Małe rzeczy w wielkiej formie (31. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Walizka w Łomży)

Małe rzeczy w wielkiej formie (31. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Walizka w Łomży)

Fb-Button

31. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Walizka w Łomży jest okazją do przyjrzenia się różnorodnym ujęciom szeroko rozumianego teatru formy. Spektakle z różnych zakątków globu przenoszą widzów w nieznane światy, zabierają w fascynującą podróż przez obce kręgi kulturowe, by finalnie pozwolić odkryć uniwersalność doświadczeń, emocji i problemów, z jakimi mierzą się ludzie na całym świecie. Podlaska miejscowość na kilka dni zamieniła się w centrum teatralnego emploi wyrażanego wspólnym dla wszystkich językiem emocji, ruchu, światła i muzyki.

Pierwszym przedstawianiem pokazywanym w ramach festiwalu był Kajtuś Czarodziej z Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu. Słodko-gorzka opowieść o świecie dziecka zagubionego pośród spraw dorosłych została zrealizowana w „komiksowym” stylu. Kartonowa, ruchoma scenografia zmienia się w dynamiczny sposób, wraz z kolejnymi perypetiami głównego bohatera. Czarno-białe, nieco wyolbrzymione w swojej formie maski, za którymi ukrywają się Mama, Tata, Babcia i koledzy ze szkoły, otaczają zewsząd Kajtusia, mówiąc mu, jaki ma być i jak powinien się zachowywać. Gotowe schematy, jakimi – zgodnie z oczekiwaniami – będzie się posługiwało dziecko, kontrastują z nim samym, którego autentyczną, szczerą twarz widzimy od samego początku spektaklu. Co najważniejsze, twórcom udało się opowiedzieć w przystępnej dla najmłodszych widzów formie o sprawach niełatwych, takich jak śmierć bliskiej osoby, samotność, trudności w radzeniu sobie z emocjami. Na bardzo małej przestrzeni sceny dzieją się rzeczy niezwykłe – Kajtuś tworzy wyimaginowane światy, ucieka od szarej rzeczywistości, a wszystko to odbywa się na oczach widzów. Za pomocą gry świateł, muzyki i scenografii podróżujemy razem z chłopczykiem, przeżywając wzloty i upadki, jakie niesie ze sobą dorastanie. Wspólnie z nim z trudem wytrzymujemy w szkolnej ławce, zakochujemy się w nielubianej przez nikogo nowej koleżance ze szkoły, przenosimy się do wielkiego miasta, gdzie wszystko jest inne, na pozór lepsze, doskonalsze. Szybko jednak okazuje się, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Na szczególną uwagę zasługuje postać Babci, autentycznej, oddanej przyjaciółki swojego wnuka, która kibicuje mu w dążeniu do spełnienia marzeń. Całość spektaklu tworzy zamknięty krąg, w którym tytułowy bohater na własnej skórze przekonuje się o konsekwencjach złych i dobrych uczynków.

