Choreografia poklatkowa (Śmierć 24 klatki na sekundę)
W tym roku dziesiąte urodziny obchodzi Mandala Performance Festival. Na tegoroczną edycję wrocławskiego festiwalu kurator Adam Kamiński zaprosił Agatę Siniarską, rezydentkę programu kuratorskiego Solo Projekt 2013 realizowanego w ramach Starego Browaru Nowego Tańca, który również świętuje dziesięciolecie istnienia.
W opisie projektu Śmierć 24 klatki na sekundę albo zrób mi tak jak w prawdziwym filmie – choreografia spowolniona w rozdziałach autorka sama zdefiniowała „to solo…”, wpisując w miejsce trzech kropek liczne skojarzenia i intertekstowe nawiązania, świadoma, że w dobrym tonie jest odwołać się do autorytetów znanych w humanistyce (Deleuze’a, Frasera, Kuhna, Jelinek, Halberstam, Mulvey i szeregu innych), „choć wcale nie sprawia im to przyjemności”. Postprodukcja Siniarskiej nie rości sobie prawa do oryginalności, za to „wytwarza kategorię prawdy, w którą głęboko wierzy”. Na to jednak nie można dać się nabrać – przyjętej konwencji daleko jest do autentyczności, a tytułowy „prawdziwy film” ma odsyłać do pewnego zbioru wyobrażeń na temat początków kina niemego. Solo rozpoczyna się jak seans filmowy – na ekranie wyświetlane są napisy o twórcach Śmierci… oraz informacje o jej kolejnych rozdziałach.
Agata Siniarska użycza swojego nazwiska fikcyjnej postaci „o wielu talentach i przeszłości kryminalnej”, która wchodzi na scenę. Ubrana w obcisły, elegancki, dwuczęściowy kostium koloru écru przypomina kreację amerykańskiej housewife z Bodega Bay. W ciągu dwudziestu czterech niemych sekwencji będzie zastygać w różnych pozach w miejscu, klatka po klatce (ich przejście zaznaczają zmiany numeru na ekranie lub ustawienia świateł), aż niewidoczny operator zlituje się i skończy ujęcie, w którym dokonuje się to spowolnione morderstwo. Główna bohaterka ma świadomość, że scena jej śmierci jest kulminacją, dlatego wykorzystuje maksimum możliwości (w konwencji filmu niemego nie może jedynie zostać usłyszana), żeby uwieść potencjalnego zabójcę oraz widzów („to solo chce być wzięte w każdej pozycji”). Zmienia ustawienie, gesty i mimikę – przez chwilę jest przerażona, ale zaraz okazuje się, że to kokieteria i że wcale dobrze czuje się w swojej roli. W sytuacji zagrożenia życia pamięta również o szmince, szpilkach i peruce, żeby ostatnie kadry w filmie wypadły jak najlepiej. „To solo cierpi w imię wszystkich heteroseksualnych kobiet” – komentuje w opisie autorka, skupiając się na wizerunku kobiety wystawionej na męskie spojrzenie – fikcyjnej postaci ukrytego gdzieś mordercy i męskiego oka kamery, które zapewnia widzom ową „przyjemność patrzenia”. Siniarska przełamuje wyciszone, wyestetyzowane kadry dopiero w momencie, gdy wydaje charczący dźwięk z krtani, kiedy jej kobieca postać kuli się w sobie, nie jest już tak idealnie uformowana, statyczna i bierna. Jednak nawet przełom, jakim jest próba oddania głosu kobiecej postaci, nie zmienił biegu wypadków – choreografia domknęła się w dwudziestu czterech rozdziałach.
Wizualnie wyczyszczone obrazy przykuwają uwagę, sam pomysł jest pociągający, bo sprawdza użyteczność narzędzi innego medium w tańcu i choreografii. Formuła „spowolnienia” sekwencji ruchowych wymaga od widza większego skupienia, powtarzalny schemat staje się w końcu uciążliwy. Jednak choreografia „poklatkowa” może zachęcić do tańca miłośników kina niemego, a takiego obrotu sprawy nie przewidzieli na pewno najwięksi entuzjaści przełomu dźwiękowego.
Karolina Wycisk, Teatralia
Internetowy Magazyn Teatralia numer 101/2014
Mandala Performance Festival we Wrocławiu
Agata Siniarska
Śmierć 24 klatki na sekundę albo zrób mi tak jak w prawdziwym filmie – choreografia spowolniona w rozdziałach
choreografia i wykonanie: agata siniarska
opieka artystyczna: Bush Hartshorn
realizacja techniczna i światła: Łukasz Kędzierski
produkcja: Art Stations Foundation by Grażyna Kulczyk
premiera wrocławska: 9 maja 2014
fot. materiały organizatorów