W ruchu / w bezruchu

Kolory zalewają scenę, przestrzeń wypełnia gęsty dym. Piekielny skrzekot przeplata się z eterycznym dźwiękiem dzwoneczków i uderzeniami gongów, natchnione frazy pieśni Ne me quitte pas przeradzają się w słowa Psalmu 51 Miserere mei, Deus; spomiędzy kakofonii przebijają się wykrzykiwane manifesty rapera Bartusia 419. Twórcy Boskiej Komedii uruchamiają rozpędzoną machinę chaosu, tworzą wielowymiarowe sceniczne horror vacui. Stąd nie ma ucieczki – Agata Tomasiewicz pisze o „Boskiej Komedii” w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego.

Teatr Powszechny w Warszawie, fot. Magda Hueckel
Teatr Powszechny w Warszawie, fot. Magda Hueckel

Kolory zalewają scenę, przestrzeń wypełnia gęsty dym. Piekielny skrzekot przeplata się z eterycznym dźwiękiem dzwoneczków i uderzeniami gongów, natchnione frazy pieśni Ne me quitte pas przeradzają się w słowa Psalmu 51 Miserere mei, Deus; spomiędzy kakofonii przebijają się wykrzykiwane manifesty rapera Bartusia 419. Twórcy Boskiej Komedii uruchamiają rozpędzoną machinę chaosu, tworzą wielowymiarowe sceniczne horror vacui. Stąd nie ma ucieczki.

Trudno oczekiwać od Krzysztofa Garbaczewskiego wierności i pietyzmu w przekładaniu Boskiej Komedii na język sceny. Wielu współczesnych artystów teatru traktuje klasykę literatury jako model do składania, obiekt, z którego wypreparowuje się podstawowe sensy i obudowuje się je indywidualną interpretacją. Patrząc z pragmatycznego punktu widzenia, utwór od dawna funkcjonuje w domenie publicznej, a zatem można dokonywać na nim dowolnych operacji bez troski o egzekwowanie praw autorskich. Ta swoboda z pewnością nie była jedynym impulsem do podjęcia dialogu z opus magnum Dantego. Garbaczewski analizuje moment kulturowego przełomu, ustanawia nieoczywistą paralelę między sumą doświadczeń człowieka późnego średniowiecza a tożsamością współczesnego homo digitalis.

Reżyser wraz ze scenografką, Aleksandrą Wasilkowską, projektują unikalną sytuację sceniczną. Boska Komedia z warszawskiego Teatru Powszechnego to doświadczenie sensoryczne, co prawda, ograniczone głównie do elementów typowych dla teatru – wizualnych i audialnych, choć pojawiają się też eksperymenty z warstwą zapachową. Sformułowanie „doświadczenie” użyte z premedytacją zamiast określenia „spektakl” jest o tyle słuszne, że twórcy zrezygnowali z linearnej narracji na rzecz wiru rozproszonych komunikatów. Garbaczewski wypełnia swoje dzieło bodźcami do tego stopnia, że po pewnym czasie receptywność odbiorcy ulega osłabieniu. Wiodącym pomysłem scenograficznym jest umieszczenie na obrotówce struktury złożonej z sześcianów, będącej częścią instalacji Aporia. Miasto jest miastem. Do jednej z krawędzi konstrukcji przymocowano gigantyczną (boską?) rękę skierowaną ku górze. Nad przestrzenią gry znajduje się ekran, na którym pojawiają się błąkające się wśród pustych, piekielnych przestrzeni awatary – to obraz sprzężony z ruchem części wykonawców posiadających okulary do wirtualnej rzeczywistości oraz kontrolery. Bliżej krawędzi sceny widnieje para metalowych oczu, zza których błyska czerwone światło reflektorów. Między fotelami na widowni umieszczono obiekty przypominające futurystyczne monstrancje-ekrany wyświetlające cyfry, co stanowi najprawdopodobniej nawiązanie do symboliki liczb w dziele Dantego.

