Filozofa Chomy przypadki (Wij. Ukraiński horror)

Filozofa Chomy przypadki (Wij. Ukraiński horror)

Kim lub czym jest Wij? To legendarna postać z ukraińskiego folkloru – król gnomów, niziołek, stworzenie o powiekach sięgających ziemi. Łukasz Kos podjął wyzwanie rzucone przez Mikołaja Gogola.

Gdy w 1835 roku ukazuje się opowiadanie Wij, Gogol ma już za sobą publikację Wieczorów na futorze w pobliżu Dikańki, a przed sobą premierę Rewizora, Martwych dusz oraz obłęd. Vladimir Nabokov, wielki admirator Gogola, uznaje Wija za „nie całkiem udaną historyjkę, mającą przyprawiać o gęsią skórkę”[1]. Uważa on, że opowiadanie zbyt opiera się na motywach historii z folkloru, sztywno przylega do ludowej opowieści, brak mu własnego oddechu[2]. „Klown pojawiający się na scenie w stroju usianym cekinami nigdy nie wydawał mi się równie śmieszny jak ten, co ma na sobie prążkowane spodnie przedsiębiorcy pogrzebowego i odpinany gors”[3] – pisze. Podobny zarzut można skierować odnośnie do spektaklu Kosa – teatr pełni służebną rolę wobec opowiadanej historii, a tym samym nie proponuje niczego nowego.

Głównym bohaterem Wija jest filozof Choma, który zbłądziwszy w lesie, znajduje schronienie w chacie starszej kobiety, będącej – jak się okaże – wiedźmą. Broniąc się przed jej zalotami, Choma niemal ją zabija, następnego dnia zaś dowiaduje się, że w tym samym czasie została ciężko pobita córka jednego z miejscowych bogaczy. Ostatnim życzeniem umierającej dziewczyny jest odnalezienie Chomy i sprowadzenie go do niej po to, aby odprawił modlitwy przy jej ciele. Zmuszony groźbami ojca dziewczyny, filozof czuwa w cerkwi przy zmarłej przez trzy dni. Czas ten okazuje się dla niego wielką próbą.

Najmocniejszym punktem interpretacji Kosa jest gra aktorska, trudno wyróżnić jedną osobę, cały zespół jest na podobnym, bardzo wysokim poziomie. Spektakl – mimo prostej wykładni – ogląda się z zainteresowaniem. Adaptacja opowiadania odchodzi od horroru w stronę groteski i to słuszny wybór. Granica pomiędzy tym co naturalne, a tym co ponadnaturalne wyznaczana jest przez dekoracje: bogato zdobione elementami ludowymi, gdy bohaterowie trafiają do chaty wiedźmy czy ojca dziewczyny, i oszczędną scenografię cerkwi. Efekty specjalne są skromne i raczej umowne. Chmara ciemnych sił to w ciągnięte do góry aksamitne sukno. W trakcie czuwania w cerkwi na wielkim ekranie pojawia się zbliżenie twarzy martwej dziewczyny, muzyka wzbiera i opada, napięcie rośnie i wiadomo, że zaraz coś się zdarzy.

Nie mamy do czynienia z klasycznym horrorem, a z opowieścią, która pomimo że zbyt ściśle przylega do oryginału, pozostaje nadal groteskową, nieco niepokojącą historią, skonstruowaną w przemyślany i uczciwy sposób.

Weronika Murek, Teatralia Śląsk
Internetowy Magazyn „Teatralia” numer 126/2015

Teatr Zagłębia w Sosnowcu

Wij. Ukraiński horror

na podstawie opowiadania Wij Mikołaja Gogola
tłumaczenie: Jacek Partyka
reżyseria i adaptacja: Łukasz Kos
scenografia i kostiumy: Paweł Walicki
muzyka: Adam Świtała
występują: Agnieszka Bałaga-Okońska, Ryszarda Bielicka-Celińska, Joanna Niemirska, Michał Bałaga, Aleksander Blitek, Piotr Bułka, Krzysztof Korzeniowski , Wojciech Leśniak, Tomasz Muszyński, Piotr Zawadzki, Ezra Kos/Rema Kos
premiera: 21 listopada 2014

fot. Maciej Stobierski


[1]  Vladimir Nabokov, Nikołaj Gogol, tłum. L. Engelking, Muza 2012.
[2]  Tamże.
[3]  Tamże.