Dziwna spowiedź (WROSTJA – Różewiczogranie i Śmieszny staruszek)
Niemal pusta scena. Podłoga, ściany i kurtyna w czerni. Na środku stoi drewniane krzesło, a na nim siedzi aktor. Nic szczególnego nie robi – po prostu mówi. Nie ma muzyki, scenografii, projektorów wideo czy szokujących zwrotów akcji. Jest tylko aktor i widz. A pomiędzy nimi głęboka, intymna relacja stworzona przez wspaniały, mądry tekst nakreślony piórem Tadeusza Różewicza. Tak (nie)wiele trzeba, by stworzyć piękny teatr i całkowicie skupić na nim i w nim uwagę odbiorcy.
Z głębi sceny wychodzi na środek młody chłopak. Bosy, ubrany w dżinsy i kraciastą koszulę. Dłuższe, kasztanowe włosy kosmykami opadają mu na czoło. W dłoniach niesie garść świeżej ziemi. Przez cały spektakl będzie rozmawiał z Bogiem, trochę będzie mówił do siebie, a trochę do widowni. To Wiesław Komasa. Jest 1972 rok, Komasa – młody aktor – nie może zdecydować, którą drogę wybrać: czy pozostać przy teatrze klasycznym, czy pójść za Jerzym Grotowskim. „Życzę panu odwagi na samego siebie” – powie mu kiedyś Grotowski. Wiesław spotka we Wrocławiu młodego filologa zafascynowanego Teatrem Laboratorium – Ireneusza Guszpita. Wspólnie przygotują monodram Moja bajka. Komasa i Guszpit zbiorą teksty ego Stachury, Konwickiego, Hessego, Norwida, Tagorego i dwa wiersze Guszpita i stworzą wspaniały, mądry, wzruszający spektakl. Gdy człowiek chce coś wyrazić, wykrzyczeć, podzielić się czymś, może skorzystać ze słów poety, który przeżywał te same uczucia i potrafił zamknąć je w wierszu. Tak też uczynili Guszpit i Komasa: niejednorodne teksty złączyli w spójną całość. W ich spektaklu padają tak przejmujące zdania, tak fascynujące cytaty, że nie sposób się z nimi nie utożsamić. „Możemy zrozumieć siebie nawzajem, lecz wyjaśnić samego siebie każdy może tylko sam”.„Jak ja mogę przestać być, jeżeli ja jestem?!”. „Boże, spodobało Ci się uczynić mnie bezkresnym”. „Ta miłość między tobą a mną prosta jest jak piosenka”.„Dlaczego lampa zgasła? Bo osłaniałem ją płaszczem, żeby mieć tylko dla siebie”. Skąd pochodzą te cytaty i czy to jest naprawdę ważne ? Przecież połączyły się w piękny teatr i przestały być odrębnymi dziełami. Monodram Komasy i Guszpita był jak prawdziwa modlitwa. Jak rozmowa, bolesne, szczere wykłócanie się z Bogiem.
„Monodram to jest taka dziwna spowiedź” – powie Wiesław Komasa 26 października 2015 roku na spotkaniu po spektaklu Różewiczogranie podczas Wrocławskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora. To tu, do Wrocławia, po raz kolejny przyjedzie ze swoją „dziwną spowiedzią” – z kolejnym monodramem. Na widowni siedzi Ireneusz Guszpit – dziś jest profesorem, wykłada w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego i na Wydziale Aktorskim PWST we Wrocławiu. Komasa jest znanym i nagradzanym aktorem, z dużym dorobkiem. Na scenę wejdzie z prawej strony, rozmawiając przez telefon. W dżinsach, ciemnozielonym paltocie i okularach w grubych czarnych oprawkach. W przedstawieniu wciela się trochę w poetę Tadzia (Różewicza), a trochę w Wiesia, cząstkę samego siebie. Rozmawia przez telefon z dziennikarzem, który chce przeprowadzić wywiad z poetą. Przedstawienie zamknie klamra, bo schodząc ze sceny, Komasa również będzie rozmawiał przez komórkę z dziennikarzem.
