Właściwie to oni są inni, tylko w tym spektaklu nie mieli do tego okazji (Po Sezonie)
Zawsze najciężej jest pisać recenzje ze spektakli, które w moim odczuciu bardzo mało wnoszą w przestrzeń odbiorcy. Przy pełnej świadomości pracy włożonej ze strony reżyserki (Grażyna Kania), aktorów i innych osób pracujących przy spektaklu muszę rzetelnie stwierdzić, że spektakl jest mierny.
I nie jest to stwierdzenie podyktowane moimi osobistymi kryteriami, które karzą szukać mi w teatrze „tego czegoś” (na co jedni mówią metafizyka, inni magia teatru, jeszcze inni przesłanie – nazwy można by mnożyć). Upieranie się przy tych kryteriach oceniania w kontekście komedii z lat dwudziestych świadczyłoby raczej o moim braku kompetencji. Czego więc szukać w adaptacji Odona Von Horvatha realizowanej przez Teatr Współczesny w Szczecinie? Chyba przede wszystkim jakiejś ciekawej, niekonwencjonalnej formy. Koncepcji reżyserskiej, która nie przypomina odgrzewania starych kotletów, a zaskakuje nowatorstwem. Teatr Współczesny – ta nazwa zobowiązuje do odkrywania, poszukiwania tego, co oryginalne, nieszablonowe. Kiedy widzę poczynania Marcina Libera na scenie Teatru Współczesnego myślę, że mierzy się z wyzwaniem i je dźwiga. Widząc realizację Kani, razi mnie zmurszałość, brak innowacyjności, wizji. Żeby to była jeszcze „gorzka komedia”, jak piszą lokalne media, lub też chociaż komedia, gdzie uruchomia się przepona – wszak teatr to także miejsce rozrywki i dobrą komedię również cenię. Jednak spektakl Po sezonie nie zmusił mnie do niczego. Nie wyszłam z niego z jakąkolwiek głębszą refleksją, nie zaśmiałam się mocno i szczerze podczas jego trwania.
Rzecz dzieje się w hoteliku Pod Pięknym Widokiem, gdzie swoje miejsce odnaleźli życiowi nieudacznicy. Panowie, którzy w umiejętny sposób wykorzystują baronową von Stetten – kobietę z wiecznie niezaspokojoną potrzebą bycia adorowaną. Należy zaznaczyć, że jeżeli chodzi o grę aktorską, to na uznanie zasługuje kreacja Ewy Sobiech (baronowa). I chociaż w odbiorze przeszkadzała mi pewna maniera podawania tekstu, to bardziej zwróciłam uwagę na stworzenie wiarygodnej, przemyślanej linii postaci, którą aktorka prowadziła konsekwentnie przez cały spektakl. Zaangażowanie aktorki i zbudowanie konkretnego rysu psychologicznego godne są docenienia. Blado na tym tle wypadła Katarzyna Bieniek grająca Christine. Młodą dziewczynę, której pojawienie się burzy monotonny rytm życia bohaterów i staje się przyczynkiem do nowych perypetii. Jeżeli chodzi o aktorów, to najlepsze wrażenie zrobił na mnie Marian Dworakowski (baron von Stetten) – kreacją i przepięknym kunsztem operowania słowem. Aktorzy z Teatru Współczesnego niezaprzeczalnie posiadają wszelkie umiejętności, jednak mam wrażenie, że niektórzy są źle prowadzeni przez reżyserów. Widząc po raz kolejny Arkadiusza Buszkę wykorzystującego minę z podniesioną brwią i wybałuszonymi oczyma, na którą publiczność reaguje gromkim śmiechem, zaczynam się zastanawiać, kto tu jest artystą, a kto wyrobnikiem. I chociaż doceniam aktorską świadomość plastyczności swojej twarzy i oddziaływania jej na rzeszę odbiorców, obawiam się pewnego autoupupienia. Jasne, od fizis nie uciekniemy, jednak niech nie staje się ona wyświechtanym narzędziem w rękach świadomego aktora. Młodzi, lecz także świetni aktorzy – Maciej Litkowski (Max) i Michał Lewandowski (Strasser) – również wpadają w pułapkę powtarzalności. Z niecierpliwością czekam na kreacje wszystkich trzech wyżej wymienionych panów, będące w opozycji do ich scenicznej specyfiki.
Scenografia adekwatna do klimatu przedstawienia oddawała kiczowatość i zapyziałość charakteryzującą podupadły hotelik Pod Pięknym Widokiem. Miłym i ożywczym przerywnikiem w trakcie trwania spektaklu były muzyczne wtręty Jana z Europy (Grzegorz Młudzik), który z silną energią wkraczał w przestrzeń przedstawienia, a komizmem nie odstawał od bohaterów Muppet Show (co traktuję jako komplement).
Odnośnie do tak płytkiego teatralnego komentowania współczesnej rzeczywistości, postaw w Polsce po 1989 roku (do których odnosi się reżyserka) pozwolę sobie skomentować spektakl Po sezonie słowami mistrza: „I znowu mówią, że Ford … że kino…/ Że Bóg …że Rosja… radio, sport, wojna… /Warstwami rośnie brednia potworna,/ I w dżungli zdarzeń widmami płyną”.
Kinga Binkowska, Teatralia Szczecin
Internetowy Magazyn „Teatralia” nr 89/2014
Teatr Współczesny w Szczecinie
Po Sezonie
Ödön von Horváth
przekład: Jacek St. Buras
reżyseria: Grażyna Kania
scenografia i kostiumy: Magdalena Musiał
muzyka i aranżacja: Dominik Strycharski
reżyseria światła: Michał Głaszczka
obsada: Maciej Litkowski, Arkadiusz Buszko, Robert Gondek, Michał Lewandowski, Marian Dworakowski, Ewa Sobiech, Katarzyna Bieniek (gościnnie), Grzegorz Młudzik
prapremiera polska: 18 stycznia 2014
fot. Krzysztof Bieliński