Wyobraźcie sobie (Niewyczerpany transformista)
Jest w Krakowie taki reżyser, Wiesław Hołdys, który dzierży klucze do maleńkiej piwnicy z niewielką sceną, będącej zarazem tajemniczym wehikułem, umożliwiającym podróże do wielkiego świata niczym nieskrępowanej, wibrującej wyobraźni. Stamtąd układa on sny o potędze fantazji i toczy niełatwy bój o teatr, który daje ludziom radość i ocala niesamowitość.
Spektakl Niewyczerpany transformista to opowieść o fikuśnym człowieku obdarzonym cudowną właściwością przepoczwarzania się w rozmaite istoty, ale też – a może przede wszystkim – metafora życia jako pełnego ślepych zaułków i obcych, niemożliwych do oswojenia, chłodnych komnat labiryntu, w którym – jeśli pragnie się uniknąć upupienia czy skostnienia – należy być w nieustającym ruchu. Historia ludzkości jest historią ciągłych, często niespodziewanych przeobrażeń.
Tytułowy bohater (świetny Aleksander Maksymow) wydaje się postacią uosabiającą to wszystko, co w prozie Schulza najbardziej nieuchwytne, nieodgadnione i niedefiniowalne. W serii metamorfoz z jednej strony niejako prowadzi przewrotną grę z własną tożsamością, ale z drugiej zdaje się tworzyć zsubiektywizowany mikrokosmos zaludniony przez korowód chwilowych bytów. Mamy tu egzotyczne ptaki, manekiny, emeryta – wiecznego repetenta, którego w końcu porwie wiatr, szalonych apostołów na rowerach i innych, nieco pokracznych i zidiociałych reprezentantów wykolejonej rzeczywistości. Czasem rozwój wypadków okazuje się nieprzewidziany. Maksymow posiadł bowiem nadzwyczajną umiejętność udawania, że historia rodzi się „tu i teraz”. Kolejne wcielenia pojawiają się wówczas, gdy jeszcze mamy w oczach poprzednie. Ledwo przywołane, już muszą wracać do zapomnianego świata snów. Przybywają z lekkością marzenia. Bardzo ładnie obrazuje to proces stwarzania fikcyjnych bohaterów, który zawsze jest pozbawionym logiki i przyczynowości, aktem początku. Postaci same są złudzeniami, dlatego niepotrzebne tu gazowe kurtyny ani iluzje wywołane światłami.
Zespół Mumerusa, tak jak niegdyś Tadeusz Kantor, odrzucił wszelkie fałszywe cudowności teatru.
Ciemna, malutka scena jest niczym zatopione królestwo, w którym płynie inny czas oraz działa osobliwa, kłócąca się z zasadą prawdopodobieństwa logika. Surowa przestrzeń również przechodzi transformacje. Kolejno przenikają się klisze różnych archetypowych miejsc, od pustego pokoju i pracowni krawieckiej, przez jarmarczną budę i szkołę, po zamurowane niczym grób pomieszczenie, tworząc symboliczną drogę życia, metaforę więzienia egzystencji. Głównym nośnikiem znaczeń jest w Niewyczerpanym… narracja wizualna – to jej podporządkowano pozostałe elementy przedstawienia. Tak naprawdę istnieje tylko widowisko.
Hołdys i zjawiskowi aktorzy Mumerusa powiedli nas tam, gdzie rzadko bywamy – do tego wymiaru rzeczywistości, którym jest iluzja, życie na pograniczu jawy i snu. Stworzonemu przez siebie światu – dzięki jego zrytmizowanemu rozszczepianiu – nadali wyjątkowy puls, oddech i melodię. Wyciągnęli z Schulza (scenariusz jest kreacją zbiorową) kilka postaci, parę słów i ułożyli tak, że wyszło coś niewiarygodnie dobrego.
Alicja Müller, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 66/2013
Teatr Mumerus w Krakowie
Niewyczerpany transformista
według Brunona Schulza
reżyseria: Wiesław Hołdys
opracowanie muzyczne: Michał Błaszak
kostiumy: Katarzyna Fijał
obsada: Aleksander Maksymow (gościnnie – Teatr Alter z Drohobycza), Anna Lenczewska, Jan Mancewicz
premiera: 29 czerwca 2013
Alicja Müller, rocznik 1991, studentka filologii polskiej, z "Teatraliami" związana od 2010 roku. Miłośniczka absurdu i dadaistów.