Którędy do domu? (Odyseje 2014)
„Mamy autobus i jest bardzo wesoło. Królowie życia to my!” – takie okrzyki wznoszą Odyseje, bohaterowie spektaklu dyplomowego wrocławskiego PWST. Wesoło jest jednak jedynie na początku, bo w miarę rozwoju akcji, z każdym kolejnym pokonywanym przez miejski autobus kilometrem, nastrój staje się coraz bardziej nostalgiczny. Agata Duda-Gracz stworzyła autorskie przedstawienie, które dla studentów wydziału aktorskiego było bardzo dużym wyzwaniem, a ponieważ wszyscy bezsprzecznie mu sprostali, było również dla nich polem do wspaniałego.
Spektakl rozpoczyna się w sali PWST. Odbywa się tam konferencja prasowa – za długim stołem, na którym ustawiono wodę, talerze z owocami, szklanki ze słonymi paluszkami oraz kartki z imionami, a właściwie pseudonimami wszystkich bohaterów, siedzą Odyseje. Towarzyszy im stary król (Krzysztof Kuliński) reprezentujący zdetronizowane, odchodzące w cień i niezasługujące na szacunek pokolenie. Młodzi Odyseje drwią z niego, malując jego twarz, zakładając mu czapkę z gazety i wprost szydzą z podeszłego wieku. Początkowa scena przybliża charakterystyki wszystkich bohaterów oraz ich zagadkowe pseudonimy. Postaciami dramatu są bowiem: Odysej Ażtunagle, Odysej Nieogarniam, Odysej Spóźniony, Odysej Greka, Odysej Krateczka, Odysej Waleń, Odysej Tego i Odysej NieJola – jedyna kobieta w całej zmierzającej do Itaki załodze. już w tym momencie starają się oni nawiązać kontakt z publicznością, zwracając się do niej wprost per „państwo widownia”. To bardzo ważne dla powodzenia dalszego przebiegu spektaklu, aby widzowie poczuli się na tyle zaangażowani, by chętniej brać udział we wspólnej podróży.
odbywa się specjalnie przygotowanym na tę okazję autobusem o wdzięcznej nazwie Fryderyk. Z zewnątrz obwieszony został plakatami ze spektaklu, w środku zaś prezentuje się niczym autokar po tygodniowej wycieczce objazdowej po najbardziej imprezowych miastach świata. Zdjęcia, zdekompletowana bielizny, serpentyny, krawat… to tylko niektóre elementy wystroju. Całości długiego autobusu nie da się ogarnąć wzrokiem – ma to niebagatelne znaczenie dla odbioru spektaklu, ponieważ od tego, jakie miejsce się zajmuje zależne jest to, które sceny słyszymy i widzimy, a które odbywają się na tyle daleko, że umykają naszej uwadze. Aktorzy znajdujący się najbliżej pochłaniają zresztą całą uwagę, więc trudno skupić się na czymś, co dzieje się na drugim, czy nawet trzecim planie. Podczas gdy autobus przemierza ulice Wrocławia, Odyseje opowiadają swoje historie, zabawiają współtowarzyszy podróży rozmową, śpiewają piosenki, inicjują wspólne odśpiewanie „Sto lat” pasażerce, która rzekomo ma urodziny – jednym słowem, urozmaicają czas spędzany na „pokładzie” autobusu.
