W odmętach przeszłości (Morfina 0,05)
Drżysz, jest ci zimno, ale cały jesteś mokry od potu. Masz szkliste oczy, coraz bardziej się trzęsiesz. Już cię tu nie ma, odrywasz się od rzeczywistości. Żyły nabrzmiewają krwią, spadasz, skomlesz. To już koniec. Nie wiesz, kim jesteś. Ale my wiemy – jesteś morfinistą. Zrobisz wszystko za tak niewiele. Niewinne 0,05.
Morfina to oparte na wątkach biograficznych opowiadanie Michaiła Bułhakowa. Wydane w 1927 roku, opowiada o przeżyciach lekarza odbywającego praktykę w zapomnianym przez świat prowincjonalnym Wiażmie. Autor w formie diarystycznej wnikliwie opisuje swoje doświadczenia związane z popadaniem w nałóg i próbą wyleczenia.
Morfina 0,05, wyreżyserowana i zagrana przez Marka Żerańskiego, to swoisty negatyw pierwszego opowiadania Bułhakowa. Zdawałoby się, że widzimy historię, którą już znamy, że jest identyczna jak u autora Mistrza i Małgorzaty. Nacisk położony jest jednak tutaj gdzie indziej. Polakow od początku jawi się jako jednostka neurasteniczna, niezrównoważona, rozedrgana emocjonalnie. Słaba konstrukcja psychiczna lekarza nie pozwala mu pozbierać się po utraconej miłości. Rozdrapywanie przeszłości i niemożność pogodzenia się z nią stają asumptem do narastającego poczucia udręczenia. Jeśli dodać do tego nastrój posępnej przychodni, przepełnionej obolałymi i ciężko chorymi pacjentami, umęczona fizys aktora przestaje dziwić. Polakow z każdym dniem lekarskiej praktyki coraz bardziej cierpi. Chroniczny ból nie pozwala mu normalnie funkcjonować. Somnambulicznie wykonuje zawodowe powinności, myśląc tylko o uldze, której nie przynosi ani sen, ani piękno otaczającej go przyrody. Remedium okazuje się morfina. Od tego momentu – zażycia – zaczyna się ekwilibrystyka między zachowaniem pozorów zwyczajności a żebraniem o kolejną dawkę. Ta kawalkada próśb, błagań, delirycznych spazmów naprzemiennych z chwilami ukojenia poprowadzi bohatera aż do zgubnego końca. Proces uzależnienia następuje błyskawicznie. Dawka 0,05 staje się jedyną nadzieją na zapomnienie. Próby samowyleczenia okazują się bezskuteczne.
Reżyserujący samego siebie Marek Żerański skupia się na psychologicznym aspekcie stanu narkotycznego, nie zapominając przy tym o wyeksponowaniu fizyczności. Minimalistyczna aranżacja przestrzeni i użycie prześcieradła jako całego kostiumu – sprawdziły się. Dzięki temu widzowie skupiają się na strumieniu świadomości uzależnionego człowieka, jego urojeniach i lękach. W opowiadaniu pamiętnik Polakowa zostaje odczytany przez doktora Bomgarda po samobójczej śmierci bohatera. W spektaklu ten ostatni zwierza się widowni z pobytu w domu umarłych, już post factum (sugeruje to sam początek monodramu, gdy Polakow leży przykryty białym materiałem, jakby znajdował się w kostnicy).
Mankamentem spektaklu jest jednostajny sposób prowadzenia postaci przez Marka Żerańskiego, który bez eskalacji środków aktorskich od razu wchodzi na wysokie tony gry. Niestety skutkuje to tym, że w połowie przedstawienia jego postać staje się niewiarygodna. Wszystkie elementy monodramu składają się na (zaledwie?) poprawnie zinterpretowaną klasykę rosyjskiej literatury.
Karolina Szczypek, Teatralia Warszawa
Internetowy Magazyn „Teatralia” numer 90/2014
Teatr Druga Strefa w Warszawie
Morfina 0,05
Michał Bułhakow
przekład: Ałła Sarachanowa
opracowanie tekstu: Maciej Wojtyszko
reżyseria: Marek Żerański
obsada: Marek Żerański
premiera: 11 lipca 2013
fot. mat. teatru