Każdemu to, co chce. Albo i nie. (Każdy dostanie to, w co wierzy)

Każdemu to, co chce. Albo i nie. (Każdy dostanie to, w co wierzy)

Okrągły stół, który Mirek Kaczmarek uczynił sceną spektaklu Wiktora Rubina i Jolanty Janiczak, jest w Polsce symbolem przemian, przy czym jego znaczenie także się zmienia. Symboliczny początek polskiej demokracji nie jest dzisiaj oceniany równie entuzjastycznie jak w latach 90. W wyniku transformacji wytworzyła się wąska grupka beneficjentów nowego systemu, a reszta… Co z resztą? Rubin i Janiczak wysłali troje Bułhakowskich bohaterów: Wolanda, Korowiowa i Behemota z misją zbadania stanu Polski dwadzieścia siedem lat po obradach przy Okrągłym Stole.

Demoniczna trupa, która w moskiewskim teatrze Variétés urządziła dla niczego nieświadomych widzów pokaz czarnej magii, w krakowskiej Łaźni Nowej (a oryginalnie w Teatrze Powszechnym w Warszawie) zadaje publiczności szereg pytań o życie w Polsce. Każdy z widzów zostaje wyposażony w panel do głosowania, za pomocą którego może odpowiedzieć: tak lub nie, albo wstrzymać się od głosu. Początkowe pytania nie dotyczą jednak bezpośrednio sytuacji bytowej widzów, ale sondują, w jaki sposób publiczność będzie współpracować z aktorami. Czy możemy umówić się, że na te dwie godziny pozbędziemy się wstydu? Czy mamy do siebie zaufanie? I właśnie te zadane na początku pytania udowadniają, że wpływ publiczności na przebieg przedstawienia, zapewniony teoretycznie przez możliwość głosowania, w rzeczywistości jest pozorny. Kiedy w trakcie trzeciego pokazu spektaklu na festiwalu Boska Komedia większość widzów odpowiedziała, że nie jest skłonna zrezygnować ze wstydu na czas seansu, aktorzy nie przestali nakłaniać wybranych osób do wyznań. Struktura spektaklu wydaje się być niezmienna, a przebieg wydarzeń ustalony od początku. Jedynie aktorzy, wchodząc w bezpośrednie interakcje z publicznością, mają niewielkie pole improwizacji. Jeżeli więc uznać interaktywną formę spektaklu za rodzaj adaptacji społecznych zachowań w państwie demokratycznym, obraz ustroju prezentowany przez twórców jest wyraźnie naznaczony hierarchicznością i przemocą. Przede wszystkim, odpowiedzi widzów w głosowaniach nie uzyskują przełożenia na działania podejmowane przez aktorów posiadających pełną władzę nad wydarzeniami, a poza tym, odpowiedzi, znajdujące się w mniejszości są ignorowane.
Problem mieszkaniowy i struktura zarobkowa to tylko dwa problemy Polaków po przemianach roku osiemdziesiątego, które próbują zbadać twórcy. Na umieszczonych nad miejscami dla widowni panoramicznych ekranach widzimy nagrane wcześniej filmy, przedstawiające na przykład historię starszego mężczyzny, zamieszkującego nielegalnie pustostan, który niebawem będzie musiał opuścić. Aktorzy udają się wraz z nim i kamerą do najbliższego urzędu, by dowiedzieć się jak rozwiązać jego palący problem mieszkaniowy. Oczywiście panie urzędniczki tłumaczą mu, że musi złożyć szereg dokumentów w innych urzędach, ale żeby to zrobić musi mieć dowód osobisty, którego aktualnie od trzech lat nie posiada. Historia starszego mężczyzny jest konfrontowana z badaniem publiczności, której zadaje się pytania o to czy zamieszkują wynajmowane, czy własnościowe lokale. Spośród widzów wyłania się zarówno osoby wynajmujące mieszkania, jak i posiadające własne lokum. Z tego rozpoznania w istocie niewiele jednak wynika, może poza nieco wstydliwym ujawnianiem współzgromadzonym swojej życiowej sytuacji. Teatr nie jest miejscem odwiedzanym przez ludzi bezdomnych. Wydaje się, że przyciąga raczej ludzi o ustabilizowanej sytuacji materialnej, których, najprościej mówiąc, stać na kupno biletu. Rzucona przez aktora prośba, by odezwał się ktoś, kto zna jakiś gotowy do zamieszkania pustostan pobrzmiewa fałszem. Wątpię czy kilka miesięcy po sporządzeniu nagrania, ktokolwiek z twórców monitorował sytuację starszego mężczyzny. W Każdy dostanie to, w co wierzy Rubin i Janiczak manifestują nieskuteczność teatru jako narzędzia społecznej zmiany, a także fiasko demokratycznych metod.
Odniosłam wrażenie, że o ile wykorzystanie postaci Wolanda, Korowiowa i Behemota okazało się ciekawe, ponieważ budowało bezpośrednią paralelę pomiędzy wieczorem czarnej magii w Variétés a dziwnym społecznych badaniem przeprowadzanym w warszawskim spektaklu, o tyle postaci Mistrza i Małgorzaty, pojawiające się na scenie pod koniec spektaklu były zbędne, a ich obecność nieco wymuszona. W zaaranżowanym na prędce społecznym laboratorium, historia miłości twórcy i jego muzy-kochanki nie miała szansy wybrzmieć. Chociaż twórcy podjęli próbę problematyzacji sytuacji twórcy w obecnym systemie ekonomicznym, była ona nieskuteczna przez jednoczesne szczątkowe rekonstruowanie powieściowego wątku miłosnego.

Zuzanna Berendt, Teatralia Kraków 
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 186/2016

9.Międzynarodowy Festiwal Teatralny Boska Komedia
Teatr Powszechny w Warszawie
Każdy dostanie to, w co wierzy na motywach Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułhakowa
tekst i dramaturgia: Jolanta Janiczak
reżyseria: Wiktor Rubin
scenografia: Mirek Kaczmarek
kostiumy: Jolanta Janiczak, Hanna Maciąg
muzyka: Bartosz Dziadosz (Pleq)
światło: Marek Kozakiewicz
video: Hanna Maciąg, Marek Kozakiewicz
obsada: Klara Bielawka (Hela), Julia Wyszyńska (Małgorzata), Dawid Rafalski (Mistrz), Jacek Beler (Korowiow), Michał Czachor (Woland), Mateusz Łasowski (Behemot)
premiera: 12 marca 2016

fot. Magda Hueckel

Zuzanna Berendt – absolwentka wiedzy o teatrze UJ, studentka MISH. W teatraliach od 2014 roku.