Każdy nosi swój garb(o)
Hennessy to typowa patriarchalna rodzina, w której wartości chrześcijańskie nie przeszkadzają bratu nazwać siostrę bezpłodną suką. Frank McGuinness wpuszcza do ich irlandzkiego domu światowej sławy aktorkę, która przygląda się panującym relacjom, by na końcu odwrócić bieg wydarzeń.
Doskonałym zabiegiem reżyserskim jest obsadzenie w roli słynącej z męskiej aparycji Grety aktora z Warszawy. Anna Augustynowicz zaprosiła do współpracy Macieja Wierzbickiego, który swą budzącą dystans postawą świetnie sprawdza się w roli nieheteronormatywnej Garbo. Zapamiętana jako stroniąca od towarzystwa femme fatale, w spektaklu ukazana zostaje poprzez komiczne aluzje postaci. Sama o sobie mówi niewiele, bohaterowie zauważają jednak, że „Greta mówi”, a przecież pamięta się ją przede wszystkim jako gwiazdę kina niemego. Dostrzegają też, że w przeciwieństwie do Ingrid Bergman nie otrzymała ani jednego Oskara, że może pomylili ją z Marlene Dietrich. Kobieta ta nie należy do ikon popkultury i zarówno twórca, jak i interpretatorzy tekstu pozostawiają jej postać owianą tajemnicą, pełną niedomówień. Greta nazywa siebie „kawalerem”, zwraca się tak nawet do Paulie Hennessy (w tej bardzo dobrej roli Beata Zygarlicka), kpiąc w ten sposób z genderu i patriarchalizmu.
Akcja dramatu rozgrywa się w Donegal, w domu, którego mieszkańcy, nucąc „If you’re going to San Francisco”, marzą o lepszym miejscu i powrocie dawnej, choć chłodnej miłości. Ambicją Colette jest wyjazd do Dublina na studia medyczne. Jej matka ostatnie oznaki uczucia odnajduje we wciąż noszonym na piersi liście od męża, z czasów, gdy ten pracował w Londynie. Dziś otwarcie okazują sobie już tylko pogardę. Jedyna postać, która wydaje się być pogodzona z losem, to ciotka Colette, Paulie. Właśnie wtedy, jak iskra nadziei, w majątku Matthew Dovera, utalentowanego malarza homoseksualisty, zjawia się Greta Garbo. Iskra nie roznieca jednak oczekiwanego płomienia, a jedyną radą, jaką zdaje się mieć dla rodziny Hennessy, jest cierpliwość. James i Sylvia, wypominający sobie swoje przywary i brak pieniędzy, który doprowadził do sprzedania domu Doverowi, a teraz uniemożliwia realizację ambicji ich córce, postrzegają Gretę jako oderwaną od rzeczywistości enigmatyczną postać. James upija się, mierzy z pistoletu do żony i nucąc „hit the road James” do popularnej melodii Raya Charlesa, próbuje uciec od najpodlejszej staruchy („you’re the meanest old woman I have ever seen”).
W każdej z tych postaci jest trochę panny Gustafsson, która kryje się wśród nich przed nadanym w czasach hollywoodzkiej sławy przydomkiem Garbo. Młoda Colette stroni od mężczyzn, koncentrując się na karierze naukowej, stara Paulie pozostaje panną, Sylvia rozważa, co odebrało jej zamążpójście i macierzyństwo, a raczej obawa przed utratą jedynej córki. Matthew natomiast żyje z przeświadczeniem o rychłym opuszczeniu przez młodego kochanka, Harry’ego. Jedynie Harry zdaje się przejawiać hedonizm, pozostałych nie stać na rozkosze codzienności. Zamiast tego przeglądają się oni przyjezdnej z pozornie ukrywaną zazdrością. Greta, kobieta sukcesu, wyniosła, piękna Szwedka, której daleko do irlandzkiej bogobojności, namawia męża Sylvii, by strzelił w górę, po czym decyduje się zostać dłużej, ciekawa, czy Bóg spadnie z nieba. James strzela, a jedyną odpowiedzią okazuje się krzyk pawia, symbolu zmartwychwstania, godności i Chrystusa. Ptak, obecny od początku, zdaje się nic nie zmieniać, alegorię odnajdujemy dopiero z końcem sztuki, kiedy w rękach Paulie pozostaje prezent od Grety.
Maciej Wierzbicki schodzi ze sceny i zmywa makijaż, co widzimy na ustawionym za scenografią ekranie. Tam też mogliśmy obejrzeć proces charakteryzacji aktora, kiedy z rosłego, łysego mężczyzny rodziła się charyzmatyczna Garbo. Swą grą Wierzbicki ofiarował nam iluzję kobiecości, pozwalając zapomnieć, że jego postać to jedynie gesty i makijaż. Greta znika, jakby nigdy się nie pojawiła, a życie w Donegal toczy się dalej, z tą różnicą, że teraz przypominać może choć odrobinę San Francisco.
Kinga Cieśluk, Teatralia Szczecin
Internetowy Magazyn "Teatralia" numer 57/2013
XLVIII Przegląd Teatrów Małych Form KONTRAPUNKT 2013
Teatr Współczesny w Szczecinie
Frank McGuinness
Greta Garbo przyjechała
przekład: Małgorzata Semil
reżyseria: Anna Augustynowicz
scenografia: Marek Braun
muzyka: Jacek Wierzchowski
kostiumy: Wanda Kowalska
ruch sceniczny: Dominika Knapik
wideo: Wojciech Kapela
reżyseria światła: Krzysztof Sendke
asystent reżysera: Maciej Litkowski
obsada:
Matthew Dover : Wiesław Orłowski
Paulie Hennessy : Beata Zygarlicka
James Hennessy : Grzegorz Młudzik
Sylvia Hennessy : Joanna Matuszak
Colette Hennessy : Maria Dąbrowska
Harry Caulfield : Maciej Litkowski
Greta Garbo : Maciej Wierzbicki (gościnnie)
premiera: 19 kwietnia 2013
fot. Dominika Odrowaz