Teatr Powszechny w Warszawie, fot. Magda Hueckel
Teatr Powszechny w Warszawie, fot. Magda Hueckel

Paradoksalnie to nie eksperymenty z rzeczywistością rozszerzoną, a wykorzystanie sceny obrotowej stanowi najważniejszy autorski zamysł. Twórcy burzą linearność, zmuszając widzów do prawie symultanicznego doświadczania Piekła, Czyśćca i Raju imitowanych przez poszczególne elementy scenografii. Ten rodzaj mobilnego mansjonu w pewnym stopniu determinuje odczytanie spektaklu. Piekło nadmiaru, niemożność skonsumowania ogromu wrażeń i odkodowania wszystkich znaków jednocześnie, to wytrącenie widza ze strefy komfortu. Intencja Garbaczewskiego koresponduje tym samym z myślą zawartą w dziele Dantego. Oba przekazy są próbą konfrontacji z sytuacją, która poszerza lub przekracza możliwości poznawcze.

W tym miejscu warto zasygnalizować problem, który pojawia się także przy okazji innych produkcji tego artysty. Skomasowanie bodźców i jednoczesność snutych historii nie pozwala na stworzenie spójnej interpretacji, zwłaszcza przy wzięciu pod uwagę reżyserskiej fascynacji nowymi mediami i koncepcją wirtualnej transgresji. Na wiele dodatkowych wskazówek można się jednak natknąć w wywiadach i zapowiedziach, stąd wiemy, że pierwotny kształt Boskiej Komedii miał być nieco inny. W stworzeniu kompleksowej interpretacji spektaklu pomaga zatem sięgnięcie do różnych źródeł, analizowanie medialnych tropów.

Z wywiadów przeprowadzonych z reżyserem i przedstawicielami Teatru Powszechnego wynika, że równorzędnym elementem przedstawienia miał być klasyk literatury science fiction – powieść Neuromancer Williama Gibsona – oraz esej-manifest nowego humanizmu Homo deus: Krótka historia jutra autorstwa Yuvala Noah Harariego 1. Sceniczny chaos porządkowany jest przez znajomość pewnych tropów: gibsonowskiej koncepcji matrycy jako wirtualnej bazy danych, obłąkańczej podróży Henry’ego Case’a, głównego bohatera Neuromancera, po labiryntach dystopijnej metropolii czy zarysowanej przez Harariego futurystycznej wizji nowego człowieka, który dzięki postępowi technologicznemu może osiągnąć część zdolności przyporządkowywanych do tej pory do boskiej domeny. Z pozoru Boską Komedię trudno uznać za autoreferencyjną, zważywszy na pieczołowicie rozrysowaną mapę inspiracji. Zebranie rozproszonych wskazówek nie jest jednak warunkiem koniecznym do pełnego odczytania widowiska. Niezależnie od nich przedstawienie Teatru Powszechnego jawi się jako plastyczna wizja zagubienia jednostki, która w związku z ekspansją wirtualnego świata będzie musiała na nowo zdefiniować swoją tożsamość.

Teatr Powszechny w Warszawie, fot. Magda Hueckel

Taka interpretacja uwidacznia się już w scenie otwierającej spektakl. Wcielająca się w Beatrycze Sandra Korzeniak wygłasza fragmenty przedśmiertnej artaudowskiej audycji Skończyć z sądem Bożym. Ciekawe, że twórcy zdecydowali się na zacytowanie autora idei Teatru Okrucieństwa, którego jednym z założeń było badanie granic ludzkiej percepcji, budzenie uniwersalnych doświadczeń ukrytych w zakamarkach nieświadomości, oderwanie odbiorcy od kulturowej spuścizny Zachodu (!) poprzez między innymi maksymalizację scenicznych efektów celem stworzenia widowiska totalnego. Garbaczewski wraz z dramaturgiem, raperem Kozą, nie dokonuje jednak kompleksowej analizy idei Artauda w kontekście wymowy spektaklu. Fragmenty audycji Skończyć z sądem Bożym stanowią przede wszystkim profanacyjny prolog, a jednocześnie manifest poszukiwania nowej świadomości poza sferą dogmatu. Słowa: „Dwie drogi stanęły przed nim [człowiekiem – AT] otworem: / nieskończenie wielkiego zewnętrza, /nieskończenie małego wnętrza” 2przywodzą na myśl słynny początek Boskiej Komedii.

