Zaśpiewam ci piosenkę o… skarpetkach (Władca skarpetek)
Kto jest władcą skarpetek? Kto je porywa? Pralka? Łóżko? Teatr Lalki i Aktora z Wałbrzycha w spektaklu Władca skarpetek rozwiązał problem skarpetek bez pary. Kto z nas nie zastanawiał się, co dzieje się z brakującymi skarpetkami? Z pewnością niejeden dorosły stwierdzi z zażenowaniem, że za tajemniczymi porwaniami tej części bielizny musi stać potwór, który nazywa się pralką. Dzieci prawdopodobnie wymyślą bardziej fantastyczne uzasadnienia. Tak jak mały Jaś w spektaklu Władca skarpetek będą szukać zaginionej skarpetki po całym domu, ale nie wpadną na pomysł najprostszy, a zarazem najtrafniejszy i najbardziej racjonalny. To żadna magia. To bałagan jest władcą skarpetek i nie tylko tych przedmiotów. Zabiera i nie oddaje, chyba że dzielnie stawimy mu czoła. Wtedy wszystko się znajdzie.
Władca skarpetek to musical opowiadający o magicznej podróży małego Jasia (lalka łudząco podobna do aktora prowadzącego) po zakamarkach domu, w których poznaje funkcje sprzętów codziennego użytku, takich jak pralka, czajnik, kosz na śmieci. Jest to podróż pouczająca, bo razem z bohaterem widzowie zaznajamiają się z metodami segregacji śmieci lub sposobem korzystania ze słownika. Przy dostępności Internetu ta czynność może być nieznana nawet dorosłym.
Jak na musical przystało, historie poszczególnych sprzętów domowych opowiadane były w rytm śpiewanych piosenek. Widzom towarzyszyło wrażenie podróży przez nieznane lądy. Nie zabrakło również, przypominającej brodwayowskie występy, wzruszającej pieśni o miłości i tęsknocie (adresowanej do filiżanki)
Ciekawą formą ekspresji zaznaczył się występ słoików w spiżarce, przypominających kształtem afrykańskie bębny. Słoiki wygrywały rytmy poprzez poruszanie zakrętkami i stukanie denkami o półkę, opowiadając swoją historię tak, jak to czynią chóry gospel.
Zejście do piwnicy razem z podróżnikiem Jasiem było mrożącym krew w żyłach doświadczeniem. Tam bowiem na życie chłopca czyhał wielki potwór zjadający brudne ubrania. Tubalnym głosem, z wibracjami imitującymi wirowanie, pralka śpiewała: „Nie jem dzieci tylko brud chlup chlup”. Towarzyszyła jej bluza, która wystosowała podanie w języku urzędowym: „w imię związków zawodowych ubrań upraszam się o rekonwalescencję w pralce”.
Rekwizyty wykonano tak, aby wyglądały realistycznie. Pralka- zrobiona z płótna z dziurą, naciągniętego na prostokątne rusztowanie – oddawała w łudzący, wręcz magnetyczny sposób wirowanie tego urządzenia. Podobnie miłe skojarzenia wywołały śmieci, które wyglądały niemal jak popularny Oskar z Ulicy Sezamkowej .
Jeśli chodzi o grę aktorską, spektakl Władca skarpetek nie ujawnił większych uchybień poza sceną inauguracyjną. W jej trakcie duży Jan opowiadał o problemie zaginionej skarpetki przed opuszczoną kurtyną. Po skończonej kwestii i zaproszeniu do oglądania spektaklu aktor na chwilę zniknął za zasłoną. Pojawił się ponownie, by przypomnieć o wyłączeniu telefonów i nie nagrywaniu widowiska. Wtedy rozległo się bezpretensjonalne stwierdzenie z sali: „Przecież my jeszcze nie mamy telefonów”. To zaś tak zaskoczyło aktora, że aż zaniemówił. Trzeba mieć dar do improwizacji albo się tego nauczyć. Niemniej bezpieczniej nie prowokować młodego widza do dyskusji, jeśli czujemy niemoc w tym względzie.
Władca skarpetek to bardzo muzyczny spektakl, zarażający rytmicznością. Jego twórcy pokazują, że i przedmiotom należy się odrobina empatii i szacunku.
Sabina Lewicka, Teatralia Rzeszów
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 146/2015
Festiwal Teatrów Ożywionej Formy MASKARADA, Rzeszów 9-15 maja 2015
Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu
Władca skarpetek
scenariusz i reżyseria: Jacek Timingeriu
scenografia: Katarzyna Karmańska i Jacek Timingeriu
muzyka: Krzysztof Pachołek
teksty piosenek: Ewa Zielińska
obsada: Bożena Oleszkiewicz, Urszula Raczkowska, Natalia Wieciech, Zbigniew Koźmiński, Seweryn Mrożkiewicz
fot. materiały Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu