Mistrzowski pokaz na otwarcie Capitolu (Mistrz i Małgorzata)
Nowa Duża Scena Teatru Capitol nie rozczaruje nawet największych malkontentów. Kto oczekiwał na jej huczne otwarcie w takim napięciu, jak ja, ulegnie, jak sądzę, podobnemu wrażeniu. Teraz przy ulicy Piłsudskiego stoi monumentalny, zarazem nastrojowy budynek – przed wejściem ustawiono klimatyczne ławki, w środku rozciągają się czerwone dywany, zdobione fasady i pokaźna widownia z balkonowymi lożami. Widzowie czekali na przebudowę kilka lat, ale ten czas oddano im z nawiązką – ogromną niespodzianką, poza samą sceną, okazał się także premierowy pokaz Mistrza i Małgorzaty w reżyserii Wojciecha Kościelniaka.
To przedstawienie muzyczne na najwyższym poziomie – rodem z największych teatrów na świecie – gra tutaj absolutnie wszystko od pierwszego do ostatniego ruchu batuty Piotra Dziubka. Gra – także dosłownie i oczywiście na żywo – orkiestra. To trzygodzinny koncert-miszmasz wszystkich stylów muzycznych, bardzo dobrze zagrany i zaśpiewany. Szczęśliwie równie udanymi okazują się część dramaturgiczna i wizualna przedstawienia. Kościelniak trzyma się podziału Bułhakowa i wiernie oddaje dwie powieściowe płaszczyzny – biblijną historię Jeszui Ha-Nocri i opowieść o rosyjskich bohaterach wodzonych za nos przez szatana i jego świtę. Do tego – bo nie byłoby oczywiście historii osnutych wokół Mistrza i Małgorzaty bez nich samych – reżyser nie zapomina o zakochanych w sobie do nieprzytomności pisarzu i oddanej mu kobiecie, która zdecydowała się zostać wiedźmą, by móc go odzyskać.
Jakże trafionym pomysłem była inscenizacja tej akurat wielopłaszczyznowej, intrygującej i niesamowicie wciągającej powieści – Mistrz i Małgorzata to jednocześnie pretekst do ukazania technicznych możliwości nowej sceny Capitolu, jak się okazuje, odkrywających przed widzami jeszcze więcej zalet przedstawienia, niż tylko te ukryte w bułhakowskiej fabule. I tak, scena pozwala tramwajom swobodnie przesuwać się po szynach, Małgorzacie unosić się na miotle ponad miastem, a wydarzenia z ulicy swobodnie przenosić czy to do Teatru Variétés, czy to nawet do starożytności, gdzie miejsce ma spotkanie Chrystusa z Centurionem Markiem Szczurza Śmierć i Piłatem. Scenografia zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (choć może byłoby trafniej wszystkie zasługi oddać czarnej magii), co pozwala widzom na wędrówkę nie tylko w głąb Rosji, ale też podróże w czasie i sferze ziemskiej.
Kościelniak nie zgubił niczego z fantastycznej powieści Bułhakowa – oddał klimat tajemnicy w mieszkaniu okupowanym przez Wolanda i jego świtę, ponurej, bądź co bądź, groteski podczas występu w Teatrze Variétés (konferansjer istotnie straci głowę), a także powagi i wzniosłości w scenach biblijnych. Imponujące są również sceny zbiorowe w Domu Gribojedowa – szalenie energiczne i kolorowe.
Wracając jednak do sceny z Teatru Variétés – tę Kościelniak pomyślał jako klasyczny teatr w teatrze, czyniąc ją jednocześnie zdecydowanie najbardziej zaskakującą w całym przedstawieniu. Zupełnie tak, jak zadziwiono widzów w rosyjskim teatrze, tak też niemałemu zaskoczeniu uległa publiczność wrocławskiego Capitolu. Dlaczego? Tego nie zdradzę.
Z kolei w mieszkaniu Wolanda i jego świty odbywa się widowisko na miarę cyrku – bohaterowie wykpiwają przybyłego by dochodzić swoich praw kierownika teatralnego, dopełniając obrazu wystarczająco już krzywego zwierciadła czerwonymi nosami, atrybutami cyrkowych klaunów. Hella wita go w progu nagim biustem, a Woland i Behemot wyszydzają z właściwą sobie gracją.
