W pułapce gestu (Maneries)

W pułapce gestu (Maneries)

W spektaklu Maneries Luisa Garaya ciało rodzi się w mroku. Wytężamy wzrok, żeby zauważyć w postaci tancerki najdrobniejsze drżenie. Zauważyć i… odczytać? Choreograf oraz tancerka (Florencia Vecino) wychodzą naprzeciw naszym oczekiwaniom i zaczynają grę z kulturowym istnieniem ciała – znaku i nośnika znaczeń, ciała – elementu języka. Od skupionego rytuału do szaleństwa tańca-transu toczy się próba wyrwania obrazu ludzkiej fizyczności z systemu odniesień. Czy kreśląc gest za gestem, nakładając znaczenia, zacierając skojarzenia, uda się stworzyć rysunek tak gęsty, by karta ruchu z białej zmieniła się w czarną? I w ten sposób stała się niemożliwa do odczytania, wolna od pozascenicznych struktur?

Cały ciężar poprowadzenia tego autotematycznego spektaklu spoczywa na barkach Vecino. Towarzyszy jej muzyka tworzona na żywo przez Mauro Panzillo. Tancerka przez pierwsze długie minuty tkwi niemal w bezruchu, by po przeciągającej się chwili wykonać maksymalnie spowolnione przesunięcie rąk od bioder ku twarzy. Tłem dla rozciągniętego w czasie gestu jest elektroniczny szum. Z centralnego punktu sceny ruch zaczyna pączkować; cień artystki dzieli się na dwoje. Reflektor wydziela symetryczne koła na scenie. Wciąż zakorzenione w podłodze nogi kobiety uginają się, skręcają do środka i na zewnątrz w stawach biodrowych, w powtarzalnym rytmie. Tempo pracy rąk przyspiesza, dłonie i przedramiona rysują proste kształty. Taniec jest precyzyjny i skupiony, udaje się wykreować Vecino kilka momentów, w których absolutnie skupia uwagę widza. Spowolnienie, rytmiczność i precyzja ruchu odrealniają go i rytualizują.

Kiedy tancerka uwalnia się ze środka sceny, przemierza ją wzdłuż i wszerz: chodząc, biegając, po kole, po linii, wolno, szybko, nisko, wysoko, do przodu, do tyłu, jakby chciała przemieszczać się na wszelkie sposoby. W tym badaniu czynności pokonywania przestrzeni wciąż są jednak obecne struktury: mnoży się ich ilość, wprowadza napięcie, nerwową energię, ale tancerka nie próbuje ich łamać. Wrażenie chaosu wywołuje dowolność, pozorna przypadkowość wyborów, powtarzalność pojawiających się elementów – składowe komunikatu pozostają przecież proste, znane, czytelne, ale umiejscowione zostają w pustce, wykorzystane tylko dla swojej formy.

Przestrzeń ma ramę, ruch rysuje znajome kształty. Tancerka porusza się od tyłu ku przodowi sceny, po kole… Wyczerpana zatrzymuje się, pije wodę, rozbiera się. Jest absolutnie swobodna w swojej nagości (na stopach ma nadal sportowe buty), ale widz wpada w pułapkę. Jej odsłonięte ciało natychmiast znika pod kostiumem obiektu sztuki. Rozpoznajemy odniesienia do scen ze starożytnych greckich, rzymskich i egipskich rzeźb, płaskorzeźb oraz fresków, nawiązania do nowożytnych dzieł. Nie jesteśmy w stanie oddzielić ciała od tekstu. Kiedy tylko ciało wypada z jednego kontekstu, wpada natychmiast w inny. Poza ciałem-obiektem sztuki blisko jest do pornografii. Tancerka, stojąc tyłem, wypina nagie pośladki, zerka na nas, a później bez emocji je poklepuje – w jednej chwili nadając ciału erotyczne znaczenie i obnażając jego sztuczność.

Szaleństwo znaków nabiera rozpędu. Rytmiczny ciąg gestów niosących wyraźnie narzucający się poprzez formę sens powtarza się po chwili z podwójną prędkością. Ten pantomimiczny układ, szereg form, przez zupełne rozbicie jakiegokolwiek związku między nimi, ma za zadanie znalezienie ich istoty poza rozumiejącym odbiorem. Tancerka kontynuuje eksperyment, poddając się żywiołowi ruchu. Gubi porządek; uświadomione rozpoznanie, odczytanie gestu zaczyna być momentem pojawiającym się coraz rzadziej. Muzyka nabiera klubowej głośności i dynamiki. Vecino, szarpana nagromadzoną energią, kontynuuje improwizację, przekraczając ramowy koniec spektaklu. Kłania się, podskakując, by za moment wrócić do tańca, jakby rozpędzona nie mogła się zatrzymać.

Choreografia Garaya wydaje się z premedytacją opierać na gestach znaczących w sposób oczywisty. Vecino sprawdza, jak ciało może, korzystając z tych form, wyrwać się z językowych struktur. Być może to dobór materii spektaklu sprawia, że choć stawiane przez twórców pytania są niezmierne ciekawe, to badanie możliwych odpowiedzi i rozwiązań formalnych, mimo charyzmy głównej wykonawczyni, jedynie momentami zaspokaja głód przekraczania, a może naginania jedynie, językowych granic.

Magdalena Kostuś, Teatralia Poznań
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 108/2014

Malta Festival Poznań, 9 – 29 czerwca 2014
Maneries
reżyseria: Luis Garay
muzyka na żywo: Mauro Panzillo
światło: Eduardo Maggiolo
obsada: Florencia Vecino
fot. mat. prasowe