„Kajtuś Czarodziej”, fot. materiały teatru

Z kolei dla nieco starszej publiczności przeznaczony był Złoty koń, zaprezentowany przez Latvia Puppet Theatre. To swoista, groteskowa reinterpretacja utworu Jānisa Pliekšānsa, którego baśniowa, alegoryczna historia o walce dobra ze złem, odwadze, poświęceniu i bohaterstwie swoimi korzeniami sięga do estońskiej opowieści o Księżniczce na Szklanej Górze i pojawiających się w niej postaciach Ojca Światła i Matki Nocy. Teatralny Golden Horse to wielka szachownica, na której ma stoczyć się walka na śmierć i życie. Wielkie, gąbczaste postacie wyglądają makabrycznie, są stare, pomarszczone. Widać wyraźnie, że pojedynkują się od zawsze, zawieszone gdzieś bez końca, w czasie i przestrzeni. Okrucieństwo, z jakim poszczególne figury na planszy traktują się nawzajem, wymyślne sposoby na unicestwienie przeciwnika, przywołują na myśl klasyczne baśnie, w których rozwiązania rodem z horrorów nie są niczym nadzwyczajnym. Obserwujemy, jak na polu bitwy zostaje coraz mniej uczestników. Prym w walce wiedzie Biały Książę, który chce dostać się do zamku i uratować księżniczkę – córkę Czarnego Króla. Nie przebierając w środkach, w końcu u dociera do komnaty, w której od lat śpi dziewczyna. Zanim jednak ten moment nastąpi, jesteśmy świadkiem dramatycznej sceny przebudzenia królewny. Wyrwana z letargu, pozbawiona wzroku bohaterka przeżywa szok. Jej ciało jest pokiereszowane, przypomina bardziej upiora niż córkę władcy. W ciekawy sposób obrazuje to baśniowy temat kobiety jako zdobyczy, nagrody dla najdzielniejszego śmiałka. Zamiast cukierkowego szczęśliwego zakończenia, widzimy rozpacz spowodowaną przejściem z jednej niewoli w drugą. Mało tego, nim Książę zdąży pojawić się w komnacie, królewna zostaje zgwałcona. Traktowana jak przedmiot, w jednej z końcowych scen spektaklu unosi się w tańcu ze swoim wybawcą niczym duch, eteryczne wspomnienie kobiecości. Mocny, mroczny spektakl łotewskiego teatru, odwołując się do baśniowej historii, prezentuje odważny, silny obraz walki dobra ze złem, gdzie straty po obu stronach barykady rozkładają się po równo.

„Złoty Koń”, fot. materiały teatru

Również o walce, ale ze samym sobą, opowiadała Straszka Pospolita grupy Coincidentia, którą współtworzą Dagmara Sowa i Paweł Chomczyk. To zabawna opowieść o lękach – tych prawdziwych i tych wyolbrzymionych. Za pomocą prostych, ale niezwykle pomysłowych środków wyrazu twórcy opowiadają o tym, co budzi w nas nieuzasadniony, nieracjonalny strach. Za punkt wyjścia do zbadania tego zagadnienia przyjęto postać jednej z najpowszechniej występujących gatunków ważek. Choć niegroźna, niejadowita, swoim wyglądem może budzić niepokój, który rodzi się przecież wyłącznie w naszych głowach (świetna instalacja z wikliny, taśmy klejącej i drutów). Co ciekawe, porównując ludzi do świata przyrody, wcale nie mamy tak źle. Nasze zmysły w stosunku do innych stworzeń są o wiele słabiej rozwinięte. Co działoby się z nami, gdybyśmy odbierali bodźce z taką intensywnością jak zwierzęta? Gdy w pewnym momencie aktor przepoczwarza się na naszych oczach (w ważkę? coś innego?), blokuje swoje ręce i nogi po to, by polegać jedynie na słuchu, okazuje się, że jest to dla niego niezwykle trudne przeżycie. Świadomość poruszających się wokół niego małych mechanicznych robali budzi strach, lęk i napięcie związane z nieustannym oczekiwaniem na to, co może się zdarzyć. Wyostrzony słuch tylko potęguje to wrażenie. Dlatego też cieszmy się, że mamy do dyspozycji o wiele więcej zrównoważonych ze sobą zmysłów i narządów (które jeśli nie są oszczędzane, to z pewnością na nas narzekają, jak w zabawnej scenie „rozmowy” żołądka z zębami, uszami i sercem). Jeśli uzmysłowimy sobie, że wszystko, czego się boimy to tylko niefortunny splot synaps, straszne opowieści będą nadawały się jedynie do uatrakcyjnienia wieczoru przy ognisku.

