Południe to stan (W środku słońca gromadzi się popiół)
Zdarza się tak, że zbudzeni z fascynującego snu, próbujemy znów zasnąć, by szybko wrócić do tamtego świata, dokończyć intrygującą historię i dopowiedzieć urwane wpół zdania. Czasem się to udaje – lepiej lub gorzej. Mnie udało się to w pełni podczas spektaklu opartego na niezwykłym dramacie.
W środku słońca gromadzi się popiół Artura Pałygi skonstruowane jest w konwencji strumienia świadomości, nie ma tam didaskaliów, zdarzenia płyną, światy przenikają się swobodnie. Czytając tę sztukę, odbiorca wkracza na inny poziom świadomości, podąża za kolejnymi obrazami, zanurza się w tej onirycznej atmosferze – trafia w sen, w inny stan, w południe, bo „południe to nie godzina, południe to stan”.
Dramat Pałygi rozgrywa się w dwóch planach, dwóch przestrzeniach: metafizycznej/wyobrażonej i realnej, choć ta realność też jest tu tylko umowna. Główna bohaterka, Lucy ( w tej roli Anna Makowska-Kowalczyk), zatrzymała się w „punkcie pomiędzy”, w czasie przejścia. Jest południe. Trafia w obszar nieokreślony, którego sama nie potrafi zdefiniować. Rozmawia z Iskierką (Agata Kucińska) i Płomykiem (Tomasz Maśląkowski), symbolicznymi postaciami ognia i wspólnie z nimi spogląda na swoje życie oraz swoją tragiczną śmierć w pożarze mieszkania. W „punkcie pomiędzy” są też wszyscy pozostali bohaterowie – ich smutne, przejmujące historie obserwuje Lucy.
„Jedno jest pewne: ból j e s t” – brzmi motto zaczerpnięte z Dzienników Mrożka i taka też jest wymowa dramatu. Ale przedstawienie, choć mówi o sprawach przykrych i niełatwych, nie jest przejmująco smutne – nie raz widzowie mogą zaśmiać się w głos.
Główny wątek, ten metafizyczny, w spektaklu Agaty Kucińskiej przedstawiony jest za pomocą lalek, wątki poboczne w planie żywym i, co bardzo interesujące, w odegranej przez aktorów dziecięcej zabawie. Aktorzy bawią się jak dzieci – ludzikami, samochodzikami i małymi figurkami. Nie animują ich, ale właśnie bawią się, celowo trochę nieporadnie i groteskowo. Być może jest to aluzja do krzywdzącego wyobrażenia teatru lalek jako teatru dla dzieci, ale też podkreślenie, że w naszym języku brakuje odrębnych nazw dla dziecięcej lalki-zabawki i lalki teatralnej(ang. doll i puppet) . Taki zabieg pozwala też pokazać te krótkie epizody w bardzo szybkim zarysowaniu, wartkim, wręcz migawkowym.
Sam pomysł na główne postacie lalkowe robi duże wrażenie i silnie działa na wyobraźnię dzięki swojej prostocie. Lucy, Iskierka i Płomyk to nawet nie lalki, ale same głowy podobne do animujących je aktorów. Jedynie postać Lucy wyposażona jest jeszcze w uproszczone ludzkie ciało. Jednak mimo tego uproszczenia, lalki są bardzo wymowne, między innymi dzięki wielkim, ruchomym, pełnym temperamentu i wyrazu oczom, a także świetnej animacji. Aktorzy użyczają też ożywianym bohaterom swoich dłoni.
Znakomitą muzykę skomponował Sambor Dudziński, a pozostałe efekty dźwiękowe tworzone są na żywo przez samych aktorów za pomocą loopera. Na przykład odgłosy pożaru zostały nagrane, zapętlone i przyspieszone, z dźwięków, jakie wydaje gnieciona torebka po chipsach i łamany kawałek chleba ryżowego. Efekt jest zaskakujący! W środku słońca gromadzi się popiół udowadnia, że teatr, a szczególnie teatr lalkowy/teatr animacji, to raj dla wyobraźni twórców i odbiorców. Spektakl zrealizowany jest z wysmakowaną prostotą, nie ma tu niczego niepotrzebnego, żadnego zbędnego balastu i przerostu formy. Scenografia Mirka Kaczmarka składa się z trzech części: na środku umieszczony został nadpalony balkon i fragment mieszkania Lucy, po prawej komisariat policji, gdzie córka Lucy rozmawia z psychologiem, po lewej pokój z jednego z mieszkań. Na podłodze ustawiono małe, szare bloki, przypominające domki dla lalek, samochodziki, laleczki, helikoptery. I tylko czworo wspaniałych aktorów gra w tym bogatym treściowo i inteligentnym przedstawieniu.
Teraz pozostaje tylko czekać i mieć nadzieję, że we Wrocławskim Teatrze Lalek tak dobrych i interesujących spektakli dla dorosłych będzie coraz więcej. Tymczasem od czwartkowej premiery podśpiewuję sobie za Kabaretem Starszych Panów i Barbarą Kraftówną: Zakochałam się w czwartek niechcący…
Karolina Przystupa, Teatralia Wrocław
Internetowy Magazyn „Teatralia”, nr 126/2015
Wrocławski Teatr Lalek, Scena dla dorosłych
Artur Pałyga
W środku słońca gromadzi się popiół
reżyseria, adaptacja: Agata Kucińska
scenografia: Mirosław Kaczmarek
muzyka: Sambor Dudziński występują: Radosław Kasiukiewicz, Agata Kucińska, Anna Makowska-Kowalczyk, Tomasz Maśląkowski
premiera: 29 stycznia 2015
fot. mat. teatru