Wytańczyć siebie
Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca co roku przynoszą coś nowego. Nowe doświadczenia, umiejętności, spojrzenie na taniec. Nadchodzi koniec burzy, ale zanim nadejdzie, powinien być wybuch. Przyciągnęło mnie nazwisko Yasmeen Godde – artystki, o której głośno na świecie. To jedna z czołowych choreografek – wielokrotnie nagradzana, nie tylko w Stanach Zjednoczonych i Izraelu. Prezentowała swoje projekty na wszystkich ważniejszych festiwalach tańca i światowych scenach (Lincoln Center Festival w Nowym Jorku, Hebbel Am Ufer w Berlinie, The Place Theater w Londynie). Pokazała na tegorocznych MSTT spektakl dość trudny, dla mnie nie do końca czytelny.
„W tej zagadce nadal istnieje potrzeba dochodzenia do małych punktów kulminacyjnych, odkrywanych momentów ekspresji osobistej i bycia świadkiem intymności drugiej osoby. […] odrodzenie własnej tożsamości poprzez serię […] sekwencji, aby określić siebie samego, hamowanego przez potrzebę podporządkowania się czynnikom, które są poza naszymi mocami”. Tymi słowami organizatorzy zapraszali nas na spektakl. Opis bardzo zachęcający, takie okazało się też przedstawienie. Spektakl był zbudowany z serii osobistych zmagań tancerzy – z samymi sobą, swoimi ciałami, ale przede wszystkim z narzuconymi normami społecznymi, w których próbuje się zamknąć człowieka. Oglądaliśmy układy solowe i grupowe oraz choreografie w parach.
Przedstawienie porusza bardzo drażliwe tematy związane z człowiekiem zniewolonym przez konwenanse i reguły społeczne, które zabierają mu jego prawdziwe „ja”, prawo do odmienności i wolności. Pełna ekspresja, eksplozja emocji, ruchu i gestu. Sprzeciw wobec zależności od społecznych norm i zdania innych ludzi. Do tego muzyka wprawiająca w trans, wyzwalająca u widza dziwny stan, może nie tyle medytacji, co silnego skupienia. Chwilami miało się wrażenie, że umysł samowolnie się wyłącza, a oczy błądzą za tancerzami. Wywoływało to pytania: „kim jestem?”, „gdzie jestem?”, „jaka jestem?”, „na ile mnie stać?” Ostatnie z nich było jednym z ważniejszych poruszonych w spektaklu. Doprecyzowując: Jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, aby się ochronić przed pułapką zniewolenia? Grupa z Izraela świetnie odpowiada na to pytanie. W tej potyczce o własne „ja” pojawiają się wszystkie instynkty, te najgorsze, zwierzęce. Pojawiają się także rywalizacja i element walki.
Twórcy skłaniają widzów do tego, aby zatrzymać się na moment i zastanowić nad sobą. Nad tym, czego chcemy, czy pozwolimy zamknąć się w ramy. A może odnajdziemy w sobie siłę i motywację, aby walczyć o swoje „ja”?
Joanna Samołyk, Teatralia Lublin
Internetowy Magazyn Teatralny „Teatralia” nr 36/2012
XVI Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca, Lublin 6–11 listopada 2012
Yasmeen Godder (Izrael)
Nadchodzi koniec burzy
choreografia: Yasmeen Godder
współdyrektor artystyczny, dramaturgia: Itzik Giuli
wykonawcy-twórcy: Dalia Chaimsky, Shulamit Enosh, Tsuf Itschaky, Danny Neyman, Shani Granot, Sara Wilhelmsson
muzyka: Hajsch „1992”
światło: Omar Sheizaf
montaż i projekt artystyczny: Eyal Shindler
kostiumy: Michal Bassad
produkcja: Yasmeen Godder’s Studio
kierownik techniczny: Uri Rubinstein
premiera: Suzanne Dellal Center, marzec 2011
premiera europejska: Springdance, Utrecht Holandia, marzec 2011