„Straszka Pospolita”, fot. Jerzy Doroszkiewicz

W zupełnie odrębnej stylistyce utrzymany jest spektakl Arabesco, który zaprezentowali artyści z Red Cloud Teatro de Marionetas z Portugalii. Historia inspirowana opowiadaniami i życiem Edgara Allana Poego nawiązuje do konwencji horroru. Mroczna, niejednorodna muzyka, pojedyncze światła przecinające ciemność budują nastrój grozy. Poznajemy bohaterkę nazwaną Psyche Zenobia, łączącą w sobie znany z mitologii tragizm (połączenie duchowości z erotyką) z historią żony króla Palmyry Septimiusa Odenathusa (wojowniczka i femme fatale). W niepokojącej przestrzeni co rusz pojawiają się cienie zjaw i demonów (widoczne na białym płótnie). Misternie wykonane lalki i maski łączą w sobie szlachetność wykonania i fantasmagoryczny wygląd. Co ciekawe, w przedstawieniu lalki ustępują pierwszeństwa tekstowi, który odgrywa tu główną rolę. Przesunięcie akcentu w stronę słów ma za zadanie zbudować aurę rodem z opowiadań amerykańskiego mistrza. Arabesco to podróż przez nierzeczywiste, urojone, łącząca w sobie groteskę, tajemniczość i niebywałe rzemiosło artystyczne.

Na zakończenie pierwszego dnia festiwalu Teatr Biuro Podróży zaprezentował spektakl plenerowy Silnce. Cisza w Troi. To historia anonimowych ludzi, którzy uciekają przed otaczającą ich zewsząd wojną. Stary, zniszczony autobus, będący symbolem zniszczeń i ogromu cierpienia jest jednocześnie jedynym schronieniem dla aktorów i ich dzieci-lalek. Choć nie brak w spektaklu odniesień do aktualnych wydarzeń (jak łódki z papieru zmywane wodą z węża strażackiego) to przedstawienie ma o wiele bardziej uniwersalną wymowę. Wojny istniały od zawsze, a tymi, którzy cierpieli z ich powodu najbardziej, byli zwykli, niewinni mieszkańcy. Widzowie mogli zatem obserwować niekończące się koło przemocy, agresji i zniszczenia. Bohaterowie w powtarzalnych sekwencjach wychodzą ze swojego schronu, próbują wieść normalne życie, osiedlić się. Jednak za każdym razem, przy akompaniamencie dynamicznej muzyki pojawiają się oprawcy: albo Grecy na szczudłach z ogromnymi płonącymi kołami, albo żołnierze wojskowej junty. Wszystkiemu temu przygląda się śmierć, która przechadza się po polu zniszczenia na początku i końcu spektaklu. Silence. Cisza w Troi to spektakl widowiskowy i bardzo poruszający. Użyte środki wyrazu w przedstawieniu są jasne i klarowne. To specyfika teatru plenerowego, który musi nieść ze sobą zrozumiały dla wszystkich komunikat.

„Silence. Cisza w Troi”, fot. materiały teatru

Drugi dzień festiwalu rozpoczął się od niezwykle barwnego i uroczego w swojej prostocie spektaklu. Łąka w wykonaniu Handbendi Bruduleikus z Islandii. Meadow to podróż w głąb natury. W kraju, którego klimat w ogóle nie kojarzy się z kwiecistą, piękną przyrodą, a bardziej z chłodem i zorzami polarnymi powstało przedstawienie przeznaczone dla najmłodszych widzów. Cudownie plastyczna scenografia, od której bije wiosenne ciepło, w połączeniu z nastrojową muzyką wywołała bardzo sielski efekt. Trawa, kamyki, murki, pod którymi rosną kolorowe rośliny stanowiły centrum tego mikrokosmosu. Pomysłowo wykonane zwierzęta z wikliny czy blachy (zające, lis, łoś, sowa) poruszały się po scenie bardzo sprawnie, wprawiając w zachwyt zarówno dziecięcą, jak i dorosłą publiczność. Umiejętnie wykorzystane światło i muzyka pozwalały na zatopienie się w uspokajającej aurze łąki. Efekt zamierzony przez autorów z pewnością został osiągnięty, gdyż dzieci, najbardziej surowi i autentyczni krytycy teatralni, nie mogły przestać bić braw po zakończeniu przedstawienia.