Pierwszym przystankiem jest kraina Lotofagów, którą Agata Duda-Gracz umiejscowiła na wrocławskiej mapie na Dworcu Nadodrze. Pasażerowie-widzowie pozostają na swoich miejscach, natomiast wszyscy Odyseje, oprócz Odyseja-NieJoli i Odyseja-Nieogarniam, którzy mają zostać na straży, wyruszają w głąb wyspy. Ku nieukrywanemu zaskoczeniu przypadkowych przechodniów i osób czekających na odjeżdżające z dworca busy, na placu przed dworcem odgrywane zostają sceny powrotu Odysejów z wizyty u Lotofagów, którzy w swej gościnności częstują przybyszy kwiatami Lotosu. Mają one silnie narkotyczne właściwości i na każdego z zażywających wywierają odmienny wpływ – jednych usypiają, innym odbierają pamięć, jeszcze innych skłaniają do pozbywania się odzieży. Ostatecznie wszystkim udaje się wrócić na pokład, lecz beztroski nastrój zostaje utracony na zawsze, ponieważ trzeba przywrócić otumanionych lotosowym działaniem mężczyzn do świadomości. Nie ma na to jednak zbyt wiele czasu, bo kolejnym przystankiem jest znajdująca się nieopodal stara zajezdnia tramwajowa. Tam widzowie zostają wyprowadzeni z autobusu i poproszeni o zajęcie miejsc w jednym z pomieszczeń wewnątrz zajezdni. Bohaterowie dochodzą powoli do siebie, co wiąże się jednak z następnymi problemami – zaczynają obwiniać się o zdrady i złośliwe żarty, dokonywane na nieświadomych niczego kolegach. Na wyspie Polifema rodzą się pierwsze konflikty. Z zajezdni widzowie i Odyseje wyruszają więc już w zgoła odmiennych niż na początku podróży nastrojach – kłócą się lub odpoczywają po wyczerpujących epizodach. Główną ofiarą staje się Odysej-Nieogarniam, który –pozostając świadomy – widział kompromitujące zachowania swoich kolegów w krainie Lotofagów – mężczyźni wstyd przysłaniają agresją. Wyspa Kirke została przez twórców spektaklu umiejscowiona w więzieniu przy ul. Kleczkowskiej. Tam Odysej-NieJola, przy pomocy magicznego gwizdka znalezionego w worku odebranemu Cyklopowi z poprzednio odwiedzanej krainy, zyskuje władzę nad członkami załogi płci męskiej. Zaczynają się oni rozbierać, wydawać dzikie, zwierzęce odgłosy. Kiedy znów słyszą dźwięk gwizdka, odzyskują kontrolę nad swoim ciałem, a Odysej-NieJola dołącza do Odyseja-Nieogarniam jako osoba znienawidzona przez grupę. Ten epizod spektaklu jest najciekawszym doświadczeniem pod kątem performatywnego wydźwięku projektu – aktorzy i widzowie znajdują się na placu przed jednym z murów więzienia, ale ponieważ jest to już obszar należący do zakładu karnego wejście kilkudziesięcioosobowej grupy ludzi wzbudza sporą sensację wśród osadzonych. W jednej chwili w oknach pojawiają się sylwetki więźniów, którzy usiłują zwrócić na siebie uwagę tajemniczych gości. Zmaganiom aktorów towarzyszą więc autentyczne odgłosy tej krainy – krzyki, gwizdy, nawoływania. Co ciekawe, świetnie odzwierciedla to ogólny nastrój, w jakim znajdują się bohaterowie spektaklu. Odpowiednio, na dworcu Nadodrze, gdzie Odyseje znajdowali się w stanie upojenia Lotosami i byli jeszcze wtedy żądni przygód oraz rozbawieni, przypadkowi świadkowie wydarzeń również reagowali śmiechem, wyciągali telefony, aby robić zdjęcia i filmy dziwnie poubieranym mężczyznom, którzy tarzają się po trawie.
