Kabaret onomatopeicznego niepokoju (Kabaret Kici Koci)

Kabaret onomatopeicznego niepokoju (Kabaret Kici Koci)

Białoszewski w teatrze to zawsze wydarzenie dużego kalibru. Geniusz słowotwórstwa, przekładalny tylko z siebie na siebie, swoimi utworami stawia aktora przed bardzo trudnym zadaniem. Ziuta Zającówna w monodramie Kabaret Kici Koci dokonała czegoś niezwykłego: połączyła kameralność ludzkich doświadczeń z żywiołowością poetyckich słów („słowideł”).

Malutka scena, na niej krzesło. Kilka zdjęć rękopisów mistrza, drobne rekwizyty. Wystarczy. Kicia Kocia bez zbędnego wstępu zabiera publiczność w podróż dookoła języka. Antarktyda, socrealizm, stan wojenny czy prywatne mieszkanie – urealniają się za pomocą słowa. Słowotwórcza przejażdżka z narratorką jest przezeń dobrze spreparowana. Opisy kolejnych przygód Kici Koci, Stresy, Błogosławionej Siwuli z Wisznu Woli czy Sybilli Grochowej stają się jak gdyby podwójnie zaprzeczone – z jednej strony absurdalny PRL ze swoją nowomową, z drugiej strony tradycyjne słowa szukające dla siebie miejsca w zupełnie innych realiach.

Kicia Kocia z niebywałą wprawą wchodzi w role swoich przyjaciółek. Historie opowiadane przez aktorkę prowadzone są w tempie, którego nie powstydziłby się przynajmniej aktorski kwartet. Wymagające niemałej sprawności językowej ekwilibrystyczne zajęcia gimnastyczne Białoszewskiego, za sprawą Ziuty Zającówny stają się uporządkowanym chaosem zlepionym z emocji, polityki, geografii i religii. To po prostu kabaret w dobrym, „starym” stylu.

Jak w kabarecie, tak i w życiu do Mistrza przychodzi Śmierć. Włączenie Wywiadu Białoszewskiego do spektaklu stanowi ciekawe uzupełnienie Kabaretu… jako całości. Dziwne i mocne to zderzenie, gdy po wszystkich cudownych, jogistycznych wyczynach Błogosławionej Siwuli, przebiegłych akcjach Kici Koci i przygodach Sybilli Grochowej na scenę wchodzi ta, od której nie da się uciec. Zwariowana grupa kabaretowych bohaterek to kwintesencja chęci życia, możności odnalezienia się w każdej sytuacji społeczno-politycznej. Choć krótką sceną Śmierć żegna Białoszewskiego ze światem, on zostaje właśnie w słowie: na Antarktydzie, w kolejce po mięso, w śnieżnej zaspie, w murach miasta, które nigdy nie przestaje do nas mówić.

Piotr Gaszczyński, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 109/2014

8. Letni Festiwal Teatrów Nieinstytucjonalnych STEN 15-31 sierpnia.2014

Kabaret Kici Koci

Miron Białoszewski

reżyseria, scenariusz, wykonanie: Ziuta Zającówna

współpraca scenograficzna: Barbara Guzik

konsultacje choreograficzne: Marta Pietruszka

współpraca muzyczna: Jerzy Zając

premiera: 6 września 2013

Piotr Gaszczyński (1987) – absolwent filologii polskiej oraz teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. W „Teatraliach” publikuje od 2010 roku. Miłośnik groteski pod każdą postacią, fan Manchesteru United i czarnej kawy.