Kolacja wybitnie artystyczna z pogrzebem w tle (Wycinka/Holzfällen)
Podano do stołu, usiedli po jednej stronie aktorzy Teatr Polskiego we Wrocławiu, po drugiej widzowie Warszawskich Spotkań Teatralnych. Główne danie przygotował Krystian Lupa, przyrządzono Wycinkę Thomasa Bernharda. Co z tej kolacji wybitnie artystycznej wynika, lub też wyniknąć miało?
Zaczęło się zabawnie, choć ironicznie i gorzko. Widzowie dobrze bawili się wyłapując w lot prześmiewcze klisze ukazujące pewnych siebie, wyniosłych artystów tak skupionych na reprodukowaniu wciąż tej samej pozy, że wydali się być właśnie z tych dwuwymiarowych wizerunków ulepieni. Bohaterowie sztuki przedzierali się w każdej ze swoich wypowiedzi przez gąszcz etykiet i aspiracji. Status poszczególnego gościa przybywającego na kolację wyznaczały kolejne porównania do uznanych twórców: Anna Schreker to przecież nasza Virginia Woolf ─ każdy z nich miał swoje lepsze, bardziej rozsławione odbicie. Osobą niejako mediującą między widownią a domem Państwa Auersbergerów w Wiedniu był pisarz nazwany wprost Thomasem Bernhardem, grany przez Piotra Skibę. Główny bohater pełnił zarazem funkcję narratora i uczestnika przedstawianych zdarzeń, oglądał je niejako z dystansu, z ukosa przyjmując krytyczną postawę widza, jednocześnie wciąż pozostając w środku wydarzeń. Fotel pisarza usytuowany był zwykle poza wyznaczoną przestrzenią salonu Auersbergerów, w strefie buforowej między scenografią wyznaczającą obszar gry, a widownią.
Świat, który za Thomasem Bernhardem portretuje Krystian Lupa jest dekadencki, karykaturalny skazany na śmieszność. W działaniach artystów nie tli się żaden twórczy pierwiastek, zostaje jedynie poza, której nie można wypełnić żadną treścią. Wyznawane w młodości ideały wypłowiały lub zostały zaprzepaszczone w zderzeniu z pragmatycznymi potrzebami codzienności. Artyści są jak własne odbicia, mierne cienie, zależni od praktyki potwierdzenia wciąż na nowo swojej wartości, szukania poklasku i przychylności władzy. Bohaterowie sztuki żyją w świecie bez perspektyw na przyszłość, z nadbagażem przeterminowanych ideałów i pretensjonalną postawą kłującą w oczy. Scenografia odbija w sobie ów stan marazmu, purpurowe, luksusowe obicia mebli więżą swoich użytkowników, ciała aktorów zastygają jak w zatrzymanym kadrze lub skrupulatnie odmalowanym barokowym obrazie, nad którym unosi się odór śmierci. Oddzielenie przeźroczystą pleksi przestrzeni sceny od strefy widowni czyni z artystów fantazmatyczną projekcję. Transparenty filtr „ekranu” oddzielający aktorów od widowni dodatkowo zapośrednicza odbiór, widzowi dostępny jest jedynie precyzyjnie reżyserowany obraz uniemożliwiający interakcję. Akcja sztuki rozgrywa się na obrotowej platformie, która w kolejnych przejściach między scenami jest wprawiana w ruch przez widocznych dla widza maszynistów. Ten ruch jest jak zaciskająca się pętla, domykające się koło, z jego obrębu nie ma wyjścia. Scenografia znaczy trzy podstawowe miejsca, w których rozgrywa się sztuka, są to: elegancki salon w kolorze purpury, jadalnia z długim stołem przypominającym ten z Ostatniej wieczerzy Leonarda da Vinci i klaustrofobiczny pokój zmarłej Joany zapełniony po brzegi książkami ─ pełniący funkcję przestrzeni, w której odtwarzane są wspomnienia. Na to wszystko nakłada się porządek projekcji wyświetlanej na wielkim ekranie górującym nad sceną. Wideo dopowiada zdarzenia dziejące się poza domem Państwa Auersbergerów ─ m.in. pokazuje przebieg pogrzebu Joanny czy też czyni dostępnymi kuluarowe rozmowy młodych pisarzy (nazwani w spektaklu Jamsem i Joycem) toczone w łazience. Do pewnego stopnia Krystian