Rytuał przepływu energii (Święto wiosny )

Rytuał przepływu energii (Święto wiosny <6,6/66>)

Seniorzy i dzieci na scenie. Czerpią od siebie inspiracje, uzupełniają się, dopełnią swojej scenicznej obecności. Spektakl Iwony Pasińskiej zachwyca, a jednocześnie porusza trudne tematy związane z życiem i śmiercią, pogodzeniem się z naturalnymi biologicznymi procesami.

Od powstania legendarnego Święta wiosny Igora Strawińskiego w 1913 roku niezliczona ilość artystów próbowała zmierzyć się z tym przełomowym dziełem. Wystarczy choćby przypomnieć kilka najważniejszych realizacji: Maurice Béjarta, Angelina Preljoçaja, Piny Bausch, Xaviera Le Roya czy Raimunda Hoghe. Polscy choreografowie także często sięgają do legendarnego utworu – wśród mierzących się z nim wyróżnić można spektakle Janusza Orlika, Teatru Dada von Bzdülöw, Mikołaja Mikołajczyka i Tomasza Bazana, a także powstałą na bazie dzieła Strawińskiego, Popołudnia Fauna oraz Dziennika Niżyńskiego pracę Sławomira Krawczyńskiego, Anny Godowskiej i Tomasza Wygody Niżyński. Święto snów.

Premiera Święta wiosny <6,6/66> Iwony Pasińskiej odbyła się w setną rocznicę prapremiery dzieła Strawińskiego (29 maja 1913 w Paryżu). To niepowtarzalne spotkanie osób w różnym wieku – amatorów i zawodowców. W projekcie, realizowanym w ramach rezydencji w Centrum Kultury ZAMEK, wzięła udział grupa 24 seniorów w wieku powyżej 66 lat i 11 dzieci poniżej 6 roku życia. Założeniem było spotkanie amatorów z profesjonalnymi realizatorami w dziedzinie tańca, muzyki i plastyki. Warty wspomnienia jest fakt, że uczestnicy projektu mieli pełną możliwość współtworzenia finalnej formy dzieła.

Przestrzeń gry wygląda tu interesująco. Cała scena – zarówno podłoga, jak i podwyższenie, na którym się znajduje, są białe, tworzą pewnego rodzaju ramę wyznaczającą granice scenicznych działań. Początkowo widoczna jest jedynie projekcja wideo, będąca świetnie korespondującym z ruchem wykonawców tłem. Widzimy, jak na czarnym obrazie powoli pojawiają się białe elementy – zaczyna ich być coraz więcej, aż w końcu na ekranie dominuje biel. Przez scenę przechodzi kobieta poruszająca się niczym w transie – czy tak właśnie przemierzamy nasze życie, jednostajnie, bez zastanowienia? Za kobietą podąża reszta starszych wykonawców. Wszyscy ubrani są w białe, długie szaty, na których widnieją różnego rodzaju symbole: czasem są to jedynie wielokolorowe paski, innym razem kwiaty czy serca. Stroje seniorów podkreślają ich indywidualizm, sprawiają też , że wyglądają jak grupa odprawiająca pewnego rodzaju rytuał; wśród nich jest bowiem tylko jeden mężczyzna przypominający szamana odprawiającego ceremonię utrzymania sił witalnych. „Nadzieja rośnie w nas, że przeżyjemy was” – słyszymy w kolejnych sekwencjach. Jak bardzo umiemy więc pogodzić się z kresem życia, z utratą dotychczasowych możliwości?

Kiedy wszyscy seniorzy są już na scenie i wykonują coraz bardziej dynamiczne ruchy, wzrasta też intensywność innych elementów tworzących przedstawienie. Na białym ekranie pojawiają się zielone linie przypominające kłącza, łodygi roślin wijące się we wszystkie strony. Po chwili pojawiają się też czerwone punkty, będące wyrastającymi z nich kwiatami. Należy zaznaczyć, że wideo rozwija się tu symultanicznie z muzyką i ruchem, słychać dziecięce głosy przypominające zabawę, a gesty wykonawców stają się bardziej płynne. Wygląda to tak, jakby właśnie rodziło się nowe życie, by potem rozwijać się z każdą kolejną sekwencją.

W dalszej partii spektaklu kobiety i mężczyzna poruszają się w rytm muzyki, co jakiś czas wydając bojowe okrzyki. Gdy część z nich na końcu tej sceny upada, pojawiają się dzieci. Wszystkie mają na sobie turkusowe tuniki, co sprawia, że traktuję je jako grupę, generalizując nieco ich indywidualne usytuowanie w spektaklu. Jest to szczególnie widoczne w kolejnej sekwencji, kiedy najmłodsi zostają umieszczeni w centrum przestrzeni, natomiast starsi tworzą wokół nich krąg i powoli włączają się do wspólnej zabawy. Widzę przed sobą dwie grupy, dwa przeciwległe etapy życia, które się przenikają, czerpiąc od siebie energię.