Dante (Julian Świeżewski) odrzuca „nieskończenie małe wnętrze” ludzkiej wegetacji – „gówno, którego bał się utracić” – po czym zstępuje ze „szlaku niemylnej drogi” i zapuszcza się w nieznane w towarzystwie Wergiliusza (Paweł Smagała). Rytm wspólnej wędrówki zostaje zaburzony już na samym początku. Złożona z kubików konstrukcja zaczyna się obracać. Jej tył jest pokryty zaciekami czerwonej farby – to skrwawione przestrzenie piekła. Gdzieś z boku przycupnęła Beatrycze; Raj nie jest miejscem, jest osobą. Potok słów niknie wśród dźwięków. Uwydatniona audiosfera – mlaskanie, bulgotanie, cmokanie, chichotanie, ciężkie oddechy – tworzy równoległą opowieść. Po scenie przechadza się olbrzym Gerion z doczepionymi do pleców monstrualnymi skrzydłami. Rytualne gongi i woń kadzideł kontrastują z plątaniną kabli i talerzami satelitarnymi. Snujące się po ekranie VR-owe cienie stopniowo przeradzają się w hybrydyczne stwory rodem z filmów body horror. Co jakiś czas Bartuś 419 wykrzykuje swoje płomienne, choć nieco infantylne teksty, Mamadou Góo Bâ wyśpiewuje przywołany już song Jacquesa Brela.W tle pulsuje niepokojąca muzyka Jana Duszyńskiego. Odbiorcza logika podpowiada, że wędrówka po piekle bodźców powinna zakończyć się klarownym finałem: Dante osiąga ostateczny cel, wkracza do Empireum. I owszem, bohaterowie docierają na szczyt. Tam jednak ponownie zostają skonfrontowani ze słowami: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie”. Jeśli Bóg istnieje, to jest to pogrywający ze śmiertelnikami Bóg-szachraj. Bezpieczniej jest założyć, że w tym świecie nie ma żadnej wyższej instancji. Ludzkie ścieżki są koliste, wędrówka nie zmierza ku wiecznej karze czy nagrodzie. Człowiek jest skazany na powtarzanie cyklu, nieustanne poszukiwanie odpowiedzi. Niebiosa jednak milczą. Patrząc na finał w kontekście wcześniejszych rozważań, scenę tę można odczytywać jako wyraz zagubienia jednostki w wirtualnym, hipertekstowym świecie. Koniec jest początkiem; sieć stawia na swobodę nawigacji, a informacje przyswajane są w sposób chaotyczny. Niewiele trzeba, by zboczyć z wydeptanego szlaku wprost w serce pięknego, ale jednocześnie ciemnego lasu, pełnego rozwidlających się w nieskończoność duktów.