Po wizycie w krainie Kirke trafiamy do Krainy Umarłych, która zainscenizowana została w porcie miejskim. Tam już jesteśmy sami – na placu w równych rządkach ustawiono pary butów, dookoła panuje mrok, a miejsce gry oświetla jeden silny reflektor. Po raz kolejny w niezwykle trafny sposób Agacie Dudzie-Gracz udaje się tak dobrać miejsce ulokowania epizodu, aby już sam ten wybór rzutował na nastrój i przebieg poszczególnych scen. W krainie umarłych bohaterowie, zmęczeni, pozbawieni nadziei na powrót do domu, oddają się wspomnieniom, które wywołuje przymierzanie butów należących do ich bliskich. Ubierając buty przemawiają głosami krewnych, a to, co umarli mają do powiedzenia swoim dzieciom czy wnukom, jest bardzo smutne i wzruszające. Wspominając pożegnania przed wyruszeniem na wojnę, bohaterowie uświadamiają sobie, że ich podróż do domu trwa podejrzanie długo i że, być może, nigdy już nie powrócą do Itaki. W krainie umarłych postanawia zostać jeden z Odysejów. Wkrótce , gdy wyruszamy już z portu i zmierzamy do kolejnego przystanku, jeden z członków załogi niespodziewanie pragnie wysiąść i pozostać z syrenami – grupa powoli się dekompletuje. Ostatnim przystankiem jest Itaka – z uwagi na nastrój, jaki od pewnego czasu towarzyszy tej podróży, nie powinien dziwić fakt, że twórcy usytuowali ją na cmentarzu. W ciemnościach, rozświetlanych tylko przy pomocy kilku pochodni, dają się zauważyć groby – Odyseje odkopują swoje krypty, by następnie spocząć w nich i w ten sposób pożegnać się z widzami. Do budynku PWST wracamy autobusem już bez bohaterów spektaklu – towarzyszą nam jednak nagrania ich wypowiedzi, które zostają odtworzone niczym komentarze przewodnika wycieczki.
Podróż, w którą zabiera widzów Agata Duda-Gracz jest wyczerpująca i mozolna – trwający trzy i pół godziny spektakl wymagający ciągłej atencji, opuszczania i wsiadania do autobusu oraz poznawania nowych miejsc sprawia, że możemy poczuć się naprawdę jak Odyseusz niemogący zbyt długo wrócić do domu. To, w jaki sposób ewoluuje przedstawienie, odsłania cały wachlarz emocji, które w tak długiej podróży mogą się pojawić. Również dla aktorów reżyserka nie jest zbyt litościwa – godna podziwu jest ich sprawność fizyczna oraz umiejętność improwizacji, które w tego rodzaju spektaklu muszą być opanowane do perfekcji. Cała ekipa świetnie radziła sobie w nieprzewidzianych momentach, potrafiła ograć każdy nieplanowany epizod i podtrzymywać rozmowę z widzami niezależnie od sytuacji. Reżyserka działa bezkompromisowo – oczekuje całkowitego poświęcenia zarówno ze strony aktorów, jak i widzów, zdając sobie zapewne sprawę z tego, że tylko w taki sposób można stworzyć w teatrze coś wyjątkowego, co nawet najwybredniejszych zaskoczy i wprawi w osłupienie.
Katarzyna Mikołajewska, Teatralia Wrocław
Internetowy Magazyn „Teatralia” numer 100/2014
Teatr PWST we Wrocławiu
Odyseje 2014
inspirowany motywami zaczerpniętymi z Odysei Homera
autor tekstu, reżyseria, scenografia: Agata Duda-Gracz
ruch sceniczny: Tomasz Wesołowski
pomoc muzyczna bardzo potrzebna: Łukasz Wójcik
asystentki reżysera: Agata Schweiger, Dagmara Olewińska, Kinga Maciejewska
występują: Piotr Downar-Zapolski, Justyna Ducka , Karol Kadłubiec, Waldemar Krawczyk, Łukasz Kornacki, Mariusz Ochociński, Tomasz Piotrowski, Konrad Wosik, Krzysztof Kuliński
premiera: 25 kwietnia 2014
fot. archiwum teatru
Katarzyna Mikołajewska – rocznik 89, magister kulturoznawstwa i studentka filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim, w Teatraliach od 2010 roku, współpracuje także z portalem e-splot oraz z artPapierem. W teatrze lubi być intelektualnie przeczołgana. Najlepiej przez