Teatr na wiosnę
Chociaż koniec lutego i początek marca przyniósł szalejące mrozy, to w sercach tli się już iskra ciepła, którą wzniecają myśli o nadchodzącej wiośnie. O barwnych pąkach na drzewach, młodej, zielonej, soczystej trawie, radosnym kwileniu ptaków niosącym się wraz z powiewami orzeźwiającej, wiosennej bryzy. Mnie jednak w związku z tą wiosną, zielenią, radością trapią pytania. Po co chodzić wiosną do teatru? Tracić czas w ciemnych, zimnych przestrzeniach, podczas gdy na zewnątrz zaczyna odradzać się przyroda, gdy można zażywać pierwszych kąpieli słonecznych i kumulować w sobie nowe pokłady witaminy D. Po co przyglądać się z ponurej widowni wymyślonym i sztucznym ludzkim dramatom, podczas gdy za drzwiami tyle autentycznej radości? Po co zachwycać się udawanymi uczuciami płynącymi zza czwartej, niewidocznej ściany, gdy wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, aby dostrzec całe ich plagi i to zupełnie prawdziwych, rzeczywistych, naiwnych i niewinnych, dostępnych na wyciągnięcie ręki?
Smutny jest także los recenzentki, która pośród tej iście bajkowej scenerii przyjmuje rolę księżniczki uwięzionej w wieży, na dodatek zmuszonej do ciężkiej, ponadludzkiej pracy. Księżniczki ślęczącej nad klawiaturą komputera. Księżniczki, która zamiast cieszyć się wiosenną aurą i igrać z motylkami i wiewiórkami, w swojej samotni staje się coraz bledsza i chudsza, a także coraz bardziej zajadła w swoich tekstach. Ciepła nie ma w niej za grosz, radości i entuzjazmu także. Bierze jednak na barki odpowiedzialność za szerzenie świadomości i wiedzy teatralnej w narodzie. Jednocześnie postuluje...
... rozpoczynajmy sezon ogórkowy w teatrach 27 marca. Pokażmy teatromanom, co to jest wiosna, pozwólmy się nią nacieszyć, wyrwijmy ich z ciemnych, zatęchłych sal pachnących pluszem i kurzem. Ewentualnie niech teatr wróci do amfiteatrów i na place miejskie. Ze święta teatru uczyńmy prawdziwe Święto!
S. Kmieciak
18.03.2011 r.