Tymoteusz wśród technodzieci (Tymoteusz wśród ptaków)
Jak olbrzymią trzeba mieć wyobraźnię, aby wymyślić historię niedźwiadka chcącego wysiedzieć kukułcze jajko? Jego taty, który jest uosobieniem „niedźwiedziowatości” i prezentuje wszystkie cechy, jakie prawdziwy niedźwiedź powinien posiadać? Kwoki, wysiadującej pełnoetatowo, lub lisa, który jest najbardziej nieudolnym łowcą jajek w całym lesie? Otóż albo trzeba być Janem Wilkowskim – autorem sztuki Tymoteusz wśród ptaków – albo dzieckiem. Im młodszym, tym lepiej.
Spektakl Tymoteusz wśród ptaków łódzkiego Teatru Arlekin przeznaczony jest dla dzieci w wieku 2-7 lat. Każdy, kto kiedykolwiek spędził z takim maluchem więcej niż godzinę, wie, jak trudno jest skupić jego uwagę na jednym punkcie dłużej niż 3 minuty. Moje doświadczenia nakazują mi sądzić, że mają one montowane seryjnie ADHD i sonary w uszach, które reagują na każde niezrozumiałe słowo i w razie usłyszenia go, uruchamiają lawinę tysiąca pytań. Podkręcało to moją ciekawość, zastanawiałam się, w jaki sposób twórcy przedstawienia poradzili sobie z przełożeniem sztuki Wilkowskiego na scenę w sposób odpowiedni dla najmłodszych widzów. Po wyjściu z teatru poczułam się skonsternowana.
W moim odczuciu spektakl zrealizowany jest doskonale. Znajdziemy w nim lalki – zarówno piękne, jak i kolorowe, pluszowe i wzbudzające sympatię dzieci; wartką akcję, która nie pozwala oderwać oczu od sceny przez cały czas trwania przedstawienia; chwytliwe piosenki o nieskomplikowanych tekstach, które mogą nucić także najmłodsi oraz zwroty bezpośrednio do publiczności, które zwykle działają jak chwilowy „przywoływacz do porządku” i przypominają dzieciom, gdzie są i na czym powinny koncentrować uwagę. Także czas trwania spektaklu dostosowany jest do możliwości dzieci – nieco ponad godzina z jedną przerwą. Istotny jest dla mnie także fakt, że w spektaklu wykorzystano proste słownictwo, które dzieci z pewnością znają i rozumieją, nie będą zatem ciągle dopytywały, co to znaczy i co to jest. Historia przedstawiona w tekście Wilkowskiego również nie budzi zastrzeżeń co do treści nieodpowiednich dla najmłodszych. Nie ma tutaj zawiłej fabuły, dużej liczby bohaterów, którzy wplątywaliby się w coraz to nowsze intrygi, nie ma nawet stricte czarnego charakteru.
Oto bowiem w piękny wiosenny poranek znajdujemy się w lesie, gdzie właśnie zaczyna się okres wysiadywania jaj. Wysiadują sikorki, drozdy, dudki i tylko kukułka, nie mając na to ochoty, a jednocześnie sposobności na podrzucenie swojego jajka do czyjegoś gniazda, zostawia je małemu misiowi Tymoteuszowi. Ten, jako miś odpowiedzialny i troszczący się o los innych, postanawia jajko wysiedzieć na przekór ojcu, który uważa takie zachowanie za urągające niedźwiedziowi i całej leśnej braci, która go wyśmiewa i dokucza mu. Postacią najbardziej komediową jest tutaj lis, który od samego początku spektaklu stara się wykradać jajka z gniazd, ale na skutek różnych przeciwności losu nie udaje mu się to. Ponieważ przedstawienie bogate jest w treści edukacyjne i etyczne, dorosłemu nietrudno domyślić się, że zakończy się ono szczęśliwie, miś postępujący dobrze i sprawiedliwie zostanie wynagrodzony, źli bohaterowie zmienią swoje zachowanie, a dzieci dostaną wzorzec tego, jakimi wartościami należy kierować się w życiu. Ponieważ nie jest to jednak spektakl dla dorosłych, tylko dla dzieci – te powinny być zaskoczone jego zakończeniem.
Wspomniałam jednak wcześniej, że wyszłam z teatru nieco skonsternowana. Okazało się bowiem, że to, co na mnie zrobiło duże wrażenie i wydawało się odpowiednie dla najmłodszych widzów, im połowicznie przypadło do gustu. Dzieci siedzące wokół mnie były bardziej zainteresowane nowymi butami koleżanki albo odliczaniem czasu do wyjścia na przerwę i zjedzenia chipsów na drugie śniadanie. Ich uwagę najmocniej przykuł miś, który chciał poopalać się bez ubranka. Reszta przedstawienia najwyraźniej toczyła się dla nich za wolno i nie dostarczała oczekiwanych wrażeń. Być może jest to sygnał, że do współczesnych dzieci należy kierować inne opowieści, niż te pisane przed epoką gier komputerowych, teledysków i hipermarketów. Być może te same wartości trzeba aplikować w odmienny sposób, spełniający wymagania, które mają nawet najmłodsi. Z drugiej strony wątpię, aby pokolenie reżyserów tworzących dzisiaj było na to gotowe. Musimy poczekać, aż dzisiejsze maluchy za kilkanaście lat wezmą sprawy w swoje ręce.
Sandra Kmieciak, Teatralia
Internetowy Magazyn „Teatralia” numer 83/2014
Teatr Lalek Arlekin, Łódź
Tymoteusz wśród ptaków
Jan Wilkowski
reżyseria: Stanisław Ochmański
scenografia: Joanna Hrk
muzyka: Michał Makulski
asystent reżysera: Małgorzata Wolańska
obsada:
Sikorska – Agata Butwiłowska, Drozdowiczowa, Kura – Małgorzata Wolańska, Kukułka, Pisklątko – Karolina Zajdel, Tata, Dudek – Tomasz Pieczątkowski, Lis – Waldemar Presia, Tymoteusz – Jerzy Dowgiałło
Premiera: 19 stycznia 2013
fot. archiwum teatru