Tworzenie w ciemności (Wyspy Galapagos. Król Dawid)

Tworzenie w ciemności (Wyspy Galapagos. Król Dawid)

Dwóch ostatnich dramatów Helmuta Kajzara: Wyspy Galapagos i Króla Dawida na pierwszy rzut oka nic nie łączy. Dzieją się w zupełnie innych, choć równie niedostępnych dla współczesnego odbiorcy czasach, traktują o innych postaciach i sytuacjach. Andrzejowi Ficowskiemu udało się jednak połączyć je w mniej lub bardziej zgrabną i dopełniającą się całość.

Już trzeci raz na scenie Teatru Współczesnego widzowie mogą doświadczać ciemności: tej absolutnej, namacalnej, budzącej poczucie klaustrofobicznej i niedookreślonej przestrzeni i czasu. Tym razem jednak to nie ciemność, a słowa padające ze sceny, stanowiące mieszankę dwóch dramatów Kajzara, są dla odbioru wydarzenia najważniejsze. Ciemność nie jest tutaj dominująca, gdyż większość spektaklu oglądamy w półmroku ultrafioletu, który wydobywa nałożone na twarze aktorów maski z fluorescencyjnej farby. Bohaterowie Wysp Galapagos „przyjmują fosfor”, aby się „świecić” w Teatrze Współczesnym dosłownie. Momenty zupełnego wyciemnienia natomiast przenoszą widzów do miejsca bez czasu, gdzie nie kontrolujemy jego upływu, a ciemność przynosi wizje i obrazy zawieszone gdzieś w historii, mieszając wydarzenia biblijne i historyczne czy filozoficzne dyskursy.

Fabuła Wysp Galapagos opiera się na całkiem prostej, metateatralnej sytuacji: czwórka artystów spotyka się w pewnym mieszkaniu i prowadzi pokrętne dyskusje o sztuce i życiu, próbując niby coś tworzyć, a może tylko dojść do jakichś artystycznych czy towarzyskich uniesień. Rafał (Arkadiusz Cyran) jest pisarzem – chce napisać sztukę. Jerzy (Rafał Kwietniewski) to z zamiłowania fotograf i niedoszły samobójca: wokół sceny rozwieszone są zdjęcia jego autorstwa – zdjęcia rentgenowskie różnych części ciała, które przypominają bohaterom pejzaże, zwierzęta i ludzi „pióro gołębia, które zastanawia się, czy gołąb po nie wróci”. Mężczyzn odwiedza para kobiet: Krysia (Agata Skowrońska), aktorka z Syreny, która w czasie przedstawienia między swoją partią a ukłonami wpada do znajomych i jej koleżanka Iza (Dorota Kwietniewska). Mimo atmosfery swobody i rozrywkowej wolnej twórczości nad bohaterami czai się jakieś widmo: wspomnienie więzienia i strach przed cenzurą uosobiony w scenie wtargnięcia do mieszkania służb bezpieczeństwa i niszczenia zdjęć Jerzego. Bohaterowie „bawią się uprawianiem sztuki” – trochę podgrywają, czytają sobie nawzajem swoje dzieła, wszystko nagrywają, być może po to, aby z bełkotu codziennej sytuacji wyłowić jakąś esencję artystycznego wyrazu. Podążając za najprostszymi tropami można uznać, że sztuką, którą próbują stworzyć, jest właśnie niedokończony, ostatni dramat Kajzara Król Dawid: postacie inscenizują jego fragmenty. Widzowi jednak trudno połapać się w surrealistycznej, pokawałkowanej rzeczywistości artystów, która momentami potrafi przemienić się w chaos wątków i fragmentów nie do odszyfrowania. To właśnie stanowi podstawową wadę przedstawienia: u Kajzara pomimo wielości wątków następujące po sobie wypowiedzi postaci łączą się ze sobą na takim czy innym poziomie. Ficowski tnąc i mieszając tekst praktycznie bezlitośnie, w pewien sposób pozbawił te doskonałe dramaty ciągłości i wzajemnej zależności. Obserwujemy więc na scenie grupę artystów, z których każdy ma swoje artystyczne popisowe momenty, podczas których reszta postaci dekadencko się nudzi, bo czeka jedynie na swoje pięć minut, w żaden sposób niezwiązane z tym, czego właśnie (przynajmniej w teorii) słuchają. Aktorom natomiast z trudem przychodzi połączenie codziennych zwyczajnych zachowań, jak jedzenie pierogów czy picie whisky i rozmów o tematach codziennych i pracy, z momentami wzniosłego filozoficzno-surrealistycznego dyskursu poetyckich fragmentów.

Teatr w ciemnościach jest bardzo kameralnym i niecodziennym doświadczeniem, które warto poznać. Przedstawienie mogło się nieco rozjeżdżać fabularnie, jednak ciekawe, wręcz cielesne bycie w ciemności, kiedy zaczynają nas boleć oczy albo pojawia się strach przed tą nieznaną przestrzenią, pozostało. Możliwe, że strach chociaż w najmniejszym procencie podobny do tego towarzyszącego artystom w czasie stanu wojennego, czy Dawidowi, kiedy w dramacie Kajzara „patrzy w ciemność”. Uczucie klaustrofobicznego zamknięcia w ciemnicy z na poły magicznymi, szamańskimi postaciami żyjącymi gdzieś poza czasem. I to, wręcz intuicyjne odczucie, udało się artystom wywołać.

 

Zuzanna Zajt, Teatralia Wrocław
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 156/2016

 

Wrocławski Teatr Współczesny

Helmut Kajzar

Wyspy Galapagos. Król Dawid

reżyseria, scenariusz, aranżacja przestrzeni: Andrzej Ficowski

obsada: Dorota Kwietniewska (Iza), Agata Skowrońska ( Krysia / Żeleźniakowa)  Arkadiusz Cyran (Rafał), Rafał Kwietniewski (Jerzy) Robert Kaczorowski (X),  Sebastian Zachary (Y)

muzyka: Jacek Modliński

inspicjentka: Halina Lis-Olszewska

premiera: 11 grudnia 2015

 

Zuzanna Zajt – absolwentka teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Aktualnie mieszka w przeróżnych środkach transportu. Zawodowo przekonuje dziesięciolatki, że teatr to coś zupełnie innego niż „takie kino, tylko że gorsze”