W skromnych progach wielkie bum (Nine)
Musical Nine należy do kanonu gatunku. Arthur Kopit (odpowiedzialny za libretto) i Maury Yeston (kompozytor i autor tekstów piosenek) stworzyli sztukę inspirowaną takimi dziełami Felliniego jak Osiem i pół, Miasto kobiet czy Casanova. Spektakl, rozsławiony dodatkowo filmową adaptacją w gwiazdorskiej obsadzie, bawi widzów na całym świecie od ponad trzydziestu lat. Z brodwayowskim klasykiem postanowiono zmierzyć się w Teatrze Muzycznym w Poznaniu w ramach pierwszej premiery nowego sezonu.
Już pierwsza scena wyraźnie pokazuje, z jakim typem głównego bohatera mamy do czynienia. Guido Contini (Damian Aleksander) – artysta, kobieciarz, bezwzględny uwodziciel, dyryguje chórem kobiet złożonym z kochanek, współpracownic, a nawet własnej matki. Jako jedyny mężczyzna w przedstawieniu (nie licząc Mateusza Gabrielskiego, chłopca grającego dziewięcioletniego Guida) musi okiełznać istne gniazdo os złożone z różnych temperamentów, oczekiwań i żądań.
Główny bohater cierpi na brak weny. Niemoc twórcza doskwiera mu tym bardziej, że jest podszyta strachem przed konsekwencją pobrania pokaźnej zaliczki na kolejny film. Błądzi więc po weneckich uliczkach, żaląc się nieco na wyrost na swój los. W tym momencie należy wspomnieć o tym, że kluczową kwestią dla poznańskiego przedstawienia było zaadaptowanie do swoich skromnych, kameralnych warunków rozwiązań scenicznych związanych z czasem i miejscem akcji musicalu. Jesteśmy w Wenecji? Proszę bardzo! Wystarczy mostek ze schodami po obu stronach sceny i już znajdujemy się na słynnym ponte Rialto. SPA? To kilka kolumn i para wodna w powietrzu. Dom uciech? Czerwone światło i tancerki na krzesłach. Tych kilka przykładów pokazuje, że twórcom udało się wykrzesać z każdej kolejnej sceny najistotniejsze elementy fabuły, reszta należała do wyobraźni widzów i głosów śpiewających aktorów.
Wracając do relacji Guido i jego kobiet, można zauważyć, że z jednej strony manipuluje nimi, zdradza żonę, romansuje z aktorką, kluczy przed producentką filmową, z drugiej zaś nieustannie szuka w płci przeciwnej oparcia, inspiracji, tak jakby nie był w stanie bez nich funkcjonować. Tego typu zależności budują ciekawe napięcia psychologiczne z matką (Agnieszka Wawrzyniak) i żoną (Ewa Łobaczewska). Rodzicielka pojawia się i znika niczym widmo, fatum ciążące nad Guidem. Martwi się o jego los, stając się wyrzutem sumienia głównego bohatera. Z kolei żona znosi kolejne upokorzenia i zdrady, bo wielkiemu artyście łatwiej wybaczyć niekonwencjonalne podejście do instytucji małżeństwa. Co ciekawe, włoski reżyser nie budzi niechęci u widza, raczej lekki uśmiech politowania.
Mimo że centrum spektaklu stanowi wewnętrzna rozgrywka wokół mocy bądź niemocy sprawczej włoskiego artysty, należy zaznaczyć, że postaci kobiece są bardzo silne, temperamentne. To one odpowiadają za całą sferę komediowo-rozrywkową przedstawienia. Niezwykle uwodzicielsko zaśpiewany przez Carlę (Dagmara Rybak) Telefon z Watykanu czy fenomenalnie widowiskowy Folies Bergéres w wykonaniu Liliane La Fleur (Barbara Melzer) to utwory, które zostają w pamięci na długo po zakończeniu widowiska. W najsłynniejszej piosence musicalu, czyli Masz być Włochem, prostytutka Saraghina (Anita Urban) śpiewa dla dwóch Guidów – młodego i dorosłego. Najbardziej efemeryczna z postaci, muza reżysera, aktorka Claudia (Anna Lasota) uosabia z kolei duchowość, delikatność, poetyckość. Z tej palety ambiwalentnych bodźców docierających do włoskiego reżysera, wyłania się obraz artysty, który z jednej strony powinien czerpać z życia pełnymi garściami, smakować je, doświadczać jak najwięcej, z drugiej zaś – musi mieć w sobie coś z dziecięcej wrażliwości patrzenia na świat w sposób czysty, bez żadnych naleciałości w postaci społecznych konwenansów.
Nine to przede wszystkim świetna rozrywka. Spektakl jest niezwykle dynamiczny, a partie wokalne stoją na bardzo wysokim poziomie. Duża dawka humoru opiera się nie tylko na kabaretowej stylistyce, ale też na dużym dystansie do samej tematyki utworu, jak i do teatru w ogóle. Widać, że aktorzy czują się w tej etstetyce jak ryby w wodzie.
Teatr na szczęście nie zawsze zmusza do głębokich refleksji. Czasem po prostu bawi, relaksuje i sprawia, że wierzymy w jego magię. Tak jest w tym przypadku. I to jest naprawdę duży komplement.
Piotr Gaszczyński, Teatralia Kraków Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 214/2017
Teatr Muzyczny w Poznaniu
Nine
libretto: Arthur
muzyka i teksty piosenek: Maury Yeston
adaptacja z języka włoskiego: Mario Fratti
reżyseria, przekład: Jacek Mikołajczyk
kierownictwo muzyczne: Piotr Deptuch
choreografia: Paulina Andrzejewska
scenografia i reżyseria świateł: Mariusz Napierała
kostiumy: Agata Uchman
kierownictwo wokalne: Anna Domżalska
producent: Przemysław Kieliszewski
przygotowanie wokalne zespołu, sound design: Michał Łaszewicz
asystent reżysera: Łukasz Brzeziński
asystent choreografa: Tomasz Manowski
współpraca muzyczna: Jakub Kraszewski
inspicjent: Seweryn Wieczorek
obsada: Damian Aleksander (Guido Contini), Ewa Łobaczewska (Luisa Contini), Dagmara Rybak (Carla), Anna Lasota (Claudia), Barbara Melzer (Liliane La Fleur)
Agnieszka Wawrzyniak (Matka Guida), Anita Urban (Saraghina), Jolanta Wyrzykowska (Krytyczka), Katarzyna Tapek (Przeczysta Panna od odnowy biologicznej)
Ewa Kłosowicz (Maria Maddalena), Magdalena Szcześniewska (Lina), Mateusz Gabrielski (Mały Guido), Zofia Grażyńska (Diana), Wioleta Butler (Sofia / brytyjska dziennikarka)
Aleksandra Wojciechowska (Olga / pensjonariuszka Spa), Ksenia Matsuk (Benedetta / pensjonariuszka Spa), Denisa Jarczak (Renata)
oraz zespół baletowy i orkiestra Teatru Muzycznego w Poznaniu
premiera: 30 września 2017
fot. FOTOBUENO
Piotr Gaszczyński (rocznik 1987) – absolwent filologii polskiej i teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nauczyciel, miłośnik groteski pod każdą postacią, dyrektor Szkoły Podstawowej im. św. Joanny Molli w Krakowie. W „Teatraliach” publikuje od 2010 roku
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.