Teatr Powszechny w Warszawie, fot. Magda Hueckel

Po rozmowach i lekturze części recenzji odniosłam wrażenie, że niektórzy widzowie oczekiwali, że spektakl, czy raczej „teatralna medytacja”, „coś z nimi zrobi”, wywoła spodziewane emocje, odkryje ukryte sensy, spowoduje wstrząs, pomoże nawiązać dialog z bohaterami 3. Być może problem tkwi w konsekwentnym określaniu widowiska mianem „medytacji”. Owe odbiorcze oczekiwania nie są jednak takie naiwne, jak by się mogło z pozoru wydawać. Nielinearność i nawarstwienie bodźców nie prowadzi do quasi-mistycznego transu, lecz do desensytyzacji, a w konsekwencji – zwyczajnego braku zainteresowania. Dlaczego tak się dzieje? Garbaczewski wyraźnie dąży do teatralnej immersji, o czym najdobitniej świadczy działalność zainicjowanego przez niego kolektywu Dream Adoption Society. W przypadku Boskiej Komedii trudno jednak mówić o takim doświadczeniu, zważywszy na zachowanie tradycyjnego, w pewnym sensie opresyjnego, podziału na scenę i widownię z rzędem foteli, co udaremnia pełne zanurzenie w rozbuchanym, rozwibrowanym świecie. Garbaczewski i Wasilkowska nie musieliby nawet umożliwiać swobodnej eksploracji, wystarczyłoby zapewne lekkie przearanżowanie przestrzeni, by odbić się nieco od tradycyjnego teatralnego układu. Sporo wątpliwości rodzi również wykorzystanie wirtualnej rzeczywistości. W jednym z wywiadów Garbaczewski wspomina o możliwości aktywnego włączenia widzów w przebieg przedstawienia przez udostępnienie im okularów VR i kreowania za ich pomocą obrazów widocznych na ekranie 4. Pozostaje zagadką, dlaczego informacja nie została udostępniona na stronie teatru. Prawdopodobnie opcja wykorzystania okularów VR w spektaklu wciąż jest w fazie testowej. Umożliwienie fizycznej partycypacji widzów już po pokazach popremierowych rzuciłoby inne światło na omawiany projekt. Póki co wykorzystanie wirtualnej rzeczywistości w spektaklu nie tworzy nowych sensów, nie wpływa na odmienne percypowanie scenicznej rzeczywistości, pozostaje jedynie estetycznym bonusem. Nie czyniłabym zresztą z tego kluczowego zarzutu, gdyby nie chodziło o spektakl Garbaczewskiego – bądź co bądź wizjonera. Cóż, taka dola wizjonerów, wymaga się od nich nieustannego poszerzania repertuaru wykorzystywanych środków. Boska Komedia, choć całkiem intrygująca, pozostaje jednak mgławicą różnych efektów, bombastycznym widowiskiem nabuzowanym pod sam korek. To niestety teatr, który trochę zachwyca się sam sobą, ugładzona neuroza, piękna pseudo-ekstaza obserwowana jakby zza pancernego szkła. Słońce i gwiazdy pozostają w bezruchu.

reżyseria i scenariusz – Krzysztof Garbaczewski
scenografia – Aleksandra Wasilkowska
dramaturgia – Koza
muzyka – Jan Duszyński
wideo – Hanna Maciąg
kostiumy – Sławomir Blaszewski
współpraca i wykonanie kostiumów – Bożena Zaremba, Mieczysław Kudelski
reżyseria światła, VR i animacje – Anastasiia Vorobiova
współpraca przy reżyserii światła – Piotr Pieczyński
operator VR – Natan Berkowicz wsparcie przy projektowaniu VR i tworzeniu awatara – Andrei Isakov
asystent reżysera – Wojtek Markowski
asystentki scenografki – Karolina Kotlicka, Monika Oleśko
inspicjentka – Iza Stolarska

Przypisy
  1. Zob. C. Polak, P. Sztarbowski, Na tropie kultury, wywiad przeprowadzony w ramach audycji radiowej z dn. 07.02.2020, Radio Dla Ciebie, dostępny online: https://www.rdc.pl/podcast/na-tropie-kultury-boska-komedia-w-teatrze-powszechnym/; K. Garbaczewski, Nie rozmawiamy o wierze w sposób sensowny (wywiad przepr. P. Bollin). Dostępny online: https://kultura.onet.pl/teatr/krzysztof-garbaczewski-o-spektaklu-boska-komedia-w-teatrze-powszechnym-wywiad/kqe4plh
  2. A. Artaud, Skończyć z sądem Bożym, tłum. B. Banasiak. Dostępny online: http://bb.ph-f.org/przeklady/artaud_sad_bozy.pdf
  3. Zob. K. Bekielewska, Pół na pół. Dostępny online: http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/286877.html; D. Kurz, Rzecz o maszynie teatralno-performatywnej napędzanej ruchem obrotowym sceny w dziewięciu akapitach spisana. Dostępny online: https://kurzawka.blogspot.com/2020/02/rzecz-o-maszynie-teatralno.html
  4. K. Garbaczewski, Nie rozmawiamy o wierze w sposób sensowny (wywiad przepr. P. Bollin), dz. cyt.
Podobne

Wszystkie barwy „Teatru”

Nie ma mowy o tym, żebyśmy kosztem indywidualnych przekonań wyznaczali sztywną linię pisma, choć oczywiście pewne opinie wyrażane są na naszych łamach częściej, a inne rzadziej. Pluralizm widać także w naszych corocznych werdyktach dotyczących nagród „Teatru”. Naszymi laureatkami w ostatnich latach była i Anna Seniuk i Justyna Wasilewska, a laureatami – Jerzy Stuhr i Andrzej Kłak. Choć oczywiście dla wyznawców post-teatru zawsze będziemy zbyt zachowawczy… – z Jackiem Kopcińskim rozmawia Katarzyna Niedurny w ramach cyklu wywiadów z redaktorami naczelnymi czasopism teatralnych.