Całości wizualnej i dźwiękowej uczty dopełniają popisy zespołu tanecznego (choreografią wspomógł Jarosław Staniek) oraz kostiumy Bożeny Ślagi. Z kolei ilości doskonałych aktorskich kreacji nie sposób zliczyć – cały zespół (przy pomocy aktorów z Teatru Juliusza Słowackiego w Krakowie) stworzył samoistne, żyjące na scenie postacie, z kart powieści – nie sposób pomylić się w ich identyfikacji już po pierwszym spojrzeniu.
Justyna Szafran, jako bardzo bliska obserwatorka (także uczestniczka wydarzeń, choć tylko bierna) pozostaje na scenie prawie cały czas z właściwą sobie ekspresją i wyrazistością komentując to, co się na niej wydarza. Chwilę po rozpoczęciu drugiego aktu okazuje się, że skromnie ubrana kobieta jest w istocie pierwowzorem powieściowej Małgorzaty – żoną samego Bułhakowa. Szafran jest w swej, tym razem dość trudnej kreacji, jak zwykle perfekcyjna.
Wcielający się w postać Korowiowa Błażej Wójcik to postać doskonale diabelska – drwi z ziemskich przywar, ogrywając swoją nietuzinkową osobowość gestem, mimiką i tańcem. Podobnie wypada Mariusz Kiljan (gościnnie z Teatru Polskiego we Wrocławiu) jako Iwan Bezdomny, który w wyniku niespodziewanego spotkania z samym szatanem trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie zupełnie nikt nie daje wiary jego opowieściom. Kiljan gra zagubionego, ale zdeterminowanego w swej misji aresztowania Wolanda, w efekcie wywołując jedynie uśmiechy politowania lekarza oraz sympatii widzów.
Wokalnie zachwyciła Bogna Woźniak-Joostberens jako rozpaczliwie cierpiąca Frieda (to bardzo mocny, liryczny akcent na końcu przedstawienia), a także zaskoczyła Ewelina Adamska-Porczyk (Hella), nagrodzona sowitymi oklaskami przez widownię – słusznie, bo w Mistrzu i Małgorzacie jest doskonałą aktorką, tancerką i wokalistką jednocześnie.
I chociaż Woland (Tomasz Wysocki) jest trochę nadpobudliwy, a Małgorzata w ujęciu Magdaleny Wojnarowskiej na mój gust nazbyt wyzywająca (nie było mi dane ocenić kreacji Justyny Antoniak, nad czym ubolewam), a scena balu u Wolanda wizualnie nie spełniła wszystkich oczekiwań – to w obliczu całości spektaklu te fakty nie tylko przestają mieć znaczenie, ale nawet ulatują z pamięci. To inscenizacja absolutnie zachwycająca, zamykająca w sobie wszystkie rodzaje sztuki, a także głębokie emocje – od radości, poprzez zadumę i wzruszenie, aż do trwogi.
Wielowymiarowość tego przedstawienia to kolejny, niepodważalny jego atut – historię oglądamy, ale możemy też się jej przysłuchiwać, dodatkowo jednocześnie obserwując jak wydarza się w tle (na wizualizacjach czy ruchomej scenografii), ponieważ Kościelniak świetnie posługuje się teatralną znakowością, rozbudzając wszystkie możliwe zmysły odbiorcy. To historia opowiedziana muzyką, słowami i ciałami aktorów – a także technicznie doskonałą scenografią.
Mistrz i Małgorzata Kościelniaka to największe widowisko muzyczne ostatnich czasów – czy to zasługa świetnej kondycji artystów w nowym budynku, czy czarnej magii – tego nie wiem, ale przy tak fantastycznych efektach istotnie można pokusić się o myśl, że jakaś siła wyższa maczała palce w tym przedsięwzięciu.