Lupa zachowuje klasyczną zasadę jedności miejsca, czasu i akcji – wideo pełni rolę podobną do funkcji posłańca w teatrze antycznym, z tego modelu wymyka się jedynie odtwarzana na scenie relacja zmarłej artystki Joany i pisarza Thomasa. Obrazy generowane przez zmieniającą się scenografię krążą zataczając symboliczne koło. Spektakl rozpoczyna odtworzenie nagrania Joany Thul opowiadającej o założonym przez siebie studiu ruchu, a kończy gorzki monolog Thomasa Bernharda wyświetlany na ekranie. Co ciekawe, ostatnia wypowiedź nie zostaje przedstawiona w formie rejestracji wypowiadającego tekst sztuki aktora, ale w postaci słów przewijających się po ekranie nad sceną, oderwanych od swego nadawcy. To wypowiedź pozbawiona swojej materialności, bezdźwięczny głos zamknięty w porządku gramatycznym języka. To właśnie martwy monolog wyzuty z ekspresji żywej mowy wieńczy spektakl. Cała sztuka przesycona jest motywem śmierci, zarówno tej z porządku realnego, jakim jest odejście człowieka, jak i w postaci schyłkowości świata przedstawionego, kończąc na naznaczonych śmiercią środkach wyrazu ─ scenografia, sposób gry aktorów zastygających w pozie, w końcu wideo będące martwym zapisem żywej relacji.
Tytułowa Wycinka pojawia się w obrazie oprószonego czerwonym puchem lasu wyświetlanego w tle, tuż za salonem, w którym dogasa właśnie kolacja wybitnie artystyczna wydana na cześć zmarłej przyjaciółki zgromadzonych tu artystów i gościa specjalnego – aktora Teatru Narodowego, odtwórcy głównej roli w Dzikiej kaczce H. Ibsena. W tę rolę wciela się Jan Frycz tworząc sarkastyczny obraz kabotyna. Śmierć ukazana w sztuce jest elegancka, upozowana, ubrana w purpurę, karmiąca się podczas Ostatniej wieczerzy sandaczem balatońskim, unosi się nad nią artystowska atmosfera, odór zgnilizny i drogich perfum.
Krystian Lupa ukazuje świat w stanie rozkładu, artystów i ich sztukę w procesie agonii, dodatkowo postawionych w obliczu samobójczej śmierci wspólnej przyjaciółki. Śmierć Joany jest materialnym znakiem przesilenia, który naznacza przedstawiony w Wycince krajobraz. Paradoksalnie samobójstwo artystki jest ostatnim przejawem życia, walki i niezgody na beznadzieję, od której nie chroni nawet fotel z uszami ustawiony „pod krytycznym kątem”. Główny bohater chcąc, nie chcąc zostaje na kolacji do końca, a wychodząc kurtuazyjnie żegna się z Panią Auersberger ─ strażniczką fasadowej ceremonii. Jako widzowie teatralni jesteśmy świadkami dwóch pogrzebów Joany i specyficznie rozumianej sztuki.
Anna Galewska, Teatralia Warszawa
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 137/2015
Teatr Polski we Wrocławiu
Thomas Bernhard
WYCINKA
HOLZFÄLLEN
na podstawie przekładu Moniki Muskały
adaptacja, reżyseria, scenografia i reżyseria światła – Krystian Lupa
apokryfy Krystian Lupa i improwizacje aktorskie; cytaty z dzieł Jeannie Ebner i Friederike Mayröcker; myśli Joany w Sebastiansplatz Verena Lercher (Graz)
kostiumy – Piotr Skiba
oprawa muzyczna – Bogumił Misala
wideo – Karol Rakowski i Łukasz Twarkowski
Obsada:
Thomas Bernhard – Piotr Skiba
Maja Auersberger – Halina Rasiakówna
Gerhard Auersberger – Wojciech Ziemiański
Joana Thul – Marta Zięba
Aktor Teatru Narodowego – Jan Frycz (gościnnie, aktor Teatru Narodowego w Warszawie)
Jeannie Billroth – Ewa Skibińska
Anna Schreker – Bożena Baranowska
Albert Rehmden – Andrze j Szeremeta
Joyce – Adam Szczyszczaj
James – Michał Opaliński
John – Marcin Pempuś
Mira (właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego) – Anna Ilczuk
Kucharka – Krzesisława Dubielówna
improwizacja na temat Cold Song Henry’ego Purcella w Sebastiansplatz Mieczysław Mejza