19 01 2020

Całowanki zamiast zdrowasiek

Autor „Odlotu” tka swój udramatyzowany poemat z często nieoczywistych skojarzeń i strzępkowych cytatów, budując tym samym groteskową alegorię zglobalizowanej pamięci (pop)kulturowej, niejako przepuszczonej przez filtr katastroficzno-katolickiej wyobraźni. – o „Odlocie” Zenona Fajfera pisze Alicja Müller.

12 10 2019

Teatr na kredyt

Twórcy i twórczynie przeprowadzają krytyczną analizę rzeczywistości kapitalistycznej, w której relacje międzyludzkie, zarówno na płaszczyźnie społeczno-ekonomicznej, jak i moralnej, kształtują się w oparciu o pojęcie „długu” oraz modelowych figur wierzyciela/ wierzycielki i dłużnika/ dłużniczki. – Adriana Mickiewicz recenzuje „Dług” w reżyserii Jana Klaty.

12 10 2019

Liczba pojedyncza czy liczba mnoga?

Pozornie wydaje się, że tytułowa bohaterka filmu, Halla, mogłaby stać się jedną z aktywistek opisywanych przez Solnit. Wskazuje na to jej zaangażowanie w ochronę środowiska, wiara w swoje racje i chęć uzyskania wpływu na politykę energetyczną kraju, którego jest obywatelką – Zuzanna Berendt pisze o „Nadziei w mroku” Rebeki Solnit oraz o filmie „Kobieta idzie na wojnę” w reż. Benedikta Erlingssona

12 10 2019

Konstelacje

Formy niemieszczące się w określonej przez prawo strukturze są dowodem na to, że konieczność wyboru pomiędzy instytucją publiczną a kolektywem wciąż działa niekorzystnie na polaryzację pracy na rzecz rozwoju artystycznego i badawczego – pisze Anna Olszak o „Kolektywach teatralnych, artystycznych i badawczych”.

12 10 2019

Pismo w dobie przemian

Nie robiłem żadnej rewolucji. Dopiero po dobrych paru latach, już w dwudziestym pierwszym wieku, zmieniłem wewnętrzny układ pisma, czyli jego szkielet, strukturę. Zapłaciłem za to boleśnie, bo jeden z najbardziej poważanych przeze mnie ludzi w branży, mój niegdysiejszy promotor, Jerzy Timoszewicz, na parę lat zerwał ze mną wszelkie stosunki, krzycząc przedtem: „Dlaczego zabrał mi pan mój Dialog?!”. Tymczasem podstawa pozostała niezmieniona – z Jackiem Sieradzkim rozmawia Katarzyna Niedurny w wywiadzie otwierającym jej autorski cykl „Naczelni”.

12 10 2019

Sieciowanie tanecznej wspólnoty

Jako twórca, działający od dawna na polskim rynku, doświadczyłem wielu niesprawiedliwych praktyk. Pracowałem i studiowałem także za granicą i dzięki temu mam porównanie: obserwuję, co u nas nie działa, a co należałoby usprawnić. I kto, jeśli nie artyści organizujący się oddolnie, mógłby to zmienić? – Wiktoria Tabak rozmawia z Alicją Berejowską i Maciejem Kuźmińskim z Polskiej Sieci Tańca.

30 07 2020

RAVE TILL THE GRAVE

Reżyserka tworzy silną paralelę między klasowym odbiorem choreomanii a tańcami wytworzonymi przez mniejszości rasowe i seksualne, będącymi ich własnym językiem buntu. Ostatecznie jednak przedstawiciele klas uprzywilejowanych zawłaszczyli te formy ekspresji i poddali je procesowi normatywizacji – Justyna Machaj pisze o „Truciźnie” w reżyserii Marty Ziółek

19 04 2020

Było ich siedem. Osiem!