„Meadow”, fot. materiały teatru

Pozostając w nieco sielskiej atmosferze, widzowie obejrzeli Pozłacane czoła w wykonaniu Teatru Lalek z Grodna. To utrzymana w humorystycznej konwencji historia prostego człowieka o imieniu Kapiton. Spektakl zaczyna się od zabawnej sceny, w której wódka gra pierwszorzędną rolę jako czynnik pozwalający obudzić się i zacząć nowy dzień. Na stosunkowo niewielkiej przestrzeni rozgrywa się wartka akcja, podczas której główny bohater wraz z towarzyszącymi mu Królem i kilkoma innymi postaciami doświadcza wielu przygód. Niewielkich rozmiarów, sprężynowi bohaterowie doświadczają codzienności carskiej rzeczywistości, przefiltrowanej przez dystans i humor zarówno do opowiadanej historii, jak i do samej gry. Aktorzy bardzo często wchodzą do świata, o którym opowiadają, przekomarzają się ze swoimi „podopiecznymi”, którzy nie chcą ich słuchać, uciekają, mają swoje własne zdanie. Dychotomia pomiędzy żywym aktorem a aktorem-rekwizytem ulega zachwianiu, nie wiadomo, kto tak naprawdę kim steruje i kto czyich poleceń ma słuchać. I być może właśnie to jest w tym przedstawieniu najbardziej urokliwe.

„Pozłacane Czoła”, fot. materiały teatru

Kolejny spektakl festiwalu również skupiał się na sferze obyczajowej. Miłość Don Perlimpina autorstwa Federico Garcii Lorci to opowieść o poszukiwaniu miłości za wszelką cenę. W wersji zaprezentowanej przez Kyiv Academic Puppet Theatre uczucie między dwojgiem ludzi zostaje poddane skrupulatnej wiwisekcji. Czarne tło i punktowe światło sugerują skupienie na środku sceny, gdzie Don Perlimpin i Belissa próbują wieść wspólny żywot. Niezborność tych dwojga uwidacznia się już na etapie samych lalek – są prowadzone w innym tempie, różnią się nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. Piedestał, na którym są ustawione, stanowi swoiste laboratorium, w którym możemy zbadać, czy zaaranżowany związek jest w ogóle możliwy. Widzowie śledzą więc perypetie młodej, pełnej życia dziewczyny i podstarzałego kawalera. Ich drogi, choć skrzyżowane, tak naprawdę biegną innym torem. Spektakl jest prowadzony bez pośpiechu, tak jak gdyby aktorzy chcieli dać czas tej niepasującej do siebie parze. W połączeniu ze spokojnym światłem i muzyką daje nam to klasyczny, obyczajowy temat teatralny.

„Miłość Don Perlimpina”, fot. materiały teatru

Spektakl Army of Lovefuckers niemieckiej grupy Lovefuckers korzystał z zupełnie innych środków wyrazu w odróżnieniu od pozostałych przedstawień. Zrealizowany w cybernetycznej konwencji przenosi nas w nieokreśloną przyszłość, gdzie bohaterka musi przejść serię wykańczających testów, by dołączyć do tytułowej grupy. Widzowie obserwują jej zmagania, kolejne ćwiczenia, ogromne zmęczenie fizyczne i psychiczne. Wszystko to dzieje się na polecenie nieokreślonego, komputerowego głosu, który beznamiętnie wypowiada następne rozkazy. Anonimowość aktorki, podporządkowanie się maszynie działa bardzo mocno na wyobraźnię widza. Wizja „produkowania” określonego typu człowieka do jakichś celów stoi w absolutnej sprzeczności z tym, co ukrywa się za pojęciami wolności i swobody. Oglądając ten spektakl-performance, można mieć skojarzenia ze znanym serialem Mr. Robot, który pokazuje między innymi walkę między własną wolą a tym, co narzucają nam inni. Finalnie bohaterka przechodzi przez wszystkie testy tylko po to, by „w nagrodę” złączyć się z lalką-psem, tworząc humanoidalny obiekt bez właściwości – idealny, do zasilenia szeregów nie tylko miłosnej armii.

