Wieczni cyganie (Cyganeria)
Opera jest – jak mało który gatunek sztuki – skarbnicą melodramatycznych klisz i dosyć sztywno utrzymywanych emploi. Konwencja łatwa do wyśmiania i sparodiowania, ale i pokochania (lub obu tych czynności naraz – jeśli jest się Bazem Luhrmannem). Pytaniem o wiele ważniejszym niż „co?” (wiadomo przecież, że chodziło o miłość!) jest tu więc „jak?”. W przypadku Cyganerii z Opery Krakowskiej odpowiedź brzmi: przyjemnie, poprawnie, a czasem nawet i pięknie.
Inscenizacja nie próbuje udawać czegoś, czym nie jest, wpisując się w ramy konwencji gatunkowych: to prosta, niemal banalna historia, opakowana w kunsztowne muzyczne pudełko. Rodolfo (Tomasz Kuk), aspirujący pisarz, zakochuje się w biednej Mimi (Iwona Socha), nieuleczalnie chorej hafciarce. Zazdrość i nieuchronne widmo śmierci stanowią próbę dla ich uczucia.
Prostotę zawartą w warstwie fabularnej podkreśla również inscenizacja Laco Adamika. Najlepiej wypadają w niej kameralne, pozbawione zbędnych dodatków sceny między dwójką głównych bohaterów, rozgrywane w zimnym, ciemnym mieszkaniu i na ulicy. Na życiu tytułowej cyganerii wyraźnie odciskają swoje piętno głód, mróz i konieczność gonienia od jednej okazji do następnej. Żarty Rodolfo i jego przyjaciół dotyczące ich sytuacji trudno odebrać jako lekkomyślność młodości; są one raczej desperacką próbą podtrzymania nadziei, w którą już nawet sami bohaterowie nie wierzą. Być może przesunięcie akcentów w tym kierunku ma związek z wiekiem wykonawców – trudno nie zauważyć, że męska część obsady to raczej panowie w średnim wieku, a nie kipiący energią młodości początkujący artyści. Przypominają „wiecznych studentów” nie mogących odnaleźć się w życiu. Również główny wątek miłosny posiada przez to nietypowy charakter – bliżej mu do najgorszej, bo ostatniej miłości Wokulskiego, niż pierwszego romantycznego porywu serca.
Co ciekawe, im na scenie cieplej, tłoczniej i bardziej bogato, tym gorzej. Akt drugi, rozgrywający się na ulicy i w kawiarniach Dzielnicy Łacińskiej, to choreograficzna katastrofa: ratuje go jedynie brawurowa Katarzyna Oleś-Blacha w roli Musetty, wyróżniająca się z tłumu nie tylko strojem, ale i głosem.
Poza tymi drobnymi potknięciami Cyganeria Adamika to porządna, bezpretensjonalna inscenizacja operowej klasyki Pucciniego. Widz, którego nie irytują suchotnicze heroiny i dramatyczne finały, może więc spokojnie przymknąć oko na nieliczne niedociągnięcia i z przyjemnością słuchać i obserwować wyimaginowany świat wiecznej bohemy, gdzie zawsze trwa rok 1830, a na ulicach Paryża malowniczo pada śnieg.
Aleksandra Spilkowska, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 161/2016
Opera Krakowska
Cyganeria
kompozytor: Giacomo Puccini
reżyseria: Laco Adamik
kierownictwo muzyczne: Tomasz Tokarczyk
scenografia i kostiumy: Barbara Kędzierska
przygotowanie chóru: Zygmunt Magiera
reżyseria światła: Bogumił Palewicz
przygotowanie chóru dziecięcego: Marek Kluza
akompaniator chóru: Wioltta Fluda
tłumaczenie teksu na tablicę świetlną: Dorota Sawka
obsada: Tomasz Kuk (Rodolfo), Iwona Socha (Mimi), Mariusz Godlewski (Marcello), Katarzyna Oleś-Blacha (Musetta), Tomasz Rudnicki (Schaunard), Wołodymyr Pankiv (Colline), Andrzej Biegun (Benoit), Jacek Ozimkowski (Alcindoro), Franciszek Makuch (Parpignol) oraz Jarosław Dijuk, Stanisław Knapik, Jan Migała, Dariusz Palonek, orkiestra, chór i chór dziecięcy Opery Krakowskiej
premiera: 25 września 2015
Na zdjęciu: Tomasz Kuk i Iwona Socha, fot. Archiwum Opery Krakowskiej
Aleksandra Spilkowska – ur. 1992, studentka krytyki literackiej i wiedzy o teatrze, gdańszczanka mieszkająca w Krakowie.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.