Pułapka stereotypów (Dziewczyny jak złoto)
Ile różnych historii można zmieścić w trwającym tyle, co jedna szkolna lekcja monodramie? Według Tomasza Mana – aż dziewięć. Taką liczbę pojedynczych monologów zebrał autor w swoim tekście Exodus, a we wszystkie występujące w nich postaci wcieliła się Agata Kucińska w spektaklu Dziewczyny jak złoto. Scenografię trudno nawet nazwać oszczędną – jest to po prostu jedno krzesło zajmowane przez aktorkę – więc ucieczka w sceniczne chwyty w tym wypadku okazuje się niemożliwa. Artystka do dyspozycji ma wyłącznie swój talent aktorski, tekst i atencję widzów.
Każda z postaci zostaje zapowiedziana przy pomocy napisu wyświetlanego z boku sceny. Pierwszym wcieleniem jest Pielęgniarka, opowiadająca dramatyczną historię o swoim chorym dziecku i niedojrzałym partnerze. Kolejna to Księżniczka – rozpieszczona małolata, której piramida potrzeb ogranicza się do pieniędzy tatusia. Już po tych dwóch odsłonach łatwo daje się rozpoznać koncepcja, według której stworzony został spektakl. Dziewczyny jak złoto to zbiór najbardziej tendencyjnych stereotypów na temat różnego rodzaju typów ludzkich. Rola Księżniczki uwydatnia wszystkie mankamenty takiego konstruowania postaci – Kucińska tworzy swoją kreację z nieskrywaną ironią i funduje widzom w dwupaku: bohaterkę dramatu oraz ocenę tej postaci. Szkoda, że twórcy nie docenili intelektu publiczności, nie dając jej szansy na samodzielne osądzenie postawy młodej kobiety, która krytykuje ludzi za ich wygląd i wyśmiewa biedę. Już sam poziom przejaskrawienia negatywnych cech jest rażący, a jeśli dołożymy do tego jednoznaczne sugestie aktorki co do ostatecznej oceny Księżniczki, mamy sytuację trącącą banałem. Podobna ułomność dotyczy także samego określenia bohaterki – jego pejoratywny wydźwięk sprawia, że już samo wyświetlenie napisu rozstrzyga sprawę przed rozpoczęciem monologu.
Niestety wszystkie kolejne postaci, które przedstawia Kucińska, są równie jednoznaczne, a przez to mało interesujące. Szefowa jest oczywiście zołzą, która ma na sumieniu zdrowie swojego pracownika i wcale się tym nie przejmuje. Aktor nadużywa alkoholu i w związku z tym demoluje swoje życie zawodowe oraz rodzinne.
Kwestią otwartą pozostaje to, po co tworzy się spektakl, który jest zlepkiem stereotypowych, przerysowanych typologii niedemaskujących razem niczego. Nie stanowią one również w żadnym stopniu spójnej refleksji nad jakimkolwiek problemem. Można byłoby próbować bronić spektaklu z perspektywy popisu aktorskiego, ale niestety tu również więcej minusów niż plusów. Choć Kucińskiej nie można odmówić talentu, to jednak ze względu na karykaturalny charakter postaci powołanych do życia przez Mana jej kolejne wcielenia bardziej przypominają improwizatorskie wprawki, aniżeli przemyślaną, konsekwentną grę aktorską. Twórcy Dziewczyny jak złoto wpadają w pułapkę oczywistości, nie obdarzając widzów ani odrobiną zaufania w kwestii swobody interpretacji, tworząc spektakl przewidywalny i banalny. Tym większe rozczarowanie budzi fakt, że pomysł wplecenia w niespełna godzinny monodram aż dziewięciu różnych historii wydawał się rozwiązaniem ciekawym i oryginalnym w kategorii teatrów jednego aktora.
Katarzyna Mikołajewska, Teatralia Wrocław Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 180/2016
- Wrocławskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora 2016
Dziewczyny jak złoto
według tekstu Exodus Tomasza Mana
scenariusz i reżyseria: Tomasz Man
scenografia: Aneta Piekarska – Man
muzyka: Karbido
obsada: Agata Kucińska
premiera: październik 2015
Katarzyna Mikołajewska – rocznik 89. Absolwentka kulturoznawstwa ze specjalnością krytyka artystyczna. W teatraliach od 2010 roku. Recenzuje spektakle także dla „artPapieru”, „Czasu Kultury” i redaguje dział Teatr w „2Miesięczniku. Piśmie ludzi przełomowych”. Kiedy nie przesiaduje we wrocławskich teatrach, lubi uprawiać turystykę teatralną, choć żałuje, że wciąż ma na to zbyt mało czasu.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.