Army of Lovefuckers, fot. materiały teatru

Drugi dzień festiwalu zakończył kolejny spektakl plenerowy. Tym razem był to Peregrinus Teatru KTO z Krakowa. Historia opowiadana w tym przedstawieniu jest tyleż uniwersalna, co przerażająca. Oto Everyman na miarę XXI wieku – pracownik korporacji, jeden z tysięcy malutkich trybików wielkiej machiny, zaprogramowany do określonych czynności i uzyskiwania zamierzonych rezultatów. Wstaje rano, zakłada marynarkę, koszulę z krawatem i mozolnym krokiem zmierza w kierunku Mordoru. Tam po kilku godzinach klepania w klawiaturę ma obowiązkowe zajęcia z zumby oraz firmowe party, by czuł związek emocjonalny z firmą. W pracy obchodzi się urodziny, w pracy spędza się Sylwestra. Aktorzy KTO, mający na głowach ogromne, jednakowe maski zmęczonego pracownika ze zmarszczkami na czołach, choć początkowo mogą wywoływać uśmiech z powodu mechaniczności swoich działań, wspólnych pląsów i piciu szampana z damskich szpilek, z czasem uświadamiają widzom, jak niewiele musi się stać, by wpaść w śmiertelną pułapkę pogoni za pracą i sukcesem. Twórcy nie używają skomplikowanych środków, nie silą się na metafory, bo w zasadzie są im niepotrzebne. Raczej proponują zbiorową terapię behawioralną, mającą dać otrzeźwienie tym, którzy pod karykaturalnymi maskami widzą swoje własne odbicie.

„Peregrinus”, fot. Bartosz Fratczak

Pierwszy spektakl trzeciego dnia festiwalu ponownie przeniósł amplitudę emocji na nieco spokojniejsze tony. Fortepian i tramwaje teatru ThreeFour z Rosji był spektaklem opowiadającym o dwóch „mieszkańcach” Sankt Petersburga, przewożących codziennie dziesiątki pasażerów i obserwujących miasto z zupełnie innej, nieznanej ludziom perspektywy. Za pomocą skromnej, ale pomysłowej scenografii (jak półki będące jednocześnie torem jazdy) i dwóch kluczowych rekwizytów twórcom udało się stworzyć sentymentalną opowieść o potrzebie bycia przydatnym dla drugiego, zaangażowaniu i przyjaźni, nie tylko międzyludzkiej. Spokojna, wyciszona atmosfera przedstawienia skierowała uwagę widzów na muzykę światło i kostiumy. Wydaje się, że taki efekt chcieli osiągnąć Rosjanie. Przewożąc nas w zabytkowych, starych maszynach, pozwolili na zachłyśnięcie się atmosferą miasta, o którym opowiadali.

„Fortepian i Tramwaje”, fot. materiały teatru

Temat maszynerii, ale zupełnie zwariowanej, był motywem przewodnim spektaklu Petit Pierre Olsztyńskiego Teatru Lalek. Przedstawienie opowiada o Pierrze Avezardzie, upośledzonym chłopaku, który dzięki niezwykłej wyobraźni i talentowi konstruktorskiemu, stworzył jedyną w swoim rodzaju karuzelę, na której instalował różnego rodzaju przedmioty. Prosty chłopak z francuskiej wsi zmarł jako znany artysta, twórca tzw. sztuki surowej. Twórcy z złożyli swego rodzaju hołd temu niezwykłemu człowiekowi. Dwójka aktorów za pomocą wielkiej, dziwacznej konstrukcji (roweru z odchodzącymi od niego niezliczonymi rurami, odnogami) znajdującej się na scenie, przenosi się w czasie, śledząc najważniejsze wydarzenia XX wieku. Podróż w głąb historii okraszona jest kilkoma piosenkami, a także odniesieniami do kolejnych etapów życia Pierra. Kabaretowy styl przedstawienia pozwolił na większy dystans zarówno do podejmowanego tematu, jak i samej formy.

