Niepokojące (Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna?)
Gdy publiczność zajmuje miejsca na widowni, aktorzy czekają już na króla. Oczy stojących nieruchomo postaci skierowane są w kierunki drzwi, ich twarze uśmiechają się w sposób sztuczny, odrażający. Najtańszy szampan czeka na rozlanie do tandetnych, plastikowych kieliszków. Wszystko to jest jednak niepotrzebne – władca przychodzi z całkiem innej strony. Ciągnie za sobą metalowy wózek, za pomocą którego maluje na scenie linie usypane z białego proszku. Linie przyjmują kształt klepsydry. Świat Leara odchodzi.
W spektaklu Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna? mamy do czynienia z dwiema postaciami godnymi podziwu. Pierwsza z nich to obłąkany starczą demencją, bezbronny Lear (Jerzy Trela), który wzrusza swoją ludzką zwyczajnością. Druga to Błazen (Grzegorz Mielczarek) – niepokojący, lekko odrealniony, nigdzie niepasujący. To na nich najłatwiej skupić uwagę, jako jedyni wyróżniają się bowiem na tle szarej reszty świty. Córki Leara są tandetne, znieczulone na ojcowską krzywdę. Nie przypominają bohaterek Szekspira, które bywają chłodne i przerażające. Również synowie Gloucestera raczej bawią, niż zmuszają do myślenia. Trela natomiast porusza widownię swoją bezradnością – scena, w której próbuje wytłumaczyć córkom swoje racje jest autentycznie bolesna. Od dnia rozpoczęcia, z założenia spokojnej starości, miejscem właściwym Learowi stanie sie stary materac w rogu sceny, a rozrywkę zapewnić mu będzie miniaturowy telewizor. Zastanawiająca jest również postać Błazna, który wygłasza monolog Lucky’ego z Czekając na Godota Becketta. Ta mowa układa się w traktat o końcu ludzkości – wszyscy zbliżamy się do upadku. Lear słucha przemówienia z przerażoną miną. Błazen również okazuje się tutaj królem – jego berło to książka, którą trzyma w ręce. Jest on jedyną postacią mającą na starego władcę jakikolwiek wpływ – wygląda to tak, jakby go fascynował i obrzydzał jednocześnie. Każdy z nich swoją drogę przebywa inaczej – Błazen do końca pozostaje w wyśmienitym humorze. Tańczy, podczas gdy wszyscy dookoła żegnają się z życiem, zostają zranieni lub osamotnieni, jak stojący na skraju przepaści Gloucester.
W spektaklu Miśkiewicza Beckett miesza się z różnymi dramatami Szekspira (Lear recytuje monolog stojącej u progu śmierci Ofelii), córki króla przypominają harpie w dyskotekowych sukienkach, w jarmarku rozmaitości ginie gdzieś dramat ślepego Gloucestera. Połączenie dwóch dramaturgicznych klasyków wydaje się próbą złączenia dwóch światów (porządek realny miesza się z tym filozoficznym, metafizycznym, w który wskazany zostaje upadek nie tylko Leara, ale i całej ludzkości). Trudno nie odnieść wrażenia, że całość nie została odpowiednio przemyślana. Widz nie wie, gdzie dokładnie rozgrywa się akcja. Jej krajobraz jest prowizoryczny, niedokończony, wypełniony wieloma – mogło by się wydawać – zbędnymi elementami. Przestrzeń może być miejscem nad przepaścią, drogą, domem, pałacem. To świat bez ładu i składu, który niepokoi, ale trudno odpowiedzieć na pytanie dlaczego. Można na niego spojrzeć raz, można patrzeć kilkadziesiąt minut, a wciąż będzie wydawał się pozbawiony racjonalności. Nadmiar elementów, prawdopodobnie metaforycznych, w pewien sposób obarcza widza. Na scenie znajduje się wielka gumowa, dmuchana zjeżdżalnia, fragment torów, po których Lear przepycha klatkę wypełnioną krzesłami. Nie wiadomo, czy owe uwięzione krzesła to metafora władzy, która zostaje zamknięta, pozbawiona prawa głosu, czy raczej synekdocha całego, teraz podzielonego między córki, dobytku Króla. Wszystko się na siebie nakłada, powstaje sceniczny chaos, ale być może ten bałagan obrazuje kłębowisko myśli w głowie starego, zmartwionego ojca. Widz nie jest w stanie przebrnąć przez wszystkie sensy i znaczenia, gdyż jedne zakrywają drugie. To, co można zauważyć jest jednak poruszające i ważne. Bo czy możemy być pewni naszej starości?
Monika Siara, Teatralia Kraków
Magazyn internetowy „Teatralia”, numer 144/2015
Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna?
reżyseria i opracowanie muzyczne: Paweł Miśkiewicz
scenariusz: Paweł Miśkiewicz
scenografia i kostiumy: Barbara Hanicka
dramaturgia: Joanna Bednarczyk (PWST)
obsada: Jerzy Trela,TomaszMiędzik, Monika Frajczyk, Dorota Godzic, Dominika Bednarczyk, Grzegorz Mielczarek, Michał Wanio, Paweł Tomaszewski, Jerzy Światłoń, Stanisław Cichoń, Stanisław Faliński, Adam Haraburda, Hubert Schaff, Włodzimierz Żurek
premiera: 26 czerwca 2015
fot. mat. teatru
Monika Siara, urodzona w marcu 1993. Studentka teatrologii, zakochana w twórczości Aglaji Veterynai.