Karolina Obszyńska, Teatralia Wrocław
Internetowy Magazyn „Teatralia” numer 71/2013
Teatr Muzyczny Capitol
Mistrz i Małgorzata
według powieści Michaiła Bułhakowa
reżyseria, tłumaczenie i adaptacja: Wojciech Kościelniak
teksty piosenek: Rafał Dziwisz
muzyka i kierownictwo muzyczne: Piotr Dziubek
scenografia i wizualizacje: Damian Styrna
kostiumy: Bożena Ślaga
choreografia: Jarosław Staniek
reżyseria światła: Bogumił Palewicz
przygotowanie wokalne: Magdalena Śniadecka
asystent reżysera: Agnieszka Kozak
asystent choreografa: Joanna Ziemczyk
obsada
Kobieta: Justyna Szafran
Woland: Tomasz Wysocki (gościnnie, Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie)
Mistrz: Rafał Dziwisz (gościnnie, Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie)
Małgorzata: Justyna Antoniak / Magdalena Wojnarowska Iwan Bezdomny: Mariusz Kiljan (gościnnie, Teatr Polski we Wrocławiu) / Michał Szymański (gościnnie)
Korowiow: Błażej Wójcik
Behemot: Mikołaj Woubishet
Piłat / Doktor Strawiński: Konrad Imiela
Jeszua: Cezary Studniak
Asasello: Bartosz Picher
Berlioz: Andrzej Gałła
Afraniusz: Łukasz Wójcik
Hella: Ewelina Adamska-Porczyk
Natasza: Agnieszka Oryńska-Lesicka
Frieda / Sprzedawczyni: Bogna Woźniak-Joostberens
Bengalski: Tomasz Sztonyk
Fokicz: Tomasz Leszczyński
Praskowia Fiodorowna: Elżbieta Kłosińska
Nikołaj Iwanowicz: Maciej Maciejewski
Abadona: Piotr Gajda-Sus
Annuszka: Małgorzata Fijałkowska
Brunetka: Ewa Szlempo
Jazz-Murzynka: Emose Uhunmwangho
Adelfina: Małgorzata Szeptycka
Baron Meigel: Adrian Kąca
Obywatelka: Magdalena Wojnarowska / Justyna Pracownicy Biura Turystyki Zagranicznej: Janina Garbińska-Budzińska, Wojciech Kupczyński
tancerze: Bożena Bukowska, Dominika Józefowiak, Oliwia Kukułka, Maja Lewicka, Katarzyna Małecka, Aneta Mazur, Barbara Olech, Joanna Ziemczyk, Piotr Małecki, Jan Nykiel, Michał Pietrzak, Michał Szymański, Paweł Tyszkiewicz, Krzysztof Tyszko
dyrygent: Piotr Dziubek / Rafał Karasiewicz
skrzypce: Beata Wołczyk
akordeon, Fortepian: Jacek Berg
kontrabas: Jakub Olejnik / Adam Skrzypek
perkusja: Dariusz Kaliszuk / Michał Polak
tuba: Piotr Hałaj / Piotr Kosiński
gitara: Magdalena Czwojda / Maciej Mazurek
puzony: Krzysztof Chlewicki, Mateusz Mendyka, Adrian Wilga, Marcin Wołowiec
trąbki: Aleksander Kobus, Marek Kubiszyn, Adam Lepka, Maurycy Wójciński
obój: Ewa Sobczyk
fagot: Maksymilian Rogacewicz
saksofony: Karol Gola, Władysław Kwaśnicki, Szymon Nidzworski, Tomasz Pruchnicki
klarnety: Michał Siciński, Marcin Wróbel, Tomasz Żymła
premiera: 28 września 2013 na Dużej Scenie
fot. Łukasz Giza
Karolina Obszyńska (rocznik 1989) – studentka filologii polskiej (specjalność teatrologiczna) i judaistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, wcześniej na Uniwersytecie Warszawskim. W „Teatraliach” od 2009 roku, w teatrze od zawsze. Publikuje także na portalu wywrota.pl. Ponad wszystko kocha pantomimę i teatr dramatyczny – szczególnie spektakle Krystiana Lupy i Krzysztofa Warlikowskiego.