„Przyszli, żeby zobaczyć poetę// i co zobaczyli?// zobaczyli człowieka// siedzącego na krześle// który zakrył twarz.” Komasa zebrał wiele tekstów Tadeusza Różewicza i połączył je w spójny monolog artysty, który rozlicza się z przeszłością, z widownią, z poezją, z samym sobą. Ten monodram ma już zupełnie inny charakter i inną atmosferę niż wspominana wcześniej Moja bajka, ale gdzieś pobrzmiewa dawna emocja, a w Komasie widać tego dawnego młodzieńca, którego głos czasem przybiera tamten ton, niekiedy pojawiają się tamte gesty. Ale to już inna spowiedź, inny czas i miejsce, trochę inny człowiek siedzący na krześle.
Śmiesznego staruszka Tadeusz Różewicz napisał w 1963 roku. Wprost niewiarygodne , jak bardzo aktualny to tekst. Krzysztof Gordon – aktor Teatru Wybrzeże w Gdańsku – nie jest młodzieniaszkiem, ale na pewno nie jest też staruszkiem. Różewiczowski bohater w jego interpretacji jest jednak niezwykle wiarygodny i widzowie mogą wpaść w pułapkę, przed którą ostrzegał sam Różewicz: ani jego, ani aktora wcielającego się w tę postać nie należy utożsamiać ze śmiesznym staruszkiem. Z tą zabawną, a jednocześnie przejmująco smutną postacią, wzbudzającą głębokie współczucie. Odziany w garnitur staruszek staje przed sądem, by uczestniczyć w jakiejś absurdalnej rozprawie. Nie do końca wiemy, o co został oskarżony, ale w efekcie tego oskarżenia spowiada się z całego życia. Pod płaszczykiem wywołujących uśmiech historyjek kryje się opowieść o ludzkiej samotności, o braku kontaktu z drugim człowiekiem, który zastępujemy sobie marnymi substytutami (w przypadku bohatera są to lale). Zachowanie staruszka bywa śmieszne, a czasem bulwersujące tylko z pozoru. On robił to, co wszyscy ludzie – szukał relacji z innymi. Robił to po prostu na swój sposób.
Czasem gdy na drewnianym krześle siada przed nami człowiek – nieważne czy to śmieszny staruszek, czy zbuntowany młodzieniec – warto usiąść naprzeciwko niego i po prostu go wysłuchać . Może będzie to monolog, może dialog, może dziwna spowiedź. Trudno powiedzieć. Najprawdopodobniej jednak będzie to bardzo wartościowy teatr – teatr jednego aktora. Poświęćmy mu chwilę uwagi. Bo życie niektórych „staruszków” jest puste i smutne, jak rurki bez kremu.
Karolina Przystupa, Teatralia Wrocław
Internetowy magazyn „Teatralia”, numer 150 /2015
Różewiczogranie
występuje Wiesław Komasa
na podstawie tekstów Tadeusza Różewicza
scenariusz i reżyseria: Wiesław Komasa
prapremiera: podczas WROSTJA 26 października 2015
czas trwania: 60 min.
Tadeusz Różewicz
Śmieszny staruszek
występuje Krzysztof Gordon
scenariusz i reżyseria: Krzysztof Gordon
premiera: podczas WROSTJA, 26 października 2015
czas trwania: 60 min.
Śmieszny staruszek został zrealizowany z inicjatywy WROSTJA przez Teatr Polskiego Radia (premiera odbyła się w Teatrze Polskiego Radia w kwietniu 2015)
fot. Krzysztof Zatycki
Karolina Przystupa – rocznik 1993. Studiuje filologię polską (specjalność: sztuki widowiskowe), na Uniwersytecie Wrocławskim, trenuje taniec współczesny i biega na koncerty jazzowe. Interesuje się korespondencją sztuk. Kocha teatr. Każdy gatunek, w każdej formie i pod każdą postacią, a najbardziej teatr lalek i teatr animacji.