Istotne, że warstwa wizualna Święta wiosny <6,6/66> jest wynikiem wykorzystania budowanych na warsztatach wytworów z plasteliny, które stały się nie tylko motywem animowanego poklatkowo filmu oraz elementem kostiumograficznym i scenograficznym. Gdy najmłodsi schodzą ze sceny, seniorzy wnoszą na nią dużych rozmiarów narządy – między innymi oko, serce, nerkę, które w kolejnej partii przedstawienia układają w samym środku przestrzeni. W centrum znajduje się więc człowiek, raz będący ofiarą, innym razem tym, który ją składa; wszystko zależy od naszego położenia. W czasie symbolicznego „ofiarowania” wzrasta intensywność muzyki, natomiast projekcja staje się bardziej esencjonalna: animowane linie nie przypominają już sytuacji rozkwitu i rozwoju wszechświata, są czerwone niczym ludzkie żyły. Stopniowo czerwień pokrywa cały ekran – czy znaczy to, że jest to kolejny etap naszej egzystencji? Etap, w którym zbliżamy się do jej kresu? Jak się z tym pogodzić, jak przygotować?

W końcowej części spektaklu na scenę znów powracają dzieci – tym razem poruszają się między statycznymi seniorami, by w końcu zostać ułożonymi przez nich obok elementów imitujących narządy. Starsi składają więc ofiary z najmłodszych, starość czerpie siły z mocy młodości. Tak też jest w przypadku uczestników projektu, którzy pokazują, że w każdym wieku można realizować artystyczne pasje. Widać tu, jak duże było zaangażowanie realizatorów, dzięki którym amatorzy prezentują się niczym profesjonalny zespół teatralny – ruszają się świetnie i z niezwykłą płynnością, a ich nagrane głosy idealnie dopełniają scenicznej obecności. Forma spektaklu została bardzo precyzyjnie przemyślana, dzięki czemu jest on spójny, każdy ze środków ma tu swoje uzasadnienie i jest konsekwentnie poprowadzony.

Warstwa dźwiękowa Święta wiosny <6,6/66> w całości została oparta na głosach oraz odgłosach ciał uczestników. Nie znajdziemy tu muzyki Strawińskiego, jednak na bazie jej partytury powstały zupełnie nowe brzmienia polemizujące z legendarnym utworem, podobnie jak koncept całego przedsięwzięcia. Innowacja polega tu na konstrukcji dzieła, a także na interpretacji mitu ofiary. Liczba scen jest podobna, mamy jednak różnice w ich znaczeniach (choć niektóre są podobne). W pierwszej części Strawiński zawarł wiele rytualnych elementów, będących uwielbieniem ziemi; Pasińska natomiast skłania się ku adoracji ciała. Druga część poświęcona została natomiast motywowi ofiary, który choreografka interpretuje jako poświęcenie życia dla życia i służących temu współczesnych ludzkich działań. Nie ma tu więc Wybranej, która zostanie złożona w ofierze, może nią zostać bowiem każdy z nas. Ostatnie słowa padające ze sceny to „chcemy żyć”. Czy jesteśmy dziś w stanie wydłużyć ludzką egzystencję? Czy ukazywane przez wykonawców narządy nie są symbolem działań medycznych, które aktualnie podejmujemy, by uratować czyjeś życie? Czy naprawdę nie akceptujemy faktu, iż każdego z nas czeka starość i związane z nią problemy? Uczestnicy projektu Święto wiosny <6,6/66> dojrzeli do tego, by rozmawiać na trudne tematy. Zastanawiające jest, czy przekonali do tego widzów, którzy nie zawsze gotowi są na tego typu dialog.

Marta Seredyńska, Teatralia Poznań
Internetowy Magazyn „Teatralia”, nr 106/2014

Iwona Pasińska
Święto wiosny <6,6/66>
autor koncepcji, kompozycja ruchu: Iwona Pasińska
kompozycja dźwięku: Zbigniew Kozub
kompozycja wizualna: Monika Kuczyniecka
kompozycja dramaturgii: Radek Wysocki
asystenci choreografa: Duško Stamenić, Piotr Chudzicki
produkcja: Alina Kubiak
organizator: Centrum Kultury Zamek w Poznaniu
współorganizator: Fundacja Movements Factory
premiera: 29 maja 2013 roku
fot. materiały prasowe