych widzów. Przedstawienie opiera reżyser na wielostronnym rozważaniu sytuacji bohaterów scenicznych i ich wykonawców w relacji do oglądających. Matysik, w roli pisarza, chwilami udając na powrót siebie jako znudzonego pracą, przyjmuje w swoim pokoju coraz to częstsze wizyty aktora (Słomińskiego). Ich ciągłe przekomarzanie się w trakcie pracy Matysika nad scenariuszem, powstającym w oparciu o Krzyżaków, prowadzi do refleksji na temat twórczości i odtwórczości w teatrze. Końcówka zaskakuje jednak swoją prostotą i naiwnością z pytaniem, gdzie znajduje się miejsce autora i kto jest prawdziwym twórcą spektaklu.
Wciąganie widowni do akcji nie powinno nikogo dziwić, a jednak publiczność reaguje bardzo entuzjastycznie. Aktorzy kierują pytania w stronę różnych osób, z uporem czekając na odpowiedzi, a później poddając je swobodnej interpretacji. Mimo to wkład tych przypadkowych mówców w całość przedstawienia jest raczej powierzchowny. Nie ma mowy o aktywnym kształtowaniu sensów, chociaż zdaje się, że Schaeffer chciał inaczej.
Na koniec warto wspomnieć o muzyce, mocniej wybrzmiewającej tylko w kilku scenach, a skomponowanej przez samego reżysera, człowieka orkiestrę. Nie dajmy się jednak zwieść. Cały spektakl zaplanowany w formie partytury, z wieloma scenkami rozegranymi w różnym tempie o odmiennym natężeniu, z gwałtownymi przerwami i nagłą ciemnością, którą można potraktować jak koniec linijki w zapisie nutowym, jest dziełem artysty i muzyka.
Całość jest świetnie rozplanowana, z charakterem i stylem, mistrzowskim wykonaniem i dowcipem. Postawione w sztuce pytania od lat rozbrzmiewają jednak z rozmaitych polskich scen, nie wnosząc żadnych nowości do debaty na temat miejsca artysty w szeroko pojętej kulturze teatralnej.
Kaja Podleszańska, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, nr 89/2014
Teatr Groteska w Krakowie
Ostatnia Sztuka
reżyseria i muzyka: Bogusław Schaeffer
dźwięk: Piotr Bielawski
obsada: Grzegorz Matysik, Bogdan Słomiński
premiera: 8 lutego 2014
fot. Maksymilian Rigamonti
Kaja Podleszańska – 1992, studentka teatrologii na UJ, feministka, miłośniczka szeroko pojętej literatury i zdrowego jedzenia, lubi słońce, mieszka w Krakowie.