„Petit Pierre”, fot. materiały teatru

Innym spektaklem z Polski, który obejrzeliśmy tego dnia, było przedstawienie Tutli-Putli. Kto jest dziki? Teatru Malabar Hotel. Zrealizowana w konwencji „czystej formy” witkacowska operetka stanowiła niezwykle ekspresywną, zabawną i groteskową opowieść o zderzeniu cywilizacji. Witkacy, Maria Czaplicka i Bronisław Malinowski prezentują różne postawy w odniesieniu do „obcego”. Dla najbardziej znanego polskiego antropologa wszystko jest jasne, czytelne i podlega określonym schematom. Dla znanej podróżniczki po syberyjskich krainach liczy się jednostkowe, psychologiczne podejście do drugiego człowieka. Z kolei zakopiański geniusz w swoim stylu łączy te dwie postawy, dodając od siebie nutkę artystycznego absurdu. Bardzo sprawnie zrealizowane przedstawienie oczarowuje widzów na kilku poziomach: świetnej scenografii, podzielonej na „trzy strefy wpływu”, wciągającemu, przekonywującemu aktorstwu oraz pomysłowości w wykonaniu laleczek tropikalnych tubylców, masek, a także kreatywnie zastosowanych prostych, plastikowych zabawek. Zgodnie z teorią czystej formy widzowie uczestniczą w quasi-performatywnym spektaklu, podczas którego suma bodźców słownych, dźwiękowych i wizualnych nadaje przedstawieniu charakter spirytystycznego seansu, groteskowego wykładu na temat wyższości europejskiej cywilizacji. Niesamowita pomysłowość w prezentowaniu witkacowskiego świata stawia Tutli-Putli w czołówce prezentowanych na festiwalu przedstawień.

„Tutli-Putli”, fot. materiały teatru

Tradycyjnie ostatni spektakl dnia odbywał się na powietrzu. Basic ByeBye ze Stanów Zjednoczonych był projektem-manifestem zrealizowanym za pomocą techniki cantastorii. Grupa aktorów prezentowała publiczności namalowane na ogromnych płótnach hasła, rysunki o charakterze społeczno-politycznym. Pojawił się temat wojen, kryzysu imigranckiego i krwiożerczego kapitalizmu. Melorecytacyjny wykład, trwający niecałą godzinę został wygłoszony na placu przed katedrą. Spektal Bread & Puppet Theatre był pozytywnym zaskoczeniem festiwalu, gdyż jako jedyny stanowił wyraźnie polityczny głos. Dobrze, że teatr zaangażowany mógł wygłosić swoje postulaty wobec szeroko zebranego audytorium. Symbolicznie wystąpił on na placu kościelnym, przejmując rolę tych, którzy już dawno powinni przestać ignorować problem uchodźców.

„Basic ByeBye”, fot. materiały teatru

31. Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Walizka” okazał się  miejscem, w którym przenikają się różne sposoby myślenia o teatrze i jego roli w życiu człowieka. Spektakle z całego świata pozwoliły polskiej publiczności poznać bliżej działania sceniczne, właściwe dla innych kodów kulturowych. Była to także okazja do przybliżenia zwykłemu widzowi, jak fascynującym narzędziem pracy i współpracy może być lalka.

Piotr Gaszczyński, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn "Teatralia", numer 252/2018

31. Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Walizka” ; Łomża 69 czerwca 2018

Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu

Magda Żarnecka

Kajtuś Czarodziej

reżyseria: Roksana Miner

scenografia: Mateusz Mirowski

muzyka: Paweł Sowa

obsada: Urszula Raczkowska, Bożena Oleszkiewicz, Paweł Kuźma, Seweryn Mrożkiewicz

Latvia Puppet Theatre

Rainis, Matiss Gricmanis

Golden Horse

reżyseria: Duda Paiva

scenografia: Duda Paiva, Andris Eglitis

muzyka: Rihards Zalupe

obsada: Baiba Vanaga, Liente Osipova, Anrijs Sirmais, Druvus Anusans, Aleksandrs Jonovs