Skandal! Czy już poszła plotka o tym, że Diabły to nowa Klątwa i że dla własnego komfortu lepiej nie zabierać na spektakl zbyt dużej torebki, a w niej niepotrzebnych rzeczy, bo wejściu na salę towarzyszy kontrola bezpieczeństwa, która zawsze delikatnie opóźnia rozpoczęcie przedstawienia? – Agata M. Skrzypek pisze o „Diabłach” w reżyserii Agnieszki Błońskiej.

17 03 2020

Istotne sprawy studentów

Poddawanie się przymusowi tworzenia ostrych i wyrazistych opowieści o zbiorowych praktykach oporu, będących w istocie nieostrą negocjacją wielu interesów i potrzeb, stanowi odsłonę neoliberalnego przymusu produktywności w wytwarzaniu uproszczonych, nastawionych na efekt narracji o tym, że coś się jednak „udało”

14 02 2020

Stało się. Studium (nie)posłuszeństwa

Każda instrukcja, jak każdy performans, zawiera w sobie mikrowładzę, wciela jakąś teorię, wykładnię działania – instrukcja Bukowskiego nie jest od tego wolna. Ale może ważniejsze jest to, że służy do uwidocznienia pojawiających się i działających politycznych ciał.

14 02 2020

Mam ciało!

Na wszelkie kryzysy – nie tylko te tożsamościowe, ale i fizyczne – Dziemidok daje jedną receptę: trzeba tańczyć. Taniec zaczyna przy akompaniamencie ciszy, potem kontynuuje do muzyki, która jakby rozbrzmiewa w całości w jego głowie, a do widowni docierają tylko kakofoniczne stukoty. Niestaranna melodia przekształci się w końcowej tanecznej części wykładu performatywnego w swingowy In dieser Stadt Hildegard Knef. Wewnętrzny przymus tańczenia, który staje się wręcz miłością, wydaje się być jednocześnie życiowym spełnieniem i eskapizmem – dwiema nieodłącznymi stronami pasji. Jedyną miarą sensu tego działania jest pewność siebie – Agata M. Skrzypek pisze o festiwalu Ciało/Umysł.

13 02 2020

Grotowski i cała reszta

Próba umieszczenia „odwrotu od Grotowskiego” w ciągu nieświadomych walk o artystyczną niezależność podważa dużą część krytycznej recepcji działalności reżysera „Akropolis” koncentrującej się na problemie relacji władzy. Sygnał takiej dyskursywnej kapitulacji przed majestatem wielkiego twórcy odwraca uwagę od praktyk nauczyciela i kieruje ją na „traumę” uczniów. Z takiej perspektywy krytyka „męskiego geniusza” wytraca swoją sprawczość i wartość – Mateusz Kaliński pisze o „Ja, bóg” w reżyserii Tomasza Rodowicza i Joanny Chmieleckiej.

07 02 2020

Poszukiwania w ciele

Konstytuowanie się nowej, hybrydycznej, cielesnej tożsamości w spektaklu wyklucza istnienie binarnego systemu świata opartego na opozycjach: naturalne – sztuczne czy człowiek – maszyna –
Natalia Brajner pisze o „Końcu śmierci” w reżyserii Tomasza Bazana.

22 01 2020

Sztuka jest jak Ibuprom

Wyświetlane na ekranie ponad sceną nazwy miast otwierają kolejne rozdziały spektaklu, które, z pozoru zupełnie ze sobą niezwiązane, łączą się w spójny obraz przedstawiający niemoc, obcość, wyizolowanie i bezsilność wobec rzeczywistości. Każda z dziesięciu lokalizacji to inny krajobraz i inna perspektywa. Zaczynamy w Madrycie – Julianna Błaszczyk pisze o „Możliwościach znikających przed krajobrazem” w reżyserii Tanyi Beyeler i Pabla Gisberta.

23 12 2019

Alien

W momencie zwierzenia się bohaterki o chwili, w której poczuła, że choruje na nowotwór, na scenę wchodzi Piotr Polak w czerwonym, piankowym stroju raka. Twórcy i twórczynie konsekwentnie wykorzystują kampową estetykę, by przedstawiać coraz bardziej emocjonalne tematy. Kontrast między formą a treścią ma uderzać odbiorcę, co ma umożliwić mu pogłębioną analizę prezentowanych problemów – Julia Wróblewska pisze o „Jezusie” w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego.

