A więc ja jestem taka? (Opętani)
Adaptując powieść Witolda Gombrowicza na scenę, Tadeusz Bradecki i Jan Polewka zdecydowali się silniej jeszcze, niż w książkowym oryginale, w centrum akcji umieścić postać Mai Ochołowskiej. Na drugi plan zeszły wątki romansowe i obyczajowe, a także gry z popularnymi gatunkami literackimi, które podejmował Gombrowicz pisząc pod pseudonimem publikowaną w prasie powieść w odcinkach. Prawdziwą stawką w teatralnej grze stała się, konstruowana jakby od początku mocnym emancypacyjnym gestem, tożsamość młodej dziewczyny.
Oparcie spektaklu w znacznym stopniu na postaci młodej panny Ochołowskiej pozwoliło twórcom na stworzenie trwałego szkieletu intelektualnego, który wytrzymał napór wielowątkowej fabuły i nie został zepchnięty na dalszy plan przez humor sytuacyjny czy pastisz będący mieszanką romansu i literatury grozy. Gry jakie podejmują między sobą Maja (Agnieszka Kościelniak) i Leszczuk (Daniel Malchar) są niejednoznaczne i niebezpieczne. Reżyser pozwala jednak jedynie snuć domysły na temat tego kto w tym duecie ma zgubny wpływ na drugą osobę, kto przekracza swoje granice, a kto dawno już to zrobił. Z całą pewnością do powodzenia spektaklu przyczynia się świetna rola Agnieszki Kościelniak, której postać potrafi grać z każdą nakładaną jej przez otoczenie maską (dziecka, wampa, dziewczyny z ludu…), nie pozwalając jednocześnie domyślić się, co tak naprawdę jest celem jej działania. Maja odrzuca staranne wychowanie zubożałej ziemianki, możliwość intratnego małżeństwa, później spotykając się z Leszczukiem na szwank naraża swoją pozycję w warszawskim towarzystwie. Projekt budowania nowej tożsamości, który podejmuje, opiera się dla niej na podążaniu za impulsami, które przynosi chwila. Badaniu granic, odnajdywaniu swoich cech w obcym i wpadaniu w pułapkę podobieństw, które naruszają stabilne zdanie na własny temat.
Środowisko w jakim obracają się główni bohaterowie zarówno w Połyce, jak i w Warszawie to wyraziście wykreowany przez aktorów, barwny tłumek, w którym jednak każdy umiejętnie gra pozorem, maską i podstępem. Z niecierpliwością wyczekuje się pojawienia na scenie Lidii Bogaczówny, wspaniałej i niebywale zabawnej w roli Pani II. Nieistotne pogawędki, spotkania, przechadzki i podwieczorki to mini spektakle teatralne, podczas których bohaterowie nie tyle spędzają ze sobą czas, co mają okazję by się sobie nawzajem przyglądać. To właśnie w sferze budowania relacji międzyludzkich najbardziej widać piętno Gombrowicza i powtarzających się w jego dziełach motywów i tematów.
Choć duch Gombrowicza pojawia się niekiedy na scenie, chciałoby się widzieć go więcej, zwłaszcza w momentach, w których chęć opowiedzenia akcji powieści skutkuje dłużącymi się scenami, którym brak jest stylistycznej wyrazistości. By nadążyć za zmianami lokalizacji akcji, aktorzy co chwila wnoszą ze sobą krzesła, stołki i parawany, które w odpowiednich konfiguracjach mają aranżować kolejno salony, pokoje, komnaty zamkowe i wagony pociągu. Ten korowód przedmiotów bywa nużący, zwłaszcza kiedy następuje po pełnych napięcia scenach, których gęstość jest budowana przede wszystkim intensywnością oddziaływania na siebie bohaterów i świetną grą aktorską.
Choć przestrzeń została zaaranżowana bardzo umownie i z myślą o możliwościach wielokrotnego jej przekształcania, główną i stałą matrycą dla scenografii jest pokład statku, co sugerują między innymi charakterystyczne kominy i świetliki kajut umieszczone po bokach sceny. Pojawiający się na samym początku przedstawienia w tak zaprojektowanej przestrzeni Narrator (Rafał Dziwisz), przypomina nieco Gombrowicza z fotografii w garniturze i kapeluszu. Opowiadając o zmuszającym do emigracji nastroju Europy lata 1939 roku, kieruje uwagę widza w stronę próby odczytywania spektaklu w kontekście biografii autora Opętanych. Czułam pewien niedosyt z powodu niewykorzystania tego wątku. Narrator okazuje się później postacią z powieści – jasnowidzem Hińczem, a skonstruowanie scenografii na bazie modelu statku pozostaje bez puenty.
Prawie trzygodzinne przedstawienie jest wyzwaniem dla widza, który może jednak sam zdecydować o tym, który wątek pojawiający się na scenie będzie dla niego wiodący i najciekawszy. W pewien sposób odbiór spektaklu teatralnego spotyka się tutaj z lekturą tekstu powieści.
Zuzanna Berendt, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, nr 166/2016
Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
Witold Gombrowicz
Opętani
reżyseria: Tadeusz Bradecki
adaptacja sceniczna: Jan Polewka, Tadeusz Bradecki
scenografia i kostiumy: Jan Polewka
muzyka: Bartosz Chajdecki
choreografia: Katarzyna Anna Małachowska
obsada: Rafał Dziwisz (Narrator), Agnieszka Kościelniak (Maja Ochołowska), Daniel Malchar (Marian Leszczuk), Hanna Bieluszko (Pani Ochołowska, Prezesowa Halimska), Antoni Milancej (Henryk Cholawicki, Szulk), Feliks Szajnert (Książe Holszański, Starszy Kelner), Tomasz Międzik (Profesor Skoliński, Przemysłowiec), Jerzy Światłoń (Radca Szymczyk). Krzysztof Jędrysek (Sługa Grzegorz, Maliniak), Karolina Kazoń (Pani I, Róża Włocka), Lidia Bogaczówna (Pani II, Markiza di Mildi), Karolina Kamińska (Krysia Leniecka, Iza Krzyska), Rafał Sadowski (Gustaw Żalowski, Krystyn Krzewuski, Chłop), Ewelina Przybyła (Marysia, Julka), Maciej Jackowski (Dyplomata, Policjant, Handrycz), Tomasz Augustynowicz (Kelner Władzio, Kolejarz), Paweł Repetowski, Kacper Igielski (Pikolak, Gazeciarz, Chłopak wiejski), Magdalena Tarasova i Tymoteusz Ley (para tańcząca tango)
premiera: 13 lutego 2016
fot. Piotr Kubic
Zuzanna Berendt – od trzech lat studentka teatrologii UJ, od dwóch związana z krakowską redakcją Teatraliów. Ceni sobie możliwość czytania książek, które nie mają związku z teatrem.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.