Gdzie jesteś, gdy cię nie ma? (Historia oddychania)

Gdzie jesteś, gdy cię nie ma? (Historia oddychania)

Marta Marianna Gortych w Historii oddychania opowiada brutalną, lecz niezwykle hipnotyczną historię. Jej źródeł należałoby szukać na przecięciu jawy i snu, przez co krytyczna interpretacja naraża recenzenta na niebezpieczeństwo popadnięcia w banał. Aktorka buduje opowieść z ulotnych obrazów i wizji. Można ją czytać jako twórczość osobistą, ale, co ważne, artystka niejako szuka dystansu i przez to czyni swój monodram zapisem ponadindywidualnego doświadczenia – losów kobiety, która nie chciała być matką.

Postać kreowana przez Gortych to figura roznamiętnionej, atrakcyjnej, a zarazem zrozpaczonej żony, będącej doskonałym odwróceniem wszelkich cnót. Performerka czasem ucieka się do estetyki plugastwa czy nowego brutalizmu, jednak jej opowieść jest przede wszystkim metaforycznym traktatem o osobowości nieprzystosowanej i niekochanej, na próżno próbującej poczuć ciepło drugiego człowieka. Zamyka wszystko w przedziwnej, poetyckiej formule, która – mimo wysokiego stopnia odrealnienia – posiada jakiś rzeczywisty odpowiednik.

Historia oddychania to spektakl złożony i sprzeczny, ale, co znamienne, ani przez chwilę nie sprawia on wrażenia niespójnego czy pękniętego. Elegancja i subtelność stoją w jawnym kontraście z fragmentami czysto perwersyjnymi oraz tymi przybliżonymi, przez właściwą im mroczną wizyjność, do poetyki śnionych w malignie koszmarów. Gortych w niespełna godzinnym, szorstkim monologu odsłania przed widzami najbardziej intymne sekrety swojego małżeństwa i wszelkich zdrad, jakich się dopuściła. Mówi o nienawiści do pani mamusi, która potrafiła ją scharakteryzować tylko na zasadzie negacji – jako nie-matkę, czyli niekompletnego człowieka. Wszystkiemu winien był, oczywiście, brak dziecka. Pusta macica.

Urocza i śliczna aktorka w malinowej sukience ujmuje i kokietuje publiczność, a jednocześnie niepostrzeżenie osadza ją po jednej ze stron konfliktu. Stajemy się bliżej nieokreślonym, podnieconym jej widokiem mężczyzną, odzianym w przyciasne kąpielowe slipy, którego erotyczne podekscytowanie artystka bezlitośnie i wulgarnie wyśmiewa. To zdumiewające, jak szybko zmienia ona konwencje i style, ze skrajności przechodzi w skrajność. Można odczuć zarówno jej chłód, jak i podskórne drżenie. Raz po raz pojawiają się obrazy-zapisy zapadania się w egzystencjalną pustkę, ale i te przeplatają prostoduszne deklamacje o potrzebie bycia kochaną.

Tatiana, bo tak ma na imię bohaterka, zastanawia się, czy liczne zdrady uczyniły z niej kurwę. Tworzy natchnioną – głównie w aspekcie erotycznym – opowieść. Mieszając to, co mogłoby być prawdziwe z tym, co niewątpliwie nie miało prawa się przytrafić, zmierza do wywołania odczucia niepokoju i irracjonalności. Wrażenie swoistej niemożliwości potęguje scenografia, bowiem stanowi ją właściwe tylko ogromna, dyskotekowa kula, której odbicia radośnie figlują po ścianach, nawet gdy artystka opowiada o karaluchach, pożerających ciało teściowej. Należy pamiętać, że nie każdy krzyk winno się interpretować w kategoriach sztuki realistycznej. Czasem metafory mają większą moc niż obrazy świata tworzone w skali 1:1.

Choć historia kobiety jest na wskroś smutna, to nie doczekamy się ani wycia, ani rozpaczliwego rwania włosów czy maniakalnego rozszarpywania sukienek. Tatiana będzie bezpośrednia, czasem dość grubiańska i niegrzeczna, ale nie żałosna. Dominik Nowak poprowadził swoją aktorkę tak, by pokazać, jak bólu nie przekształcać w operetkową błazenadę.

Gortych i Nowak po raz kolejny udowodnili, że teatrowi do tego, by znaczył i dotykał, nie potrzeba wiele więcej niż słowa. Trzeba tylko pamiętać o ich mocy i troszczyć się o każde ze zdań. Historia oddychania to właśnie taka czysta opowieść, okraszana jedynie kilkoma sugestywnymi obrazami i paroma subtelnymi melodiami.

Alicja Müller, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 69/2013

Teatr Nowy w Krakowie

Marta Marianna Gortych

Historia oddychania

reżyseria: Dominik Nowak

wykonanie: Marta Marianna Gortych

premiera: 20 września 2013

fot. archiwum teatru

Alicja Müller, rocznik 1991, studentka filologii polskiej, z „Teatraliami” związana od 2010 roku. Miłośniczka absurdu i dadaistów.