16 12 2019

Aneks – recenzja wystawy „Zmiana ustawienia”

Rzecz jasna, podkreślany przez Buchwald oryginalny status zaprezentowanego w Zachęcie spojrzenia w przeszłość należy postrzegać przede wszystkim jako chwyt marketingowy, mający wyjść naprzeciw wszystkim tym, których zniechęca wizja niemałych sal warszawskiej galerii, po brzegi wypełnionych wyblakłymi projektami scenograficznymi i butwiejącymi konstrukcjami. Za niewinnym z pozoru gestem, kryje się jednak niebezpieczna, choć już całkiem dobrze rozpoznana, pułapka – pisze Maciej Guzy o wystawie „Zmiana ustawienia. Polska scenografia teatralna i społeczna XX i XXI wieku”.

09 12 2019

Biblia ilustrowana – esej o kostiumach w spektaklu „Jezus”

Korzystanie z oferty second handów, tworzenie prac z materiałów recyklingowanych staje się deklaracją kostiumografki i manifestem chęci ograniczenia negatywnego wpływu przemysłu odzieżowego na środowisko naturalne i występującej w jego ramach nadprodukcji ubrań – pisze Seba Tokarczyk o praktyce kostiumograficznej Hanki Podrazy oraz kostiumach w spektaklu „Jezus”.

09 12 2019

Słuchanie kryzysów

Goebbels, Lauwers i Marthaler – ojcowie (!) założyciele współczesnego europejskiego teatru, mający znaczący wpływ także na polskie środowisko teatralne po 1989 roku – prezentują swoje obserwacje na temat rzeczywistości w formie dość stotalizowanej struktury scenicznej, przygniatającej widzki i widzów niemal każdym swoim elementem – Maciej Guzy pisze o trzech spektaklch prezentowanych podczas tegorocznej edycji Ruhrtriennale w Bochum

31 10 2019

Rozejrzyj się

Podjęcie przez twórczynie i twórców teatralnych i performatywnych refleksji na temat krajobrazu nie powinno być zaskakujące – w końcu krajobraz nie jest naturalnym fenomenem, a filtrem, przez jaki patrzymy na rzeczywistość, konstruowanym zresztą przez sztuki wizualne od stuleci. – Kacper Ziemba pisze o spektaklach prezentowanych w ramach cyklu komuny//warszawa „Krajobraz. Minifest”.

21 10 2019

Destrukcja obsługi

Teatr o ekologicznym zacięciu musi wskazywać rzeczywistych winnych katastrofy klimatycznej. A do tego niezbędna jest ostra, polityczna sztuka, która pomogłaby wyzwolić polski mejnstrim z hegemonii neoliberalnego dyskursu.

12 10 2019

Maszynki do świerkania

Głos – jego skala, barwa i inne techniczne parametry – dyktuje śpiewakom nie tylko dobór ról, lecz także zmusza ich do podporządkowania codziennej egzystencji zachowaniu wokalnej kondycji – Katarzyna Dobrowolska pisze o sytuacji śpiewaków operowych

12 10 2019

Jak przestałem się martwić i pokochałem globalne ocieplenie

Jak pogodzić „faktyczność” globalnego ocieplenia z polityczną sprawczością człowieka, który miałby mu zaradzić? Sprzeczności tej niestety nie da się rozstrzygnąć, dopóki nie uznamy, że wiedza naukowa ma status probabilistyczny, a nie prawdziwościowy. Służy ona bowiem przewidywaniu przyszłości na podstawie dostrzeżonych prawidłowości, a nie samemu opisowi stanów rzeczy. – pisze Konrad Wojnowski w eseju poświęconym kryzysowi racjonalnego dyskursu w obliczu katastrofy klimatycznej.

12 10 2019

Zaniechać zemsty?

