Przedzierając się do tekstu (Persepolis)
Grudniowe czytanie w Teatrze Polskim we Wrocławiu jak co miesiąc cieszyło się niemałym zainteresowaniem. Zadziwiające, że czytania aktorskie przyciągają tu tak dużą publiczność, gdy w innych teatrach tego typu wydarzenia zdają się przeznaczone jedynie dla wtajemniczonych. Jak się przekonałam, nie są to bowiem do końca czytania dramatów w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. W tym miesiącu, inaczej niż w listopadzie, została zaprezentowana forma na wpół już zainscenizowanego spektaklu.
Skutkiem podjętych kroków reżysera jest fakt, że zamiast o samym tekście, aż trudno powstrzymać się i nie mówić przede wszystkim o tym, co działo się na scenie. Video, zabawne animacje, gra cieni i w końcu energiczny ruch sceniczny aktorów – to wszystko, choć z wyraźnym potencjałem i pomysłem, stanowiło kolejne warstwy, za którymi schowano sam tekst. To on powinien wybrzmieć najmocniej. To on powinien zapaść w pamięci widza, a nie prześcieradło, którym obwinięty został jeden z aktorów. Cezary Iber chciał pokazać odbiorcy pewien etap procesu twórczego. Jednak już samo czytanie powinno stanowić zamkniętą, dopracowaną formę. Na tym polega właśnie jego niepowtarzalność, ponieważ w odróżnieniu od spektaklu, czytanie odbywa się jednokrotnie. Jest próbą dla tekstu, nie dla pomysłów na jego zainscenizowanie.
Tym istotniejsza okazałaby się oszczędność w formie ze względu na podejmowaną przez twórcę tematykę. Dramat Persepolis powstał na motywach znanego komiksu Marjane Satrapi o tym samym tytule. Autorka opowiada w nim autobiograficzną historię dorastania w Iranie, a następnie przeprowadzki i życia w świecie obyczajowo na drugim biegunie świata – w Austrii. Jest to opowieść pełna postaci, emocji i małych zdarzeń. Najmocniejszą i najciekawszą stroną zaadaptowanego na scenę komiksu jest postawa głównej bohaterki. Jej dziecięce poglądy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Poznając świat, poznaje samą siebie i otaczających ją ludzi. Niewiele rozumie, lecz jej otwartość to przezwycięża. Dorasta bowiem w atmosferze ciągłych zmian politycznych i obyczajowych. Jej kraj znajduje się w stanie wojny. Każdy pragnie zostać męczennikiem w imię narodu, a wykrzykiwane przez tłum nazwiska aktualnych przywódców wybrzmiewają również z ust niewinnej dziewczynki. Persepolis opowiada o tym wszystkim autentycznym językiem pozbawionym zadęcia i natchnienia w imię wyższych celów. Autorka, jak zostaje wspomniane już na wstępnie, pragnie jedynie ukazać indywidualną prawdę o jej ojczyźnie, o społeczeństwie doświadczonym przez historię, którego obraz jest wciąż wykrzywiany przez uprzedzenia i stereotypy. Sama bohaterka doświadcza tej niesprawiedliwości na obczyźnie, gdzie z początku nie przyznaje się do swojego pochodzenia. Dopiero po poznaniu Zachodu dojrzewa, by głośno powiedzieć: „jestem Iranką”.
Młodziutka bohaterka poznaje dwa rodzaje niebezpieczeństwa: z jednej strony okrucieństwo wojny, z drugiej – życie na krawędzi w kraju pełnym wolności. Dowiaduje się, czym są pierwsza miłość, rozczarowania z nią związane i świadomość samej siebie. W konsekwencji przeżywa depresję, z której jednak ratują ją babcia i zapach jaśminu wkładanego przez nią do biustonosza.
Doświadczeni aktorzy Teatru Polskiego pomimo ciężaru wymagań scenicznych podołali zadaniu. Choć momentami czytany przez nich tekst nie docierał z odpowiednią siłą do widowni, to ich charyzma z pewnością przekonała jej znaczną część, co można było zaobserwować podczas entuzjastycznego aplauzu na zakończenie czytania.
Czynne poniedziałki po raz kolejny zmierzyły publiczność z dramatem. I choć forma nie do końca pozwoliła na pełen jego odbiór, to z pewnością okazała się ciekawą próbą zaprezentowania niejednoznacznej historii kraju często niesprawiedliwie ocenianego.
Zuzanna Bućko, Teatralia Wrocław
Internetowy Magazyn „Teatralia”, nr 87/2014
Czynne poniedziałki, Teatr Polski we Wrocławiu
Persepolis
Cezary Iber (na motywach komiksu Marjane Satrapi)
reżyseria: Cezary Iber
czytali: Małgorzata Gorol, Irena Rybicka (gościnnie), Ewa Skibińska, Katarzyna Strączek, Igor Kujawski, Adam Szczyszczaj
fot. Anna Smarzyńska
Zuzanna Bućko (1995) – jeszcze licealistka, ale już tupie nóżkami na myśl o studiach; zakochana po uszy w teatrze, który męczy psychiczne i teatrze dla dzieci, gdzie bezwstydnie wraca do pierwotnych reakcji na sceniczne bodźce.