Wytańczyć miłość (Romeo i Julia)
Tragedia Stradforczyka to w interpretacji reżysera Marcina Hycnara nie dramat o miłości, która próbuje zwyciężyć nienawiść zwaśnionych rodów, a nieco groteskowe studium intensywnych stanów zakochania, którego efekty dotykają nie tylko parę tytułowych kochanków, ale także całą Weronę.
Odważyłabym się stwierdzić, że Hycnar zmaga się z mitem wielkiej miłości i nienawiści, który przylgnął do dramatu Szekspira. Przewrotność swojej lektury zdradza już w drugiej scenie: Młodzieńcy z amerykańskiej West Side Story wpadają na wystylizowany poprzez stroje, fryzury i baletowe ruchy, XVI-wieczny bal u Capulettich, rodem z filmu Franco Zefirelliego. Obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie, początkowe sceny walk rodów migają jak w teledysku. Sekwencja balu powraca już według chronologii dramatu. Ta podwójna ekspozycja sprawia, że widz patrzy na nią jak na punkt przełomu w historii losów mieszkańców Werony. Reżyser sugeruje jednak już od samego początku, inscenizując bijatyki, że nic dobrego wydarzyć się nie może.
Uwagę widza przyciągają przede wszystkim mocno zarysowane postacie. Pani Montecchi w tanecznym geście nerwowo połyka tabletki uspokajające. Pani Capuletti w czerwonej seksownej sukience prezentuje przerysowaną pewność siebie. Pan Capuletti gra rolę wyluzowanego tyrana, Ojciec Laurenty – tajemniczego mafijnego bosa, Książę – alkoholika i dziwkarza. Merkucjo, Benvolio i Romeo nawet mimo udawanej apatii tego ostatniego tańczą w rytm Stayin’ alive Bee Gees jak trzej muszkieterowie. Marta-niania i Julia to najlepsze przyjaciółki (w podobnym wieku!), które plotkują na łóżku „panienki”, wyciągając z szuflad pochowane słodycze i szukając idealnych ubrań.
Siłą napędową akcji stanowi humor. Bazuje on na groteskowości przedstawionych bohaterów, ale także na zrozumieniu tego zabiegu przez aktorów. Romeo i Julia odgrywają z lekkością swoją egzaltację. Ironicznie brzmią wszystkie napisane przez Szekspira kwestie wypowiadane „na stronie”, które w przedstawieniu funkcjonują zupełnie inaczej. Szczególnie widoczne jest to w scenie balkonowej, gdzie przyszli kochankowie uwodzą słowami, które pozornie kierują do wewnątrz siebie. Poczucie humoru zbliża ich do siebie.
Konwencja teledyskowo-komediowa, w miarę posuwania się akcji ku tragicznej śmierci kochanków, traci na wyrazistości, choć Hycnar konsekwentnie się jej trzyma. Parys przychodzi do ojca Julii, żeby ustalić z nim szczegóły ślubu z wielkim pluszowym misiem. Merkucjo umiera, dowcipkując na temat zadanej mu rany. Niania ostentacyjnie zanosi się płaczem nad zmarłym Tybaltem. Wiąże się z tym dysonans poznawczy widza, który nie wie, czy ma prawo jeszcze się śmiać.
Choć zabiegi reżyserskie i dramaturgiczne na poziomie tekstu nie są w pełni skuteczne (na przykład statyczne, monotonne monologi), Hycnar jest mistrzem w budowaniu obrazów. Trzeba wspomnieć minimalistyczną scenografię: lustrzany budynek, który otwiera przestrzeń sceny, wysuwające się złowieszczo okrągłe metalowe schody w celi Ojca Laurentego czy w końcu – przestrzeń widowni, gdzie poruszają się aktorzy. Romeo i Julia znikają w noc poślubną za balkonowym oknem jak w hollywoodzkim romansie, Pan Capuletti uderza swoją żonę jak w stopklatce, przy dźwięku migawki aparatu fotograficznego. Mimo bliskości postaci ich świat wydaje się odległy.
Wszystkie strategie Hycnara znajdują swoją realizację w jednej z ostatnich scen, kiedy Romeo i Julia spotykają się ostatni raz. Ona – przebudzona z farmakologicznej śmierci, on – już po zażyciu śmiercionośnej trucizny. Ich ostatni taniec –daje wyraz ich bliskości, czułości i intymności, odwołując się jednocześnie do naszych wyobrażeń o wielkiej miłości. Mit wiecznych kochanków zostaje więc potwierdzony. Ale czy to na pewno była miłość? I czy zdołała pokonać nienawiść rodzin? Odpowiedź na to już nie jest taka oczywista.
Juia Lizurek, Tetralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 152/2015
Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
William Szekspir
Romeo i Julia
przekład: Stanisław Barańczak
reżyseria: Marcin Hycnar
scenografia: Julia Skrzynecka
kostiumy: Martyna Kander
opracowanie muzyczne: Anna Malarowska
choreografia: Maciej Prusak
obsada: Marcin Wojciechowski (PWST), Ewa Jakubowicz (gościnnie), Agnieszka Judycka/ Dominika Bednarczyk, Marta Konarska, Karolina Kamińska, Grzegorz Mielczarek, Marcin Kuźmiński, Tomasz Wysocki, Tomasz Augustynowicz, Rafał Szumera, Daniel Malchar, Marcin Sianko, Rafał Sadowski, Antoni Milancej, Weronika Bartold (PWST), Małgorzata Biela (PWST), Katarzyna Bąk-Chuchacz (gościnnie), Jan Romanowski (PWST), Łukasz Szczepanowski (PWST), Bartosz Tryboń (gościnnie)
premiera: 4 października 2015
fot. E. Krasucka
Julia Lizurek, rocznik 1990. Studentka performatyki przedstawień, reżyserka-amatorka. Poszukiwaczka poezji w teatrze i życiu codziennym.