Dlaczego wybór padł konkretnie na Mosul? To miasto o wielowiekowej historii, biblijna Niniwa, do której zmierzał prorok Jonasz, by ostrzec jej mieszkańców przed gniewem bożym i skłonić ich do pokuty. Na szczęście Rau nie rozwija tego wątku w spektaklu, unikając skazania skomplikowanej rzeczywistości dzisiejszego Mosulu na naiwne chrześcijańsko-kolonialne moralizatorstwo – pisze Bartłomiej Janiczak o „Orestesie w Mosulu” w reżyserii Milo Raua.

12 10 2019

Ani praca, ani sztuka, ani prawda

Rubin i Janiczak wchodzą w dialog z nieprawdziwością propagandowego filmu, proponując zachwianie prawdziwością odczuć towarzyszących jego odczytywaniu. Co czujemy, gdy patrzymy na ludzi, którzy niedługo wyjadą do Auschwitz? Co to z nami robi? Jak możemy wyjść poza dialektykę przerażenia i litości? – Maciej Guzy recenzuje spektakl Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina „Kurt Gerron. Führer daje miasto Żydom”.

12 10 2019

W lustrze dalekiej kultury

Punktem odniesienia dla spektaklu Makohona jest teatr Takarazuka założony w 1914 roku w mieście o tej samej nazwie. Nowatorskość tego przedsięwzięcia polegała na tym, że na scenie występowały tylko kobiety, chociaż na początku ubiegłego wieku w japońskich teatrach grali głównie mężczyźni – Radek Pindor recenzuje „TAKARAZUKA camp” w reżyserii Eryka Makohona.

08 08 2019

Statyści we własnym życiu

Twórczynie i twórcy nie próbują zmieniać rzeczywistości, są bowiem świadomi swojej pozycji; dają temu wyraz, ofiarowując bohaterkom i bohaterom dużo wolności, w której ci mogą pozostać w stanie albo aktywności, albo kontemplacji. – Kacper Ziemba recenzuje „Kino moralnego niepokoju” w reżyserii Michała Borczucha.

05 07 2019

Ojcowie (z) Kościoła

Premiera spektaklu – zbiegająca się w czasie z filmem „Tylko nie mów nikomu” braci Sekielskich – pozwala zwolennikom teorii spiskowych snuć domysły, że to kolejny przykład działalności antykościelnego układu – pisze Jan Karow o „Dzieciach Księży” w reżyserii Darii Kopiec.

05 07 2019

Grupa wsparcia – wywiad z Piotrem Mateuszem Wachem

Schemat jest wszędzie podobny. Wystawa, która kosztuje kilka milionów złotych czy dolarów, jest wielkim produktem, a osoby, które są w nią najmocniej zaangażowane, zostają wykorzystane – z Piotrem Mateuszem Wachem – artystą, tancerzem, performerem – rozmawia Julia Kowalska

05 07 2019

Odpowiedzialni za wyobraźnię

„Bezkarnie” jest kolejnym głosem krytycznym wobec ojców założycieli i ojców dyrektorów, których alienujące i totalizujące myślenie o teatrze podtrzymuje mity dotyczące społecznego statusu artysty.

04 07 2019

Dopiero śpiew daje swobodę?

Śpiew ma na stałe zarezerwowane miejsce na scenach teatrów dramatycznych, od eksperymentalnego teatru akademickiego w zachodnim stylu, po lokalne studia młodzieżowe czy emigracyjne amatorskie trupy – Katarzyna Dobrowolska pisze o roli pieśni w teatrze ukraińskim

04 07 2019

Nic tak nie działa jak czerwona sukienka

Wyjątkowe oddziaływanie retrospektywy „The Artist Is Present” opiera się na sile produkowanych przez Abramović obrazów, które wybijają się na niezależność i budują ikoniczny wizerunek artystki – Weronika Wawryk pisze o strategiach kreowania wizerunku przez Marinę Abramović

04 07 2019

Poważna sprawa

Wszystko wskazuje na to, że Marinie Abramović na etyce postępowania nie bardzo zależy, a pozycja, na jakiej często jest stawiana, to konstrukt, z którym nie identyfikuje się ona nawet w minimalnym stopniu. Tym, na czym wyraźnie jej zależy, jest poważne traktowanie własnej twórczości – Zuzanna Berendt recenzuje wystawę Mariny Abramović „Do czysta”

04 07 2019
SITEMAP