Grupa Coincidentia

Straszka Pospolita

reżyseria: Grupa Coincidentia

scenografia: Małgorzata Tarasewicz – Wosik

muzyka: Jerzy Bielski

współpraca dramaturgiczna Anna Andraka

choreografia: Karolina Garbacik

występują: Dagmara Sowa, Paweł Chomczyk

wykonanie muzyki na żywo i improwizacje muzyczne: Robert Jurčo, Bogusław Kasperuk

Red Cloud Teatro de Marionetas

Edgar Allan Poe

Arabesco

reżyseria: Rui Rodrigues, Sara Henriques

scenografia: Rui Rodrigues

muzyka: Antonio Justica

obsada: Sara Henriques, Joel

Teatr Biuro Podróży

Silence. Cisza w Troi

reżyseria: Paweł Szkotak

scenografia: Teatr Biuro Podróży, Magdalena Deput, Sławomir Kuśnierz

obsada: Bartosz Borowski, Magdalena Dębicka, Aizah-Khan, Łukasz Kowalski, Jarosław Siejkowski, Marta Strzałko, Tomasz Wrzalik, Maciej Zakrzewski

Handbendi Bruduleikus

Greta Clough

Meadow

reżyseria, scenografia: Greta Clough

muzyka: Paul, Mosley

obsada: Elaine Hartley, Samuel Dutton, Zoe Hunter

Grodno Puppet Theatre

Boris Szergin

Gilded foreheads

reżyseria: Oleg Zhiugzhda

scenografia: Larysa Mikina-Probodyak

muzyka: Oleg Zhiugzhda

obsada: Vasily Probodyak, Ludmila Pavlovskaya

Kyiv Academic Puppet Theatre

Federico Garcia Lorca

Miłość Don Perlimpina

reżyeria: Oksana Dmitrieva

scenografia: Svitlana Safronova

muzyka: Merethid Monk

obsada: Olexandr Martynenko, Valemtyna Korsunska-Marchenko, Lena Zabrodina-Hobelia

Lovefuckers

Army of Lovefuckers

reżyseria: Ivana Sajevic, Anna Menzel, Jan Deck

scenografia: Jana Barthel, Annemie Twardawa

muzyka: Stephi Krah

obsada: Annemie Twardawa

Teatr KTO

Jerzy Zoń

Peregrinus

reżyseria, muzyka: Jerzy Zoń

scenografia: Joanna Jaśko-Sroka

choreografia: Eryk Makohon

obsada: Karolina Bondaronek, Paulina Lasyk, Grażyna Srebrny-Rosa, Justyna Wójcik, Marta Zoń, Sławek Bendykowski, Bartek Cieniawa, Paweł Monsiel, Krzysztof Tyszko, Michał Orzyłowski

The theatre „Puppets” – Theatre ThreeFour

Natalia Lebedeva

Fortepian i Tramwaje

reżyseria: Tigran Saakov

scenografia: Olga Petrovskaya

muzyka: Anton Alekseevsky

obsada: Dmitry Lemeshev, Ilya Ampilov, Diana Razzhivaikina, Ilya Lisitsin

Olsztyński Teatr Lalek

Suzanne Lebeau

Petit Pierre

reżyseria: Helena Radzikowska

scenografia: Sylwia Maciejewska

muzyka: Natasza Topor

obsada: Tomasz Czaplarski, Jagna Polakowska

Teatr Malabar Hotel

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Maria Czaplicka, Bronisław Malinowski

Tutli-Putli. Kto jest dziki?

reżyseria: Magdalena Miklasz

scenografia: Marcin Bartnikowski, Marcin Bikowski

muzyka: Anna Stela, Marcin Liweń

obsada: Marcin Bartnikowski, Marcin Bikowski, Anna Stela

Bread & Puppet Theatre

Peter Schumann

Basic Byebye

reżyseria: Peter Schumann

scenografia: Peter Schumann

muzyka: Bread & Puppet Company

obsada: Esteli Kitchen, Amelia Castillo, Joshua Krugman, Joseph Terrien, Ali Dineen, Tom Cunningham